Proszę o pilną poradę bo wygląda na to, że tracę cierpliwość. Adoptowałam piękną puchatą, czekoladową kulkę faceta 3 lub 4 miesięcznego. Bardzo chciałam mieć kota którego można przytulić, pogłaskać i może żeby jeszcze pomruczał troszkę. Niestety o czymś takim mogę tylko pomarzyć. Jest u mnie 3 tygodnie i nie potrafię dotrzeć do niego. Toleruje mnie jedynie przy podawaniu jedzenia i gdy przychodzi spać do łóżka. Gdy chcę go pogłaskać gryzie mnie bardzo agresywnie a potem ucieka. I wierzcie mi nie ma to nic wspólnego z tzw. kocią zabawą kiedy kot udaje, że atakuje zdobycz. Najbardziej wkurza mnie, że potrafi pięknie mruczeć i ocierać się ale niestety do mojego psa (owczarek niemiecki). Jeśli tak dalej pójdzie będę musiała znalesc mu dom z ogrodem. Koleżanki kociary z pracy mówią, że może mieć już taki niezależny charakter. Znam naprawde dzikie koty które, przychodzą do swoich karmicielek i się łaszą i mruczą. A ta menda bo już inaczej go nie nazwę reaguje na mnie irracjonalnie.
Napiszcie czy według was to jego diabelski charakterek czy oddać go komuś komu jego niezależność nie będzie przeszkadzała.
Dla protektorów mojego kota podaję, że chodzi o Izydora
dorota i boss