No to chyba czas najwyższy, żeby napisać słów kilka o naszym
czwartym kocie i trzecim Dresiarzu jednocześnie
Część historii Lucka, razem z linkiem do samego jej początku, można przeczytać w
wątku kociarnianym.
Są tam też pierwsze zdjęcia Lucka, tuż po przyniesieniu go do pierwszego domu tymczasowego.
My zostaliśmy jego drugim domem tymczasowym.
Tylko nam ten tymczas nie do końca wyszedł
Lucek miał mnóstwo szczęścia, że spotkał na swojej drodze człowieka, który zaniósł go do swojego domu.
Miał mnóstwo szczęścia, że ten człowiek skontaktował się z osobą, która zna Janę.
Mnóstwo szczęścia, że Jana zajęła się leczeniem jego biednych, chorych, półślepych oczu i namówiła tych ludzi, by go przetrzymali.
My tylko dopełniliśmy dzieła - wzięliśmy Lucka już podleczonego, z oczami w bardzo dobrym stanie. Tylko zaglucony był okropnie - więc mogliśmy się troszkę wykazać, męcząc kota inhalacjami i podawaniem antybiotyku.
Wtedy jeszcze byliśmy domem tymczasowym.
Ale Lucek, jaki jest, każdy widzi - szybciutko podbił nasze serca, a zwłaszcza serce TŻta, który podjął decyzję o tym, że Lucek dołączy do naszego stada.
Pewnego dnia po prostu usłyszałam, że mam zlikwidować wątek na Kociarni, bo Lucek nikomu nie zostanie oddany
I tak właśnie Lucjan został naszym czwartym kotem.
Kotem absolutnie cudownym i wspaniałym, rozbrykanym łobuziakiem, który zupełnie nie ma szacunku dla moich ubrań. Zwłaszcza, gdy te ubrania są na mnie
Wstrętny łobuz bezceremonialnie wspina się na moje plecy, korzystając z najprostszej drogi - po nogawkach i tyłku. stamtąd już tylko kilka drapnięć pazurami do szyi
Ciekawe, że TŻ nie jest obiektem jego wspinaczkowych zapędów.
TŻ jest od noszenia koteczka na rękach.
I całowania go w głowę - Lucek ma spore szanse na łysinkę na czole
Lucek to kot z niesamowitą inwencją twórczą. Inwencja ta dotyczy głównie organizowania sobie zabawek z rzeczy, które z pozoru do zabawy się nie nadają.
Ale czyż można oprzeć się powabnym kształtom cebuli?
Czy mozna przejść obojętnie obok chusteczki higienicznej, poniewierającej się na podłodze? Taka chusteczka zapewne jest smutna, więc trzeba ją dobić, żeby smutna nie była
Lucek to kot bardzo kontaktowy i wygadany. Taki mały, a pyskuje za dwóch. Zwłaszcza w kuchni w porze karmienia
Rozruszał troszkę dwóch Dresiarzy - po prostu podchodzi do nich i wskakuje im na głowę. Zwłaszcza teraz, gdy Nocka jest zamotana w kaftanik.
Dla Nocki Lucek jest prawdziwym uśmiechem od losu. Panna nudziła się okrutnie w towarzystwie dwóch zblazowanych samców.
Trzeci samiec zechciał z nią szaleć, skakać, brykać, zagryzać się i demolować mieszkanie. Wcześniej oczekiwała współpracy w tym zakresie z mojej strony.
Można więc powiedzieć, że dla mnie to też uśmiech od losu - nie muszę już demolować z Nocką chałupy
Ulubionym wieczornym zajęciem Lucka jest zrzucanie rzeczy z mojego nocnego stolika. Dba chłopak o to, żebym nie poszła spać bez wieczornej dawki gimnastyki
Ale nie sypia z nami - ani razu jeszcze nie spał w łóżku
Czasem tylko udaje mi się go ściągnąć ze stolika, przytrzymać siłom i godnościom, doprowadzić do mruczenia i położyć go na moich własnych piersiach. Wtedy przez jakieś 10 minut mam mruczącego kotka w objęciach. Ale 10 minut to jest max tego, co Lucek w objęciach może wytrzymać. Dłuższy pobyt w ludzkich ramionach jest znakiem, że człowiek chce się z Luckiem bawić, czyli na pewno czeka na obgryzanie palców i zabijanie ręki
I tak właśnie zostaliśmy posiadaczami czterech, kompletnie różnych kotów.
Stan posiadania kształtuje się następująco:
Ja mam 2 i 1/4 kota (całego Klemensa, 3/4 Antka, 1/4 Nocki i 1/4 Lucka)
TŻ ma 1 i 1/4 kota (3/4 Lucka,i 1/4 Antka i 1/4 Nocki).
Reszta Nocki jest jej osobistą własnością
