W środę miały być uśpione - RUDZIELEC I CZARNULKA-uratowane

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro mar 21, 2007 22:27

Dzisiaj dzwoniła do mnie pani weterynarz.

Nie potrafi nachwalić się kociaków, powiedziała że robią furorę w jej lecznicy i chętnie by je sobie zostawiła.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję, oby wszystkie historie się tak kończyły.

Gaga

 
Posty: 508
Od: Czw lut 02, 2006 1:48
Lokalizacja: Tychy

Post » Czw mar 22, 2007 16:14

tamb pisze:Oj, spotkaliśmy się (ul. Sokołowskiego). Kot z połamaną szczęką to właśnie Mija. :D Psy tak, jak mówiłaś zaakceptowały kicie, a nawet polubiły. Będę z nią w lecznicy w czwartek. Będzie to dziewiąty dzień od sterylizacji. Swiat jest mały.

Witaj na forum!
Ktoś powiedział , że Kraków jest najmniejszym miastem świata i wszyscy się już kiedyś spotkali, albo mają wspólnych znajomych :D
A ktoś inny, że koty łączą ludzi...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw mar 22, 2007 16:47 koty

Dowiedziałam się o forum, w okresie, kiedy myślałam, że po wyleczeniu Miji, muszę jej znaleść dobry dom. Kiedy okazało się, że moje psy są barankami nie skończy się na jednym kocie. Od osoby wyjeżdżającej na stałe, będę miała 10-miesięcznego kocurka chyba za tydzień. Jeśli były właściciel uzna, że lepszy jest dom bez psów, wezmę innego (może jakiegoś do leczenia). Czekam na maila od tego pana. Kiedy Mija, Gerda, Ozzy i drugi kot się dogadają, ogłoszę się jako dom adopcyjny dla trzeciego. I tak to jest wejść na niebezpieczne forum.

tamb

 
Posty: 484
Od: Pon mar 19, 2007 18:58
Lokalizacja: Bielsko-Biała, Krakow

Post » Czw mar 22, 2007 17:16

Tamb, jakby z kocurkiem nie wypaliło, to w biurze u mojej znajomej jest na tymczasie młoda szylkretka uratowana z jakiegoś koszmaru, będzie sterylizowana przed Wielkanocą. Absolutnie bezproblemowa, Podręczny Kot Biurkowy, podobno idealna jako kot niewychodzący.
Tylko nie wiem, jak się odnosi do psów.
Może...?
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw mar 22, 2007 18:28

Wszystko wyjaśni się wciągu tygodnia. Zareagowałam na ogłoszenie na forum ( kot wychował się z psem), zadzwoniłam do właściciela i podałam swojego maila. Temat zniknął z forum, dostałam zdjęcia kocurka, wszystko wskazuje na to, że kotek będzie mój. Ze względu na Mijke poprosiłam o test białaczkowy, za który zapłacę. Jeśli kot okaże się nosicielem, będzie musiał mieć dom tylko dla siebie, albo z innym kotkiem-nosicielem. To są moje jedyne wymagania.
14 lat temu, ktoś podrzucił mi małe kociątko. Tak małe, że powinno być jeszcze przy matce. Kiedy nie mogliśmy z TŻ-tem nosić kici na rękach, leżała na termoforze z ciepłą wodą. Bardzo potrzebowała ciepła matki. Nasz syn miał miesiąc i kicia Naomi wychowywała się razem z nim. Kicia miała wrodzoną białaczkę.Choroba uaktywniła się w 9-tym roku życia. Kilka miesięcy walki i wiadomo jakie zakończenie. 5 lat nie miałam kota. Zmieniła się ekipa psów. Kama, Kundzia ,Puszek odeszły za TM. Przy Gerdzie i Ozim, miałam tylko szczurzyce Mele, która żyła dwa lata i trzy miesiące (nowotwór). Nie chcę narazić Miji na białaczkę. Ona i tak już dużo wycierpiała Dlatego tak panikuję.

tamb

 
Posty: 484
Od: Pon mar 19, 2007 18:58
Lokalizacja: Bielsko-Biała, Krakow

Post » Pt mar 23, 2007 16:32

A ja będę kuuusić ;-) :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57918 tu są zdjęcia szylkreteczki...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt mar 23, 2007 17:06

Nie wiem, co robić. Pan od rudego kocurka z Chorzowa na razie do mnie nie pisze. Może szuka lepszego miejsca a może moj dom jest dla niego sprawą oczywistą i odezwie się po kastracji. Nie chcę być nachalna i do środy do niego nie zadzwonie. Na widok kociczki oszalałam ale głupio mi się teraz wycofać. Na dwa nowe koty równocześnie mój TZ nie jest przygotowany psychicznie. Nie wiem, co robić. Chyba poczekam na odpowiedż właściciela rudego ale nie dłużej niż do środy. Pokocham każdego, który u mnie zamieszka.

tamb

 
Posty: 484
Od: Pon mar 19, 2007 18:58
Lokalizacja: Bielsko-Biała, Krakow

Post » Pon mar 26, 2007 21:06

A ja wrócę jeszcze do kociaków, które miały być już wyadoptowane lecz jeszcze czekają i to do wtorku, a dlaczego to już tłumaczę.

Pan który wyjeżdżał za granicę oddał kociaki wraz z listą wskazówek jak postępować z kotkami. Powiedział również, że kotka wymiotuje po jedzeniu. Czasami się to zdarza, ale to co widziała pani weterynarz zaniepokoiło ją na tyle że zrobiła kotce prześwietlenie, które wskazywało na to, iż wewnątrz znajdują się ciała obce.

Dzięki Pani weterynarz z Mikołowa i jej koledze zrobiono kotce zabieg i wyciągnięto z niej długą sznurówkę z plastkikowymi zakończeniami oraz dwa kawałki grubego plastiku.

Pani Mirosławo chciałam Pani i Pani znajomym serdecznie podziękować za bezinteresowną pomoc. Dzięki Państwu kotka będzie mogła żyć w komfortowych warunkach.

Gaga

 
Posty: 508
Od: Czw lut 02, 2006 1:48
Lokalizacja: Tychy

Post » Pon mar 26, 2007 21:24

Gaga pisze:Pan który wyjeżdżał za granicę oddał kociaki wraz z listą wskazówek jak postępować z kotkami. Powiedział również, że kotka wymiotuje po jedzeniu. Czasami się to zdarza, ale to co widziała pani weterynarz zaniepokoiło ją na tyle że zrobiła kotce prześwietlenie, które wskazywało na to, iż wewnątrz znajdują się ciała obce.

Dzięki Pani weterynarz z Mikołowa i jej koledze zrobiono kotce zabieg i wyciągnięto z niej długą sznurówkę z plastkikowymi zakończeniami oraz dwa kawałki grubego plastiku.


8O 8O 8O :evil:

Całe szczęście, że kicia trafiła na taką wetkę.. :1luvu:

Ciekawe jak długo to trwało, te pawiki po jedzeniu?
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon mar 26, 2007 22:40

Nie wiem jak kicia długo cierpiała.

Wiem tylko, że paradoksalnie oddanie przez właściciela kota prawdopodobnie uratowało mu życie tym bardziej, że wg. pani weterynarza ciała obce były już tam bardzo długo i poczyniły już pewne zmiany w organiźmie.

Na szczęście wszystko jest już ok i kotki we wtorek trafią do nowych opiekunów.

Gaga

 
Posty: 508
Od: Czw lut 02, 2006 1:48
Lokalizacja: Tychy

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości