Najgorsze jest to, że to wszystko zaczelo sie po operacji...do soboty wszystko było ok, rano ok...a potem juz dostalam kota z takim "wielkim okiem"...ja go musze do miski podstawiać bo nie umie jej zlokalizować....

początkowo zastanawiałam się czy on na tamto oko przypadkiem nie widzial, ale przypomnialam sobie w jakiej szczątkowej formie bylo jak porywalam Dieselka ze szpitala...potem opcja wibrysów, ale nie...obrzęku...też nie, bo zszedl...dziś dzwonię i na cito umawiam sie do Garncarza...
Jestem wściekła, bo zdrowe oczko do tej pory było idealne...już dostaje paranoi że coś zostalo uszkodzone podczas operacji, jakis nerw przewodzacy do drugiego oka, ale bajdurzę bo nie wiem...