Dziękujemy wszystkim za miłe słowa i za wsparcie!
Ellu, Twój Darkula to arystokracja pełną gębą, ta jego królewska grzywa...

Nie ma co porównywać, Gulasz to przy nim mały wypłosz

.
Oczywiście mnie się on podoba, ale każdy kto go widział, po chwili milczenia stwierdzał: "wygląda jak hiena..."

.
A co do Bigosa, to ze wstydem i smutkiem muszę stwierdzić, że już nie jest taki smukły...

Biedak nie miał kociego towarzystwa, które by go rozruszały, więc głównie jadł i spał... Obecnie ma rok i waży 5kg, nie jest jakoś przesadnie gruby, ale szczupłym bym go już nie nazwała - majta mu się takie brzusio między łapkami. A jak usiądzie, to fałdka brzusia opada mu na tylne łapki i tak je zasłania, że widać tylko same czubki...
Przestawiłam łakomczucha na karme light

.
A Gulaszek nadal robi postępy - wczoraj kupiłam mu zabawkę, wędkę z kilkoma rzemykami na końcu (wygląda jak biczyk

).
Początkowo osłupiał, był przekonany że to jakieś żywe stworzenie - walczył z tym jak ze szczurem, doskakiwał, kąsał i uciekał. Póki wędka "uciekała" przed Gulaszem, było OK - gonił ją i próbował ugryźć. Ale jeśli tylko ruszyłam nią w jego kierunku, natychmiast uciekał.
Ale stopniowo zrozumiał, że to jest zabawka i w końcu zaczął naprawdę szaleć - machałam wędką coraz szybciej, zataczałam kółka po podłodze, a Gulasz ganiał za nią jak szalony

. Skakał, robił salta, fikołki, kręcił się w kółko... ubaw nie z tej ziemi!

W końcu zmęczył się i leżał sapiąc i dysząc, ale jak tylko trochę odpoczął znów zaczął zaczepiać, żeby bawić się z nim dalej.
On już chyba taki jest ostrożny i trochę nieśmiały z natury, musi trochę potrwać zanim się rozkręci, ale jak już to zrobi, to nie ma siły - zamienia się w małe tornado

.
Strasznie żałowałam, że nie mam aparatu, bo wyszłyby niesamowite foty - te jego susy, czajenie się za moją nogą, fikołki... ale niestety, z następnymi zdjęciami trzeba będzie poczekać do niedzielnego powrotu do Opola - wtedy się zresztą odbędzie wielkie kulinarne spotkanie

.