Troche trwało zanim mogłam zasiąść do kompa ale już jesteśmy
Podróż przebiegła zaskakująco dobrze, maluch był spokojny, przez jakiś czas w samochodzie patrzył na mnie z jakimś takim wyrzutem ale wkrótce zwinął się w kłębuszek i zasnął. Spał tak chyba ze dwie godziny, obudził się jak staneliśmy na chwilę pod sklepem i bardzo chciał wyjść z transportera. Nie miałam sumienia więć wypuściłam go, pomizialiśmy się trochę
W domu wystawił łapcię z transportera, rozejrzał się i wyruszył śmiało "na pokoje", Ksawery zareagował tak

i nie odpuszczał małego na krok. A Sewerek bez żadnych kompleksów zwiedził całe mieszkanie, sprawdził gdzie kuweta i co tam Ksawer ma w miskach.
Ksawery no cóż... syczy na rudego ale do łapoczynów na szczęście nie doszło

Mały nic sobie z tego fukania nie robi
Ksawery na znak protestu nie zjadł kolacji i wygląda na trochę zdenerwowanego ale mam nadzieję, że będzie ok.
Aha.. mały zjadł mokre, napił się, suchego nie chciał, także w sumie porządku
Ale pojawił się problem a właściwie dwa
po pierwsze: qoopa była taka na wpół rzadka, jak z tym było u Ciebie w domciu Inga? Trochę się martwię ale może to stres?
po drugie: lewe oczko, już w czasie jazdy zauważyłam, że gromadzi mu się w konciku sporo jakiegoś płynu, wyglądało to nawet jak łezka
Pózniej zrobił się z tego taki duży śpioch. W domu znowu się pojawiła ta wydzielina,coś jakby ropa, jest jej sporo. Poza tym mruży to oko. Niepokoi mnie to, chyba pójdę jutro do weta.
Tak na szybko to tyle, postaram się dzisiaj założyć nowy wątek i wkleić zdjęcia.