
Właśnie minęła pierwsza wspólna noc ale po kolei, jak było wczoraj:.
Po wyjściu z transportera mały śmiało zwiedził nowy domek i zlokalizował to co najważniejsze czyli kuwetę i oczywiście michę

Ani trochę nie przeszkadzało mu fukanie, niekończące się obwąchiwanie ani śledzenie jego każdego ruchu przez kota rezydenta Ksawerego.



W końcu rudy się wkurzył i pokazał, że straszyć on też potrafi



Wieczorem Ksawery trochę wyluzował, przestał syczeć i odkrył, że to małe rude jest świetne w ganianiu się. Urządzili sobie kilka rundek po domu aż małuch wreszcie padł...

Noc minęła dobrze, rano Ksawery obudził małego bo koniecznie chciał się z nim bawić. Nie wiem kto tu jest większym kocim dzieciakiem



I wszystko byłoby dobrze gdyby nie ropiejące oczko małego

Dzisiaj jest troszkę lepiej niż wczoraj bo leci mu jakby mniej tej wydzieliny ale nadal je mocno mruży. Martwię się. Jak do jutra nie bedzie lepiej to pójdziemy do weta.