Piszę - co u nas w Łodzi
Bączek wczoraj zawojował na amen mnie, dwie ciotki (ktore przyjechały do mnie z wizytą) i jednego wujka. Wieczor spędził na rękach, przytulany i masowany...
A teraz o maluchu...
Biedne, biedne ma oczka - ale dzielnie znosi wkraplanie gentamycyny. Antybiotyk ze strzykawki też podałam, dzięki Jano za instrukcję.
Biedny też ma brzuszek. Taki maluch, bębenek na cienkich patyczkach.. .
Masować fachowo brzuch malenstwa wczoraj uczyła mnie jedna z ciotek, która kiedyś szynszylkę w ten sposób masowała...
Masaż przyniósł efekty w postaci porannej kupy

A nastepnie -kupy popołudniowej.
***
Ja przyznam szczerze, że takiego malenkiego, drobniutkiego kociaka dawno nie widziałam... - Pankracy Pingwin, gdy do mnie trafil byl trzy razy większy... i wystraszyłam się, gdy go po raz pierwszy zobaczyłam w transporterku, bo to taakie maleńkie...
Ale Bączek jest wielce mądrym i zaradnym kociakiem
bardzo lgnie do ludzi... do czegoś ciepłego i żywego.
Piszczy, ba krzyczy głośno gdy zostaje na chwilę w łazience...
wchodzi pomiędzy nogi, liże po twarzy, ciumka palce...
Kociarnia mojej mamy lekko się dąsa... Nosy powąchały malca, nastąpiło syczenie i obraza majestatu.. Zwlaszcza Muszce nie spodobał się konkurent. Krecia też nie jest zachwycona
Najpozytywniej zareagował Miś...
Poki co, siedzimy w łazience.
Mamy pudło wymoszczone swetrami...
Do kuwetki (ktorą jest stara foremka do ciast) wsypalam ziemi, gdyż nie zdążyłam sie zaopatrzyć w odpowiedni dla takiego malucha wkład...
Czy mogą być trociny z zoologicznego? czy żwirek drzewny to to samo?
za chwilę będą zdjęcia.
No i prosimy o kciuki, żeby oczka szybko się leczyły