Nasze białaczkowce - białaczka zakaźna to nie wyrok

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 21, 2006 20:44

Kaska :D
Monika :ok:

to potrzymajcie i za Fisia, my sie badamy w polowie stycznia
o ile mnie nie zagryzie i nie zezre do tej pory :wink:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt gru 22, 2006 3:09

Fisiu słodki - smacznego Ci życzymy :twisted: :twisted: :twisted:
I trzymamy kciuki za wyniki :ok:

Monica - zapytaj weta, czy przy podawaniu interferonu kociego można też podawać inne leki na podnoszenie odporności - np. Scanomune.
Przy ludzkim intronie dodaje się do leczenia te inne "wzmacniacze odporności".
Nasz Nocka miała ogromniaste węzły chłonne, po trzeciej serii intronu ludzkiego zaczęło to schodzić.
Z gwiazdą betlejemską uważaj - jeśli to żywa roślinka nie pozwalaj jej obgryzać kotom, bo jest trująca, z tego co wiem.
wystarczy im białaczka i FIV, zatrucia im niepotrzebne :wink:

Kaska - gratulacje :D Dopisuję na naszej liście, że Bazylka drugi test miała negatywny :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 22, 2006 11:24

Otrzymałam odpowiedź nt dopyszcznego podawania interferonu. Dr Jagielski zgodził się na wklejenie jego odpowiedzi na forum, z zastrzeżeniem, że informacje są bardzo ogólne, nie wgłębiające się w szczegóły/terminologię naukową

:arrow: generalnie moje doświadczenia z INF ludzkim podawanym doustnie są pozytywne

:arrow: intreferon ludzki w dawce 30 j./kota działa jedynie immunomodulujaco, nie ma działania wirusobójczego; tak więc należy go traktować jako lek wspomagający; w żadnym ranie nie stanowi panaceum http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/quer ... t=Abstract
:arrow: nigdy nie uzyskałem likwidacji wirusa u kota trwale zarażonego /po wbudowaniu wirusa; po dwóch testach przeprowadzonych w długim odstępie czasu/
:arrow: tak więc lek ten należy traktować tak jak każdy inny lek immunostymulujący
:arrow: działania nie wywiera po wchłonięciu z przewodu pokarmowego /tam jest już trawiony/, ale wcześniej „ Many infectious agents which enter the body through inhalation or ingestion induce low concentrations of interferon in the nasal or pharyngeal secretions. We feel our low-dose concentration and route of administration effectively mimics nature, with the interferon attracted by receptors in the oral mucosal surface, stimulating the immune system. Our research supports this belief. „
:arrow: bardzo reklamowany jest INF koci, ale
- podobnie jak wyżej nigdy nie doprowadził do likwidacji wirusa u pacjenta trwale zakażonego
- duża część badań sponsorowana była przez producenta
- moje pierwsze próby użycia tego leku miały miejsce przed trzema laty u mojego własnego kota i zakończyły się jego śmiercią; pomijam fakt koszmarnej ceny, która płaciłem w Szwajcarii za niego; nie udało się powtórzyć sukcesu z badań Ishida et al, 2004. Journal of Feline Medicine and Surgery. Vol 6 Issue 2 pp 107-110
- jest nieakceptowalnie drogi
:arrow: tak naprawdę interesuje mnie stan kliniczny pacjenta, a ten ulega moim zdaniem poprawie; cenne jest wszystko, co może pomóc; poza tym
- lek kosztuje za terapię kilku miesięczną dwadzieścia kilka złotych, a nie co najmniej kilkaset jak Virbagen Omega
- nie ma działań ubocznych/niepożądanych
- jest prosty w podawaniu
:arrow: jeszcze raz muszę podkreślić, że stosujemy ten lek jako postępowanie wspomagające
:arrow: http://www.dr-addie.com/treatment.htm#intron
:arrow: dawkowanie stosowane przeze mnie opisane jest w artykułach w czasopismach naukowych /m.in. Journal of the American Veterinary Medical Association/; mam ich kopie
:arrow: http://www.dr-addie.com/treatment.htm#intron w tym miejscu opisywane jest tez podawanie interferonu kociego /Glasgow zdaje się – klinika akademicka/ doustnie w dawce 50 000 j./kota z pozytywnym skutkiem klinicznym; myślę, że najbardziej wartościowe jest doświadczenie kliniczne, a nie teoretyczne zestawianie faktów
:arrow: stosowałem też interferon ludzki w zastrzykach, ale dość silne objawy grypopodobne po stosowaniu są nieakceptowalne dla kotów; zresztą nie było pozytywnego efektu leczenia

Pozdrawiam

Dariusz Jagielski


dużo informacji znajdzie Pani na http://www.fabcats.org/felv_000.html


- nota bene jesteśmy członkiem FAB http://www.fabcats.org/practice_members4.html#sweden
- w kwietniu jedziemy na kongres Europen Society of Feline Medicine/Feline Advisory Bureau do Dubrownika
- dostajemy te wszystkie materiały informacyjne, ale w języku angielskim; FAB zgodzi się na tłumaczenie, ale tylko dla Białobrzeskiej, ponieważ za członkostwo i materiały płacimy składkę na działalność statutową
- celem FAB/ESFM jest szerzenie wiedzy w celu poprawy dobrostanu kotów http://www.fabcats.org/index.html
- w czerwcu 2006 r. gościliśmy w Warszawie szefa organizacji dr. Andrew Sparksa

Pozdrawiam
Dariusz Jagielski

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt gru 22, 2006 12:31

dziekuje Jana za wklejenie

mam wielka prosbe - u osob, ktore prowadza zwierzaki u dr Jagielskiego lub do Ciebie Jana


jak w takim razie interpretowac podwojny test bialaczkowy negatywny u kota, ktory mial pierwszy pozytywny ?

wirus przeszedl w stan utajony/wbudowany ?
czy jest grozny ? czy kot dalej moze zarazac ?


nigdy nie uzyskałem likwidacji wirusa u kota trwale zarażonego /po wbudowaniu wirusa; po dwóch testach przeprowadzonych w długim odstępie czasu/


jesli nie testem - gdzie jest mozliwosc sprawdzenia stanu wirusa w organizmie kota ?

pytania sa istotne przede wszystkim gdy podejmujemy decyzje o dokoceniu


moj wet aktualnie na uropie wiec go nie pomecze, a glod wiedzy mnie zzera :lol:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 22, 2006 12:56

Kaska, zapytałam o to samo mniej więcej.
jeśli kot miał test elisa pozytywny (dwa razy), ale nie miał objawów choroby, a po kuracji interferonem ludzkim dwa testy w odstępie czasu były negatywne, to czy należy uznać kota za wyleczonego?


Otrzymałam odpowiedź, ale przyznam się bez bicia, że nadal próbuję ją zrozumieć :oops: :wink:
taki kot nie ma wiremii /obecności wirusa, konkretnie gp27, w
krążeniu/, u takiego kota mogło dość do zakażenia latentnego, którego
nie wykrywa test ELISA /materiał genetyczny wirusa zostaje wbudowany do
genomu gospodarza/, takie zakażenie może zostać uaktywnione; de facto
takiego kota należy traktować jako wyleczonego, może lepiej byłoby
powiedzieć samowyleczonego


Nie będę się wgłębiać w temat dalej, pozostawiam to bardziej doświadczonym.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt gru 22, 2006 14:44

Jana pisze:
materiał genetyczny wirusa zostaje wbudowany do
genomu gospodarza/, takie zakażenie może zostać uaktywnione;
.


ostatnie pytanie - plissss :wink:

czy jest test, ktory wykryje czy sie wbudowal w genom ?

bo w takim razie, skoro sie moze uaktywnic, trzebaby co jakis czas sprawdzac testem ?
i dalej dom traktowac jako potencjalnie bialaczkowy ?

ale to moze prowadzic do paranoi pt - kazdy kot z negatywnym testem wlasciwie moze miec wirusa w genomie

Bazylia ogolnie jest przykladem samowyleczenia - bo ona interferonu nie miala podawanego
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 22, 2006 14:51

Kaska pisze: czy jest test, ktory wykryje czy sie wbudowal w genom ?


A zaglądałaś do linków? :twisted: :wink:

Many commercial laboratories also offer tests for FeLV. Some carry out ELISAs or IC tests, while other more specialised laboratories offer confirmatory tests, including virus isolation, immunofluorescence and polymerase chain reaction (PCR). Virus isolation detects infectious virus in the plasma while immunofluorescence demonstrates viral antigen (proteins) in the white blood cells. Either of these methods is generally regarded as the definitive (gold standard) test for FeLV and there is very good agreement between the results of the two. PCR is not widely available. This test detects FeLV-specific DNA in the white blood cells. A problem is that although it identifies viraemic cats, PCR also detects residual DNA in some cats that have recovered from FeLV infection and will continue to be completely healthy. Before PCR can be used routinely for FeLV diagnosis, further research is required to clarify how the results should be interpreted.


http://www.fabcats.org/felv_000.html

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt gru 22, 2006 15:19

We Frymusie z 2000 r jest napisane (cytowałam to kilka stron wstecz :winkj: ) - cytat z innego wątku, napisany przez bluerat:
bluerat pisze:cytat z "Chorób zakaźnych kotów" Tadeusza Frymusa '2000
rozdział Białaczka kotów, patogeneza
Wirus namnaża się początkowo w błonie śluzowej jamy ustnej lub nosowej i w miejscowej tkance limfatycznej. Z pojedynczymi limfocytami i monocytami może wnikać do krwi, a potem do śledziony i szpiku. W szybko dzielących się komórkach szpiku znajduje idealne warunki do replikacji. W efekcie wypełnione wirusem granulocyty i płytki krwi są wypłukiwane do krążenia i po 2-4 tygodniach od zakażenia dochodzi do wiremii. Wirus występujący masowo we krwi może zakazić inne, intensywnie dzielące sie komórki, jak komórki nabłonkowe gardła, jelit, pęcherza moczowego i ślinianek, skąd zarazek wydalany jest na zewnątrz.
Rozwój zakażenia może być na każdym etapie zahamowany przez siły obronne organizmu. Nastapić to może nawet po wielotygodniowej wiremii. Jeśli jednak utrzyma się ona dłużej niż 12-16 tygodni, zwierzę pozostanie zakażone do końca życia.
Tak więc konsekwencje kontaktu kotów z FeLV mogą być trojakie.
1.Około 1/3 zwierząt ulegnie zakażeniu i nie będzie w stanie go zwlaczyć. Pozostaną one nosicielami do końca życia, czego przejawem będzie ciągła wiremia i siewstwo zarazka w ślinie. Poza stanem odporności zwierzęcia predysponuja do tego dwa czynniki : młody wiek (do 8-16 tygodni) oraz duża dawka zarazka (długotrwałe wspólne przebywanie z nosicielem). Podczas trwałej infekcji mogą długo nie występowac objawy chorobowe. U 80-95% tych zwierząt pojawiaja się następnie nienowotworowe lub nowotworowe zmiany, prowadzące do śmierci. Kot trwale zakażony rzadko żyje dłużej niż 3 lata od momentu infekcji. Dlatego też do lekarza weterynarii trafiają najczęściej roczne i dwuletnie zwierzęta z objawami tego zakażenia.
2.Około 1/3 kotów ulegnie tylko przejściowemu zakażeniu, rozwinie odporność i pozbędzie się infekcji. Zwierzęta te nie zachorują i nie staną sie trwałymi siewcami zarazka. Z reguły osobniki dorosłe, zakażone niewielką dawką wirusa (przelotny kontakt z nosicielem) mieszczą się w tej grupie. Niektóre zwierzęta moga jednak pozostać przez jakiś czas zakażone latentnie. Oznacza to, że informacja genetyczna wirusa zostanie wbudowana w genom komórek i, choc takie zwierzę nie jest siewcą zarazka, to w ciągu kilku do kilkunastu miesięcy (wyjątkowo kilku lat) może nim zostać. Reaktywacja zakażenia latentnego może nastapić np. podczas ciąży, po terapii glikokortykosteroidami, po zmianie otoczenia i w wyniku działania innych stresorów.
3.Pozostała 1/3 kotów, które zetknęły się z FeLV, nie zostanie zakażona, nie nabędzie więc też odporności.

Wynika z tego, że kot zakażony latentnie nie zaraża, jednak choroba może się z czasem, pod wpływem jakichś czynników, ujawnić.
Pytanie jest - czy wszystkie koty, które miały wiremię, która się cofnęła, mają wirusa w fazie latentnej i czy możliwe jest, żeby wirus został trwale "usunięty" z organizmu.
Na stronach vetserwisu też dodali nowe informacje o wchodzeniu wirusa białaczki w fazę latentną, wcześniej ich nie było.

Co do testów wykrywających wirusa w fazie latentnej - są takie testy - testy PCR.
Kilka stron wcześniej Bazyliszkowa wkleiła informację o tych testach:
Bazyliszkowa pisze:Przekopywałam niedawno internet, szukając informacji o białaczce i testach białaczkowych i znalazłam informację o testach, którą chciałabym się z Wami podzielić - może się komuś przyda. Powszechnie wykonywane testy to testy ELISA. Są jednak także testy typu PCR, o których Vetserwis pisze, że są bardzo dokładne. Warto je podobno wykonać jako potwierdzenie normalnego testu. Działają na innej zasadzie, a mianowicie, jeśli dobrze zrozumiałam, wykrywają DNA wirusa. W Vetserwisie znalazłam info, że testy nie są w Polsce na razie dostępne, jednak pogrzebałam w necie i znalazłam; to: http://www.laboklin.com/frame.php?lang=pl Wygląda więc na to, że takie badanie można wykonać w Opolu, wysyłając próbkę. Sama jeszcze nie sprawdzałam tej możliwości, na razie kot dostaje interferon i trzeba trochę poczekać.

Zaglądałam na stronę, podliczyłam sobie koszt testu, koszt przesyłki próbek i ewentualny narzut lecznicy, i wyszło mi, że test powinien kosztować około 200 zł. Potrzebna jest do niego próbka krwi (surowica chyba) i punktat szpiku. Nie wiem, jak jest z pobieraniem tego szpiku, będę się musiała dowiedzieć, bo bardzo chciałabym Nocce zrobić ten test.

Dzięki Jana za wklejenie informacji od dr Jagielskiego i w ogóle - za napisanie do niego :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 22, 2006 21:48

tak btw: na śluzówce żołądka znajdują się a-globuliny , białka które nie są trawione i działąją
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro gru 27, 2006 15:40

Moj Pusiaczek umarl... bialaczka go jednak pokonala

Jak widac testy tez potrafia sie mylic, a my moze za bardzo sie cieszylismy z tych ujemnych wynikow. Chcialam tylko napisac, zeby nawet kiedy te testy wychodza ujemne nie popadac w euforie, my moze zabardzo sie cieszylismy. Pusiaczek mial robione regularne badania i wszystko bylo ok, byc moze tak musialo juz byc... :crying:
Chcialam napisac cos o virbagenie omega, mysle ze to jest dobry lek, bo uwazam ze przedluzyl zycie mojemu Puszkowi, byl z nami dluzej o rok, to tak krotko ale przynajmniej ten rok bylismy jeszcze razem... Uwazam ze to dobry lek, ale uwazam rowniez ze to on spowodowal to, ze choroba zabila w ciagu tygodnia i nic nie mozna bylo juz zrobic. Nie wiem moze sie myle, nie jestem lekarzem, ale tak mi sie wydaje. Ze dopoki ten lek dzialal to dzialal a jak przestal to choroba zaatakowala ze zdwojona sila.

Tak sie cieszylam, ze Pusiaczek byl tutaj jako "wyleczony" a teraz... juz go nie ma...

Nie chce Wam odbierac nadzieji ale ja juz nie wierze w to, ze ta chorobe mozna pokonac, moze kiedys bedzie to mozliwe, wierze w to z calego serca, ale nie teraz...
wiem - przemawia teraz przeze mnie zal i rozgoryczenie...

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Śro gru 27, 2006 16:27

Crisis... :cry:
Pisałam już w Twoim wątku, napiszę jeszcze raz - bardzo, bardzo mi przykro i smutno :cry:
Wiem, ze nie ma słów, które mogłyby Cię jakoś pocieszyć, bo to jest straszne i okropne :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 27, 2006 19:27

Crisis... :(
Przykro mi...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 18, 2007 21:36

Szperam po necie w poszukiwaniu dostawcy i ceny intronu.
I nie mogę znaleźć. Kupujecie zawsze u weta?

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Czw sty 18, 2007 21:46

nongie pisze:Szperam po necie w poszukiwaniu dostawcy i ceny intronu.
I nie mogę znaleźć. Kupujecie zawsze u weta?


jesli chodzi o ludzki to nie ma go oficjalnie
jest przemycane zza wschodniej granicy
niektóre lecznice go maja w postaci zamrozonej
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw sty 18, 2007 22:31

Maryla pisze:jesli chodzi o ludzki to nie ma go oficjalnie
jest przemycane zza wschodniej granicy
niektóre lecznice go maja w postaci zamrozonej

wazne jest przechowywanie go w odpowiedniej temperaturze i podobna trzeba zapewnic przy przewozie
kurcze, nie pamietam szczegolow :( ale pisalam o tym kiedys w watku Toni o p.

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 59 gości