Podpiszę sie pod tym co napisali poprzednicy.....
cierpliwości..... i co najważniejsze daj mu szansę i zaakceptuj go takiego jaki jest...
ja wzięłam dorosłego kocurka z przytuliska z Sycyna....na dzieńdobry kocio pobił mnie tak, że krew się polala.... myślałam, że otworze drzwi wi wywalę małpę z domu...minęło 10 miesięcy....mam fantastycznego kota w domu, nie zamieniłabym go na żadnego przytulaka na świecie....
zaufał mi, dodgadaliśmy się...trochę to trwało.... z zasady rządze ja....ale jeżeli chodzi o Bola to on decyduje ile mogę go miziać, na kolanach nie siedział nigdy......
wszyscy znajomi są nim zachwyceni....
ma prawdziwy koci charakter....ale dzisiaj mogę mu obciąć pazurki, wyczyścić uszy i nawet wyczyścić zęby ( kiedyś jeździłam do Veta z obcięciem pazurów )....po prostu zaufał mi...ale na to trzeba czasu i akceptacji....
jeżeli mogę Ci doradzić, pokochaj go takiego jaki jest.....koty mizisate ładują się na kolana w najmniej odpowiednich momentach, każdy chce mieć miziastego... a ja już nie chcę
wiesz kiedy zrozumiałam..... ? kiedy wystawiłam go do adopcji....zrozumiałam, że to ze mną coś nie tak jest, że on jest przecież normalnym kotem z własnym charakterem, a to mnie się coś ubzduralo, że ma być inny....
nagrodę za cierpliwość i wyrozumiałość już mam
