Misza - ostra niewydolność nerek. s.6

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 21, 2006 17:10

tak, już są wieści ...

Zdjęcia rtg obejrzało dwoje specjalistów- radiologów, w tym dr Blenau (drugiego nazwiska niestety nie pamiętam). Oboje zgodnie stwierdzili, że nie widzą zmian nowotworowych (co było naszym głównym podejrzeniem) także wielkie uuuufffffff
nie wyglądało to też na poropniowe komplikacje

jeśli nie nowotwór to co?

i tu lekarze także byli zgodni co do tego że nie mają bladego pojęcia...
narośl Miszy jest baaaardzo zagadkowa :twisted:

dalsza część diagnostyki już w Nowym Roku :)

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Czw gru 21, 2006 17:14

mada-1983 pisze:Zdjęcia rtg obejrzało dwoje specjalistów- radiologów, w tym dr Blenau (drugiego nazwiska niestety nie pamiętam). Oboje zgodnie stwierdzili, że nie widzą zmian nowotworowych (co było naszym głównym podejrzeniem) także wielkie uuuufffffff

:D
To bardzo dobra wiadomość :)

Oby wyjaśniła się ta zagadka, oby Misza na stałe wrócił do zdrowia :ok: :ok: :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 21, 2006 19:55

Brdzo się cieszę, że to nie nowotwór.
Martwiłam się Miszą.
Cały czas pamiętam jego śliczne oczy :love:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pt gru 22, 2006 16:43

ŻYCZYMY WSZYSTKIM WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT

Obrazek

Mrrrrau

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pt gru 29, 2006 13:46

Witamy poświątecznie :)

i od razu z grubej rury... jak nie urok to...
Misza wymiotował wczoraj w nocy raz.
Dzisiaj historia się powtórzyła (o tej samej godzinie - 3 rano ).
z krwią...
trochę mi ręce opadły...

ktoś wie jak przyjmuje dr D. w najbliższym czasie?

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Sob gru 30, 2006 8:57

Sytuacja wygląda tak:

dziś w nocy wymioty się powtórzyły, tak samo rano (to już trzeci dzień z rzędu - wczoraj i przedwczoraj wymiotował tylko raz - z precyzją godną szwajcarskiego zergarka - między 3 a 4 w nocy)

w zasadzie to nie są wymioty "sensu stricto"
kotek się dławi, krztusi i wymiotuje "wodę"

podejrzewam, ze moga to być robaki (chyba gdzieś tak czytałam, wyprowadźcie mnie z błędu jeśli to nieprawda, a kotek nie był odrobaczany)

Do kliniki nie mogę się dodzwonić, a jechać w ciemno to dla mnie za duży kawał.

Czy ktoś wie czy na Śreniawitów jest dziś dr D.?

Wolałabym nie jechać już gdzie indziej :/

Pomóżcie!

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto sty 09, 2007 22:34

ktoś tu zagląda? :?
w czwartek diagnostyki część dalsza - wizyta u chirurga :-)
co się chłopak najeździ, nazwiedza Warszawy to jego :-)
pozdrawiamy

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto sty 09, 2007 23:43

Kciuki za zdrówko .
Dokonałaś cudów z kotkiem . Pamiętam , jak pierwszy raz zobaczyłam jego zdjęcie . kolosalna różnica .
Obrazek

Zuzia1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1529
Od: Śro lip 05, 2006 12:43

Post » Śro sty 10, 2007 2:00

Witam,
Trzymamy ...
Chyba ta opuchlizna jest jednak mniejsza. I w pyszczku też chyba nie ma zmian? Myślę, że będzie dobrze.
Pozdrowienia, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 10, 2007 4:13

Czy to już jest pewne, że to nie ropień? Bo przypomniała mi się taka historia sprzed wielu lat...
Miałam kocurka, wychodzącego. Kiedyś ogromnie spuchł mu kark. Wiedziałam, ze to ropień, choć dziś już nie pamiętam skąd. Być może miał tam wcześniej jakąś rankę. Młody wet, który nas przyjął, chciał mu ten ropień otworzyć. Wziął skalpel i ciął. Cięcie było długie, naokoło głowy (prawie mu ją odciął :twisted: ) i... nic. Ani kropelka ropy się nie pokazała.

Rana się zagoiła, ale gula powiększała się i bardzo twardniała. Wcale nie wygladała na ropień. W końcu - pamiętam że minęło sporo czasu, co najmniej 2 tygodnie - wylądowalismy znów tej samej lecznicy. Przyjął nas inny wet. Dokładnie obmacał gulę, po czym sięgnął po coś, co wydawało mi się cyrklem :? i jednym celnym pchnięciem wpakował go Nabiałkowi w kark. Ropa trysnęła wielkim strumieniem...

Więc może to jednak zastarzały ropień?
Czy robiłaś kotu okłady z Rivanolu, tak jak radził jul-kot? Ja polecałabym to samo, tzn. zrobić dość mocny roztwór rivanolu z tabletki i okładać nim - ale koniecznie jeszcze ciepłym, mocno ciepłym! - to miejsce. Trzymać, dopóki ciepły, i ponownie przykładać ciepły.

Jeżeli to ropień, to - jeśli nie za pierwszym razem, to po kilku następnych - stanie się miękki. Powinno się też wtedy dać wyczuć jego ujście. Może nawet sam się otworzy? Ciepły rivanol świetnie wyciąga ropę.
Wiele razy likwidowałam w ten sposób ropnie u kotów, czasem też zastarzałe (u moich bezdomniaczków). Najbardziej oporne poddawały się po 2 dniach okładów (kilkakrotnie w ciągu dnia).

Trzymam kciuki, żeby to jednak był ropień i żeby udało sie go pozbyć.
I wymiotów też, oczywiście.

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Wto sty 16, 2007 21:59

ale zaniedbałam swojego ulubieńca :oops:
co tam u niego?
jak konsultacje chirurgiczne?
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Sob cze 09, 2007 19:56

Wypadałoby odkurzyć nieco ten wątek i pokazać jak się miewa obecnie Fifi (tak ma teraz na imię mały szkodnik).

Dla tych, którzy pamiętają początki "jeszcze Miszy" na forum:

Obrazek

Obrazek

Kotek został u mnie, miewa się świetnie, czasem tylko jest pacyfikowany przez starszyznę stada :)

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto cze 12, 2007 18:09

Pewnie, że pamiętam początki Miszy na forum :D
Teraz wygląda cudownie i dostojnie.
A jak sobie poradziliście z tym paskudnym ropniem?
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Sob sie 15, 2009 15:38 Misza

nie udzielałam się ponad 2 lata tutaj. Misza był zdrowy i nie dawał żadnych powodów do niepokoju. przeciwnie jest kochanym kotkiem zupełnie zupełnie niegresywnym. Niestety od kilku dni nie jedał, więc zrobiłam badania krwi.... są fatalne, właściwei cud że jeszcze żyje i się jakoś trzyma.
Ostra niewydolnośc nerek i problemy z wątrobą:
mocznik: 546
kreatynina 16,4
Codzienne kroplówki.niewiadomo, czy są w ogóle szanse na poprawę....
znacie koty który miały takie wyniki i wyszły z choroby?

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Sob sie 15, 2009 17:36

idziemy jutro na kroplówkę. zobaczymy jaka reakcja....na razie jest słabo

mada-1983

 
Posty: 54
Od: Sob paź 21, 2006 0:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: akrobacjum, Blue, Google [Bot] i 120 gości