Lili pręguska-dokocić się????

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob mar 03, 2007 14:52

Toska pisze:Moja Toska w poniedzialek... mam nadzieje ze pojdzie gladko :)

Moja Amelia w środę, już się stresuje.
Obrazek

Ayane

 
Posty: 1381
Od: Pon lis 27, 2006 20:14
Lokalizacja: Chorzów

Post » Sob mar 03, 2007 15:22

no i jak bylo?
kciuki trzymalam mocno :)

jak sie dzis czuje Lili? ciagle chce zdjac kaftanik?
zobaczysz, ze za kilka dni poza ogolonym brzuchem to po operacji nie bedzie sladu :)

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Sob mar 03, 2007 16:01

Mam dzis pecha... pisze juz trzeci raz tego posta i za każdym razie coś mi go kasuje, albo forum jest niedostepne :cry:

U nas w porzadku. Lili wygląda w kaftaniku jak pielęgniarka z serialu Na dobre i na złe, tylko brakuje jej czepka :lol:
Bylismy na kontroli i zastrzyku przeciwbolowym. Jestem zachwycona panem Maćkiem z Bolilapki, natomiast Lili ewidentnie za nim nie przepada ( w koncu pozbawił ja czegos ważnego dla kobiety :wink: ). Wczoraj tylko go obsyczała, ale dzisiaj udało jej sie go dziabnąć (zreszta w miejsce, na którym wczoraj mial opatrunek po innym delikwencie).

Zreszta Lili sama zaraz opowie o całym zajściu....

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 03, 2007 16:08

A oto wersja lili:
"Cześć kociambry. Dobrze, że mnie teraz nie widzicie. Ci Duzi to maja pomysły. Ubrali mnie w jakis okropny powiązany tasiemkami fartuszek, normalnie wstyd i poruta :oops:
A zaczęło sie tak: zabrali mnie niby na przjażdżkę, niby, bo od razu wiedzialam, że jedziemy do przebrzydłego weta :evil: Tam postanowilam, że nie poddam sie bez walki :twisted: Obsyczalam weta, a ten nic sobie z tego nie zrobił i wsadził mi termometr w tylek. Jakby tego bylo mało, owinął mnie w recznik i wbil mi z zaskoczenia igłę! Wydalam z siebie taki pomruk i pisk, jakbym chciala go zjeść :twisted: Niestety nie mogłam, pysk mialam owinięty w recznik. Wyobraźice sobie, że Duzy mu pomagał! Wolalam Dużą, ale udawala ,że nie wie o co chodzi. Potem juz nic nie pamietam.
A od dzisiaj łażę w tym zielonym fartuszku jak jakaś małpka w cyrku :x
Koszmar! Na szczęście dzis udalo mi sie weta dziabnąć! Ma za swoje!

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 03, 2007 16:16

A wy dziewczyny, ktore dopiero się do tego zbieracie - nie martwcie się! Jak kotuch zdrowy, to ledwie to zauważy. Najgorszy jest ten kaftanik. Na szczęśćie po 3 dniach mozna juz go zdjąć, jak stwierdzila pan Maciek.
Chociaż w sumie ma tez swoja dobra stronę - na tyle krepuje ruchy, że Lili nie daje rady prawie nigdzie wskoczyć :lol: Nie musze jej więc specjalnie pilnować.

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 03, 2007 16:25

Zapomnialam jeszcze o jednym przesmiesznym zjawisku napisać: Lili myje i zawzięcie pucuje swój kaftanik
:lol: Koniecznie chce sie wyczyścić no i z braku laku... a wyglada to przekomicznie :lol:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 03, 2007 16:30

to bedzie najbardziej czysty kaftanik pod sloncem :lol:

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Sob mar 03, 2007 17:13

Dokladnie :lol:
Ciekawe czy mu kolor zblaknie po takim dokladnym praniu?

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 03, 2007 17:29

wylize material :D

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Nie mar 04, 2007 11:25

He, he, no i dzis w nocy sama sobie zdjęłam. Przez caly dzien nie interesowalam sie kaftanikiem, no to serce Dużej zmiękło i poluzowała mi nieco troczki.
A rano.... bylam juz odkaftanikowana. Duża w głowę zachodzila, jak to sie stało... :lol:
Ale moja radość nie trwala dlugo. Po nieudanej próbie Duzych wsadzenia mnie z powrotem w kaftanik, Duża kazala Duzemu wieźć nas do weta :cry: Podpatrzyla, że szarpie zębami za pentelkę. Choc sie nie dawalam, to jakos mnie na sile wsadzili z powrotem :cry:

Witaj wstretny kaftaniku! :x

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 04, 2007 11:27

ale spryciula ;)

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Nie mar 04, 2007 11:38

No strasznie sprytna jest... bo ona nawet nie dawala oznak, że jej ten kaftanik przeszkadza, lizala go, jakby byl częścia futerka....
I to uspilo moja czujność :lol:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 04, 2007 15:53

Lili jest strasznie nieszczęsliwa w kaftaniku. Chodzi jak na szpilkach, utracila gracje ruchów, a teraz weszla do transportera i w nim siedzi. Ciekawe dlaczego? Chce do weta? :lol:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 04, 2007 22:15

obrazila sie i schowala do nielubianego miejsca :)

zeby pokazac jaka jest nieszczesliwa :twisted:

bo tak ja katujesz, brzydki, nietwarzowy kaftanik. a fe! kobieta z wyczuciem stylu sie buntuje. i jeszcze pewnie pogrubia.

no koszmar :twisted:

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Pon mar 05, 2007 19:56

To chyba jednak nie to Dagmaro. :lol:
Doszlam do wniosku, że chyba to bardziej prozaiczna przyczyna- po prostu kicie bolało. Zastrzyk przeciwbólowy przestal dzialać i musiala troszke czuc brzuszek.

Ale dzisiaj juz jest lepiej. Co prawda martwilam sie, bo musialam juz dzis pójśc do pracy, ale jak wrócilam, okazało sie, że wszystko jest ok. Na kuwecie - zanzaczam na kuwecie - leżała piekna, dorodna dwudniowa KUPA. Chrupki zostaly prawie całkowicie pochlonięte.
Aha, i wrócil mały uciekinier, ktory natychmiast, jak tylko otworze drzwi, próbuje prysnąć na klatke schodową. :lol:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 135 gości