monika p pisze:Jana na b mamy duże zniżki, ale wiem, że i tak coś zapłacić trzeba. Mogę się dorzucić do wizyty, tylko musimy poczekać do 1

Jak to się stało, że domowe koty są w takim stanie, czy ta karmicielka jest starszą osobą?
Tak czy siak dołożyć się mogę

Karmicielka, niemłoda i schorowana kobieta na malutkiej rencie, mieszkająca z wnuczkiem i z jakimś bratankiem chyba, który nadużywa alkoholu, codziennie gotująca i karmiąca koty - po prostu zaniedbała swoje zwierzęta. Czegoś tam nie zauważyła, a jak zauważyła to i tak nie miała pieniędzy na weterynarza... Już jej raz dawałam krople do uszu dla suki. Koty widziałam wcześniej, ładne i dorodne, nie przyszło mi do głowy żeby rozgarniać sierść
Zaczniemy od strongholdu, potem ewentualna wizyta. Juz mi się trochę funduszy udało zdobyć dzięki licytacji skarpetek (z nagrody pocieszenia, bo licytacja była dla berni).
Mój TŻ codziennie przechodzi rano i po południu naokoło przedszkola. I codziennie melduje, że kociaka nie widać... Karmicielka też milczy.
Dziś oddaję Pchełkę i Uszatka. Może jutro spróbuję łapać burego brata.