Witam, mieszkam pod Wrocławiem
miałam już w swoim życiu kilka kotów, ale ten, którego mam teraz już od przeszło ośmiu lat jest najbardziej niezwykłym stworzeniem, tym bardziej mnie boli, że być może zostało mu już bardzo niewiele czasu

.W lipcu ubiegłego roku miał zapalenie dolnych dróg moczowych, jedna nerka była mocno powiększona,przez 10 dni miał intensywną kurację, zastrzyki, tabletki (no-spa,furagin,rutinoscorbin), wrócił po tym do zdrowia do względnej normy, pił i pije nadal hektolitry wody, przez to chyba głównie w październiku dostał zapalenia gardła i oskrzeli(jest kotem wychodzącym,nie lubi ani na chwilę być w zamknięciu), znów przez jakiś czas do teraz był w miarę spokój.Teraz ma znowu zapalenie oskrzeli, w dodatku nerki nie są gładkie tylko jakieś chropowate czy pofałdowane, przypuszczalnie jest to już niewydolność nerek.Miał w lipcu robione badanie moczu, były w nim bakterie świadczące o infekcji,teraz pewnie zmieniło się na gorsze.Najgorsze jest to, że nie mam ani grosza więcej żeby załatwić kroplówkę czy coś albo zrobić badanie krwi, jeżeli po tych zastrzykach, które teraz dostaje na to przeziębienie mu się nie poprawi to nie wiem za co pojadę do weta po dalsze leczenie, biedak prawie nic nie je, pije tylko wodę, jest już w okropnym stanie,spróbowałam mu dać strzykawką trochę papki z mięsa i karmy,trochę zjad i nawet sam się trochę wziął.Ile to biedne stworzenie się wycierpiało w swoim życiu

od początku był chorowity,mimo, że nie przechodził jakichś bardzo poważnych chorób, pilnowałam szczepień,odrobaczeń,ale to wszystko za mało

,na pewno trzeba było dużo wcześniej zrobić jakieś badania, może by mniej wycierpiał teraz na to za późno, nie wiem czy przeżyje do końca tygodnia, nie wiem co będzie.....musiałam to gdzieś z siebie wyrzucić, może ktoś to przeczyta i nie popełni błędów zaniedbania jakie ja na pewno popełniłam

...a na ziemi pokój ludziom...i kotom...