Dieselkowi znowu oczko "pęklo"...

Oczywiscie to określenie robocze bo ja nie wiem czy mu pęka jakis wrzód czy oczko się zapada...Rano miał jeszcze galaretę wielkości zdrowego oczka a teraz połowe tego...za to białawe nie czerwone i mam wrażenie ze widać teczówkę...a poza tym z dnia na dzień szaleje coraz bardziej:) Bawi się z suczką, chce zwiedzac całe mieszkanie, a my musimy pilnować żeby Maki go nie zobaczyla, bo się kiedyś na nego rzucila z wrzaskiem...to jest potwór, zjadłaby go
A najlepsze, ze wloski na swieżej ziarninie odbiły jak szalone, maluch hoduje tam jakąś czarną gęstwinę! A ja sie bałam, że bedzie łysy...a tam gdzie było zdrowe i tylko golone nic a nic, ani jednego odrostu!
W czwartek idziemy do Garncarza, mam pietra...
