kocia niezależność - na ile można sobie pozwolić

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto paź 17, 2006 10:17 kocia niezależność - na ile można sobie pozwolić

Proszę o pilną poradę bo wygląda na to, że tracę cierpliwość. Adoptowałam piękną puchatą, czekoladową kulkę faceta 3 lub 4 miesięcznego. Bardzo chciałam mieć kota którego można przytulić, pogłaskać i może żeby jeszcze pomruczał troszkę. Niestety o czymś takim mogę tylko pomarzyć. Jest u mnie 3 tygodnie i nie potrafię dotrzeć do niego. Toleruje mnie jedynie przy podawaniu jedzenia i gdy przychodzi spać do łóżka. Gdy chcę go pogłaskać gryzie mnie bardzo agresywnie a potem ucieka. I wierzcie mi nie ma to nic wspólnego z tzw. kocią zabawą kiedy kot udaje, że atakuje zdobycz. Najbardziej wkurza mnie, że potrafi pięknie mruczeć i ocierać się ale niestety do mojego psa (owczarek niemiecki). Jeśli tak dalej pójdzie będę musiała znalesc mu dom z ogrodem. Koleżanki kociary z pracy mówią, że może mieć już taki niezależny charakter. Znam naprawde dzikie koty które, przychodzą do swoich karmicielek i się łaszą i mruczą. A ta menda bo już inaczej go nie nazwę reaguje na mnie irracjonalnie.
Napiszcie czy według was to jego diabelski charakterek czy oddać go komuś komu jego niezależność nie będzie przeszkadzała.
Dla protektorów mojego kota podaję, że chodzi o Izydora
dorota i boss
dkalczyn

dkalczyn

 
Posty: 59
Od: Śro wrz 20, 2006 16:04
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto paź 17, 2006 10:55

Ze smutkiem przeczytałm Twój post.
Może nie powinnas mieć kota - albo zmień swoje oczekiwanie wobec niego i spróbuj szanować jego niezależność.
Koty to zwierzęta bardzo niezależne, nie poddają się tresurze i nie podporządkowują człowiekowi tak jak psy.
Przychodzi do Ciebie spać - czyli akceptuję Cię, po prostu nie jest przytulaczkiem. Z drugiej strony trzy tygodnie to niewiele, a kociak jest w wieku rozbrykanego urwisa. Moze jeszce wyrosnąc na przytulaczka :wink:
Spróbuj go zrozumieć i zaakcetować, zmiana domu, do którego się już przyzwyczaił i pokochał, będzie dla niego ogromnym stresem. Dom z ogródkiem to nie jest dobre rozwązanie - wiesz, na jakie niebezpieczeństwa narażone są koty wychodzące.
A koty prodchodzące do karmicielek - moje parkingowe dały mi się pogłaskać, i to nie zawsze, po ponad roku codziennego karmienia, dorosłe koty w piwnicy mojego bloku do karmicielek wcale nie podchodzą - a znają je ładnych kilka lat, najstarszy kot ma podobno 9-10 lat.
Zatrzymaj kotka, zaakceptuj go takim, jaki jest.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 17, 2006 11:52

Cierpliwość, tolerancja i wyrozumiałość - moja recepta. Młody kocurek jeśli tak się zachowuje, to może być tak, że po prostu "nie ma czasu" na pieszczoty, u naszych taka potrzeba pojawiała się nawet po kilku latach(!), kiedy młodzieńcza energia trochę zmalała.
Nasze najmłodsze w wieku podobnym do Twojego (obecnie 6-letni) rzucało się agresywnie na swoich Dużych (ze szczególnym uwzględnieniem mnie :twisted: ) i gryzło do krwi. Prawdopodobnie z tego powodu wyleciał z poprzedniego domu, bo jak go znaleźliśmy, to całe jego zachowanie pasowało do kota z domu, który w dodatku był bardzo rozpieszczany. W czasie dojrzewania ataki furii nasiliły się do bardzo uciążliwego stanu, po kastracji powolutku się wyciszył.
Teraz jest wielkim przytulakiem, łazi i wrzeszczy: "głaszcz mnie, no, głaszcz!", jest niesamowicie komunikatywny i zsocjalizowany. A my często powtarzamy, że ktoś się pozbył takiego super kota i dobrze, bo dzięki temu trafił do nas :D
Staramy się jednak do dzisiaj, aby nadmiar energii, która go czasem roznosi od razu kanalizować w zabawę: rzucanie piłeczki, ciąganie sznureczka itp.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto paź 17, 2006 12:10

Dorotko 3tyg. może być dla niego zbyt krótko na spoufałości ,musisz mu dać szanse,ja mam 5 kotów i wierz mi ciągle marze o przytulaku,Nelusia taka była 5 ostatnia koteczka i częściowo jest nadal ale wtedy kiedy ona chce(choroba ją zmieniła),każda z nich jest inna a przytulaka jak nie miałam tak nie mam ,oczywiście wszystkie śpią ze mną w łóżku :lol: Za 3m lub krócej będziesz mogła go wykastrować,to może dużo zmienić.Mam kotke która nie lubi mojego dotyku ,teraz ją ciachnełam i wiesz ona się zmienia :lol: Teraz mam 2 kotki na tymczas Biały Miś jest słodki ,przytulasty no mniodzio a cpingwinek Kropka krzyczy jak wezme ją na ręce ,ale bawić ze mną się lubi :lol: myśle że jeszcze troszke i wszystko sie ułoży :lol: Daj mu czas,prosze.
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 17, 2006 15:38

Podpiszę sie pod tym co napisali poprzednicy.....
cierpliwości..... i co najważniejsze daj mu szansę i zaakceptuj go takiego jaki jest...
ja wzięłam dorosłego kocurka z przytuliska z Sycyna....na dzieńdobry kocio pobił mnie tak, że krew się polala.... myślałam, że otworze drzwi wi wywalę małpę z domu...minęło 10 miesięcy....mam fantastycznego kota w domu, nie zamieniłabym go na żadnego przytulaka na świecie....
zaufał mi, dodgadaliśmy się...trochę to trwało.... z zasady rządze ja....ale jeżeli chodzi o Bola to on decyduje ile mogę go miziać, na kolanach nie siedział nigdy......
wszyscy znajomi są nim zachwyceni....
ma prawdziwy koci charakter....ale dzisiaj mogę mu obciąć pazurki, wyczyścić uszy i nawet wyczyścić zęby ( kiedyś jeździłam do Veta z obcięciem pazurów )....po prostu zaufał mi...ale na to trzeba czasu i akceptacji....
jeżeli mogę Ci doradzić, pokochaj go takiego jaki jest.....koty mizisate ładują się na kolana w najmniej odpowiednich momentach, każdy chce mieć miziastego... a ja już nie chcę
wiesz kiedy zrozumiałam..... ? kiedy wystawiłam go do adopcji....zrozumiałam, że to ze mną coś nie tak jest, że on jest przecież normalnym kotem z własnym charakterem, a to mnie się coś ubzduralo, że ma być inny....
nagrodę za cierpliwość i wyrozumiałość już mam :D
Bolesław
Obrazek

agueska

 
Posty: 1040
Od: Śro gru 21, 2005 8:47
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 17, 2006 16:15

Nigdy biorąc małego kociaka nie bedziesz w stanie przewidzieć jaki będzie miał charakter,jeżeli chciałaś przytulaka to trzeba było się rozejrzeć za kotem dorosłym(np.na kociarni)o któryge przypadłościach i charakterze mozna coś powiedzieć.Ja mam teraz dwu i pół miesięcznego Gandalfa,który tez zdecydowanie woli towarzystwo moich zwierząt niż moje.W tym jest całe piękno kociej natury,że one nigdy nie podają Ci "wszystkiego na tacy"...A te totalne przytulaki też mają swoje wady,koty kocha sie takimi jakie są...
Jurand,Eto'o,Gandalf i Fredek
Obrazek

Miciułka

 
Posty: 765
Od: Czw kwi 20, 2006 10:49
Lokalizacja: Wrocław/Londyn

Post » Wto paź 17, 2006 16:24

bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za zrozumienie mojego a nie kociego problemu. Od dziś uczę się cierpliwości. Może nadejdzie kiedyś taki czas, że napiszę o istotnych zmianach a jak nie zaadoptuę kolejnego kotka. Ale najpierw zapytam o zgodę mojego antagonistę Izydora no i oczywiście Bossa.
dkalczyn

dkalczyn

 
Posty: 59
Od: Śro wrz 20, 2006 16:04
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto paź 17, 2006 16:29

ja swojego kota wzielam z przytuliska dla kotow,ledwo po kastracji,paniczie bojacego sie ludzkiej reki,uciekajacego pod lózko gdy sie w domu głosniej krzykneło,poza tym był agresywny gdy bralo sie go na rece,lub obcinalo pazury czy cokolwie chciano przy nim zrobic,widocznie byl bity,dłuugo mi zajelo by stal sie takim jakim jest,moge zrobic przy nim wszystko i weci rowniez,zachwycaja sie ze mam anioła a nie kota,z uwagi tego ze torturuje go ostatnio lekami to przychodzi na mizianki do tzeta,a kiedys dotknac sie nie dał, spedza z nami co ranek czas w lazience przy toalecie,lubi nam towarzyszyc,to nie ten sam kot który chowal sie w szafie
daj mu czas a na pewno ci zaufa,a po kastracji mozliwe ze mu sie chcarakterek zmieni 8)

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Wto paź 17, 2006 19:02

dkalczyn pisze:bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za zrozumienie mojego a nie kociego problemu. Od dziś uczę się cierpliwości. Może nadejdzie kiedyś taki czas, że napiszę o istotnych zmianach a jak nie zaadoptuę kolejnego kotka. Ale najpierw zapytam o zgodę mojego antagonistę Izydora no i oczywiście Bossa.


Moim zdaniem to dobry pomysł. Izydor był u mnie tylko jedną dobę ale coś tam udało mi się zaobserwować. Po pierwsze to właśnie on zachęcał Chestera do zabawy - niesamowicie garnął się do kotów. To on zaczynał zabawę, leciał się przytulać do Czesia i w jego towarzystwie był chyba bardziej wyluzowany.
A poza tym kiedy chłopcy siedzieli razem w łazience Czesio pędził sie miziać a Izydor obserwował. Za którymś razem nie wytrzymał i tez podszedł. Nie łasił się ani nie przytulał ale usiad obok mnie i dał się głaskać. Na koniec dostałam łapą ale w formie zaczepki do zabawy.
Może Izydorkowi będzie łatwiej zaprzyjaźnić się z Tobą kiedy zobaczy jak innemu kotu jest dobrze u człowieka na kolanach 8)

P.S. Od czterech lat czekam kiedy bede mogła bez protestów wziąść Gizmo na ręce - na razie bezskutecznie :evil:
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Wto paź 17, 2006 22:18

Asia mam 5 kotek i tak Kota przytulasta ale nigdy nie wiem kiedy mnie ugryzie ,cacycacy i cap zębolami :evil: robi to tak że nigdy tego nie przewidze :wink: Polatucha ,cudo,wylizuje mi całego ryja,łazi za mna jak pies najmniejszy szmer już nie ma kota,rączki wtedy kiedy damesa sobie życzy :evil: Poncia to kot indywidualista ,dotyku nie cierpi,na ręce wezme to krzyk strasznyi wyrywanie ,a czesać musze,ma półtora roku i teraz ją wysterylizowałam ,kota zaczyna się zmieniać ,śpi ze mną ,domaga się zabawy nawet moge głaskać :lol: Niunia wtedy kiedy sama chce ,w nocy o północy bo ona tak chce :wink: Nelusia najbardziej przytulaśna ,słodka .za to nic nie moge przy niej zrobić ,gryzie :cry: tak się zmienił od czasu choroby :cry: Dorotko takie miziaki to jednak nieczęsto się spotyka :wink:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 18, 2006 8:05

Z moich doswiadczeń - kocięta tak jak dzieci mają taki wiek kiedy są nietykalskie. Ja bym to porównała do okresu dojrzewania. W 2-3 roku życia robią sie bardziej ustatkowane i zaczynają bardziej cenić sobie dobre jedzonko, spanko i kontakt z człowiekiem.
Dodatkowo - 3 tyg to baaardzo niewiele, aby zdobyć zaufanie kota, to trzeba najmniej kilku miesięcy. Nie wiem jak innych, ale mnie ten proces fascynuje najbardziej i jest dowodem wielkiej inteligencji tych stworzeń.
Jeżeli chodzi o skłonność do mizianek - rekordy bije u mnie Lala - 15 letnia staruszka. Ona jest dosłownie zawsze chętna zeby posiedziec na moich kolankach i chwilami muszę ją wyganiac, zeby np. spokojnie zjeść śniadanie. Wiec moze kolejnym Twoim kotem powinna byc jakas stateczna kocia seniorka? :)

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Śro paź 18, 2006 9:10

ja bym sie taka sytuacja zbytnio nie przejmowala. moja kotka tez ma zawsze wszystkich w nosie. bylam na nia o to zla nawet, bo odchowalam ja butelka, jak dzidziusia. i czulam sie strasznie zawiedziona. tolerowala tylko mojego drugiego kota, starszego od niej o 4 miesiace. zyli ze soba przez rok. wspaniale sie dogadywali. niestety kot niedawno odszedl po ciezkiej chorobie, a moja kotka stala sie nagle wielkim przytulancem. szkoda tylko, ze w takich okolicznosciach. kotu nie mozna nieczego narzucac i nie wolno robic nic na sile(sadzac sobie na kolanach, glaskac, kiedy wyraznie tego sobie nie zyczy). zobaczysz....kiedys twoj kicius jeszcze cie zaskoczy. :-)

daga_27

 
Posty: 221
Od: Czw sie 03, 2006 15:35
Lokalizacja: tczew

Post » Śro paź 18, 2006 23:27 @

Skąd ja to znam.... Przez pierwszy rok swojego życia mój Kulpix używał mojego ciała jako drapaka. Potrafił- dosłownie- wisieć wbity pazurami np. w moją rękę. Przy tym był bezczelny do tego stopnia, że wychodził do innego pomieszczenia i miauczał, a gdy wchodziłam rzucał się z pazurami i zębami na me nieszczęsne ciało. Byłam przez niego dosłownie sterroryzowana- bałam się przy nium ruszyc reką czy nogą:). Ale gdy w nocy przyszedł się przytulić to oczywiście nie pamiętałam o licznych sznytach.
Po kastracji jego zachowanie nie uległo zmianie, ale chyba z tego wyrósł. Od kilku miesięcy jest spokojniejszy, bawi się nadal,ale już nie tak agresywnie.
Moim zdaniem trzeba przeczekać ten okres.
Pozdrawiam ja i moje kociaki.

rospit

 
Posty: 3
Od: Nie wrz 17, 2006 11:17
Lokalizacja: Biała Podlaska/Warszawa

Post » Wto paź 31, 2006 17:07

Minęły kolejne dwa tygodnie. Jestem po konsultacjach z wieloma kociarzami. Jedni mówią wychowywać bezstresowo inni wręcz przeciwnie kot musi być karcony. Ja naprawdę mam kłopot. Izydor jest bardzo puchaty (to mieszanka kota perskiego) i niestety muszę go czesać bo inaczej będzie sfilcowany, ale to jest niemożliwe. Obcinanie paznokci nie miało miejsca ani razu. Jestem coraz bliższa podjęcia decyzji o oddaniu go do adopcji komuś kto się zna na kotach. Może on ma poprostu "kota".
Jeśli ktoś chce podjąć to wyzwanie i zostać cierpliwym włąścicielem pięknego, czekoladowego prawie persa to proszę o kontakt.
dorota
dkalczyn

dkalczyn

 
Posty: 59
Od: Śro wrz 20, 2006 16:04
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto paź 31, 2006 17:15

Dorota, poczekaj jescze trochć, chocaż do kastracji.
Pazurki może obciąć wet przy okazji wizyty.
Nie zniechęcaj się po miesiącu .....
Bo Ci prześlę pluszaka :wink:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, IrenaIka2 i 24 gości