
Byliśmy na Białobrzeskiej. Możemy ciachać Kreseczkę, trzeba się tylko zapisać. Musimy to jednak odłożyć na przyszły tydzień bo Tż pracuje od rana do nocy i nie będzie jej jak zawieźć i co ważniejsze odebrać.
Przecinek może się załapać na zabieg za jakieś dwa tygodnie.
Dziś mój Tż stanowczo odmówił wydania komukolwiek Przecinka. Czyli stan kotów i psów wyrównał się 5:5, bo oczywiście to oznacza również, że Kreska też zostaje. No, chyba że trafi się taki super-dom jak Adriany, ale jakoś już w to przestaję wierzyć.
Kreska całą drogę w transporterze popłakiwała z cicha i tuliła sie do Przecinka. Bardzo była zestresowana i tylko spokój brata koił jej skołatane serduszko

Przecinek za to niczym sie nie przejmował. Dopiero widok samochodów śmigających za oknem lecznicy trochę go zaskoczył i zachwiał jego pewnością siebie. W Zalesiu, jeśli sie trafi w czasie spaceru jadący samochód, to koty uciekają za pierwszy lepszy płot. Na szczęście na całej trasie naszego spaceru nie ma ani jednego psa za płotem.

Poza tym, jak zwykle trudno go było osłuchać bo cały czas mruczał jak traktorek i był w ogóle przesłodki (jak zwykle)
Jano, chyba trzeba będzie zmienić tytuł wątku.
