Dawno nic nie pisałam...
Dziś Gucio i Maja (która nie będzie Mają, może będzie Zuzią, ale nic jeszcze nie wiadomo

) jadą do nowego domu. Jadą razem i ... wszystko zostaje w rodzinie
Dziś także Maja była na konsultacji u dra Czerwieckiego. Popatrzył na Maję, zmobilizował ją do zrobienia dwóch chwiejnych kroków, posłuchał naszych opowieści i powiedział: móżdżek.
To oznacza, że dolegliwości Mai wcale nie muszą być bezpośrednio związane z tymi nieszczęsnymi żebrami. Można tylko przypuszczać, skąd się wzięło uszkodzenie i w którym momencie powstało. Doktor nie zaprzeczył też mojej sugestii, że może Maja się taka urodziła, aczkolwiek wyglądał na mało przekonanego do tej teorii.
W praktyce ta wiedza daje nam tyle, że wiemy, rozwój jakiego organu trzeba wspomagać. Ale tylko wspomagać, bo wyleczyć nie ma jak. Co nie znaczy, że nie może jej się poprawić. Może. Wszystko w łapkach Mai.
Kot ma po prostu kuku na muniu
