» Wto sie 08, 2006 7:48
Wczoraj tak kiepsko forum u mnie "chodziło", że trudno było pisać.
Przeczytałam jeszcze raz wszystkie posty. Aż miło, że tyle osób zaangażowało się w szukanie domku dla Dywanika. Słonko jest pełna obaw, a mi się wydaje, że niepotrzebnie. Ja mieszkam w domu jednorodzinnym. Okien też jest tu dużo i nie mam w nich siatek i w upały były lekko uchylone, a Milusia jakoś ani razu do ogrodu się nie wydostała. To kwestia zakodowanego głeboko myslenia: "Gdzie jest kot?" Zawsze w domu jest takie miejsce, gdzie można go zamknąć, gdy się szeroko otwiera drzwi lub okno. Najpierw patrzymy, gdzie "futrzak", a potem robimy, co należy. I to jest zwyczajny nawyk. Zwierzaki są zawsze w zasięgu wzroku!
Dywanik to kot wybitnie ciągnący do ludzi. Patrzenie na niego to wielka przyjemność, a Muka, widać, wyraźnie jest nim oczarowana. Jeśli ktos pomaga kotom półdzikim, sam ma kota i psa od wielu lat, jeździ do weta Z Częstochowy do Wrocawia, to chyba wie, że zwierzę to istota czująca i czlowiek bierze za niego odpowiedzialność?
Muka zgłosiła chęć adopcji pierwszego dnia i opowiedziała o sobie szczerze, bo przeciez Ola będzie to mogła w piątek sprawdzić.
Dywanik jest przecudny, a według weterynarza i kobiety z działek błąka się dość długo i nikt go nie szukał, tzn. ktoś sie go pozbył. Wydaje mi się, że przekazywanie go z domu tymczasowego do tymczasowego też mu się nie przysluży.
Jeśli Muka poczyta uważnie wątki kotów na forum, to zrobi wszystko, by Dywanik był niewychodzący. Tym bardziej, że, jak pisze, ani ona, ani jej mąż już nie pracują. A Dywanik potrzebuje w tej chwili podwójnie dużo cierpliwości, gdyż trzeba go oswoić z innymi domowymi zwierzętami, bo bezkonfliktowo na pewno nie będzie i po drugie- by wyczesać mu kołtuny.
A teraz idę go wygłaskać.