Ech...gdyby ten diabeł wychodził tylko czasami to byłoby fajnie
Kotek-diabeł czuje się świetnie, zyskał też imię(tymczasowe chyba)-Gargulec.Mała jest trochę pokraczna i kiedy siedziała to mi się jakoś tak skojarzyła

Gargulcówna już nie przebywa non stop w kartonie-nie żeby była całkiem zdrowa czy coś...po prostu wybrałyśmy z wetką mniejsze zło

Ten mały potwór odstawiał w kartonie takie akrobacje,że nic dobrego by z tego nie było.Przebywanie poza kojcem oczywiście tylko i wyłącznie pod nadzorem i na noc bezwzględnie do kartonu.
Złamana/zwichnięta( kilku wetów oglądało zdjęcia i nie są do konca pewni...moze to wina krecacej sie modelki)miednica do tego kręgosłup prawdopodobnie złamany (tuż przy części ogonowej)-tego kota nic nie powstrzyma, jest jak cyborg.Zamnikęcie w transporterku-niewykonalne, przebywanie dzien i noc w kojcu-niewykonalne.Gargulec wije się i skacze, wpada w kuwete , w miski, rozlewa wode , wdrapuje się i znów spada i tak cały czas z przerwami na sen. Jeśli chodzi o ten złamany krąg, to pierwszy wet tego nawet nie zauważył, drugi stwierdzil że chyba zlamane ale poradził się trzeciego, trzeci potwierdzil.Tzn nawet nie wiadomo,czy można to nazwać złamaniem, ale istotnie coś się stało z tym kręgiem...przełamanie, ukruszenie?Bo jakiś za krótki jest.Wiemy natomiast,że będzie dobrze-sama się załatwia bez problemu, generalnie jest bardzo sprawna(co już zdążyła udowodnić szalejąc w transporterku i kartonie)pomimo swego małego, pokracznego ciałka.Póki co chodzi na stawach skokowych ale powolutku tył zaczyna się unosić. No i czucie w ogonku wraca,powoli, ale wraca
Koniec przynudzania, teraz czas na fotki




