No tak, Mopsia chyba najgorsze ma już za sobą.
W piątek w południe zostawiłam ją w rękach świetnej p. doktor i odebrałam po 19. Mopsia była przerażona, obolała chociaż jeszcze trochę mało kontaktowa pod wpływem silnych środków znieczulających. Jak dla mnie jej biedne uszko wyglądało (i ciągle wygląda) okropnie

.
Najgorsza była pierwsza noc. Nawet na 5 minut nie zmrużyłam oka, musiałam ją ciągle trzymać na kolanach i głaskać albo nosić wszędzie ze sobą na rękach jak tylko zostawiałam ją na chwilę samą tak przeraźliwie płakała że mi o mało serce nie pękło.
W sobotę było nieźle (dostała dwa zastrzyki przeciwbólowe, antybiotyk i przeciwzapalny -uffff zrobienie jej zatrzyku to nielada wyczyn i sama nie dałabym sobie za nic rady ... a muszę ją kłuć przez 10 dni

),zjadła odrobinę kurczaczka, apetyt cały czas ma kiepściutki i wczoraj nie chciała nic konkretnego ale udało mi się ją namówiś na pół słoiczka gerberka.
Wczoraj widać było, ze znów bardzo ją boli, ciągle leżała smutna, albo spała. Dziś za to ma ciężki dzień bo musiałam przyjść do pracy i została sama, dla bezpieczeństwa założyłam jej kołnierz i przez to była strasznie nieszczęśliwa. Biedactwo się nacierpi.
Wyniki z badania guza będą za ok. 10-12 dni więc wtedy kiedy będziemy zdejmować szwy. Guzki były już dwa, jeden dość duży i podobno dawno się dr. Żurańska tak nie nadłubała ale wszystko udało się usunąć, żadne nerwy nie są uszkodzone. Teraz tylko czekać aż się wygoi.
A to Mopsiaczek wczoraj (prawie cały dzień tak leżała):
A jej uszko wygląda tak

:
Jana, dziękuję za duchowe wsparcie i za aukcję dla Mopsi!
Kciuki nadal potrzebne. Aż do wyników histopatologii. I do całkowitego wygojenia uszka.
Irys, Lotka, Lenka, Mopsia, Gaja[*], Baskil, Dziadunio, Bingo, Sarenka, Ali, Nukus Dakar, Hrabia, Lady Ronja.
