No więc tak:
Właśnie wracam z lecznicy, do której jechałam w popłochu. Ponieważ malutka dziś była żwawsza, postanowiłam choć trochę ją oczyścić - wcześniej nie chciałam, żeby jej dodatkowo nie przechładzać. Zaczęłam ją przemywać na wilgotno i na szyi znalazłam ... ropiejącą rankę, śmierdzącą
Wcześniej czułam od niej trochę nieprzyjemnego zapaszku, ale kładłam to na karb niedomytego goowienka
W lecznicy mała została gustownie ogolona

Ranka nie jest jakaś fatalna, ale antybiotyk dostała. I muszę kupić Rivanol, żeby jej przemywać.
Przy okazji sprawdziliśmy temperaturę - jest już prawidłowa. I obmacaliśmy jelitka. Cokolwiek w nich wczoraj było twardego i napiętego, już tego nie ma, pani wet. powiedziała, że czuje, jak całe jelita pływają, nie ma twardego stolca.
Tak Maję wymacała, że mam teraz nadzieję na jakąś kupę w końcu.
Mówiłam też o tym łażeniu tyłem, ale z rozmowy wynikało, że to nie jest coś, czym należałoby się jakoś przejmować. Chociaż żebym została specjalnie uspokojona, to nie powiem.
No nic, jutro będzie "nasza" pani doktor, to najwyżej pójdziemy jeszcze raz...