Mamy klatki na świnki, bo teściowa hoduje tez gryzonie. Ale mamy spore wątpliwości odnośnie wsadzenia kota w taką klatkę na miesiąc (co najmniej...). Zwłaszcza, że dwóch dobrych wetów kazało trzymać go w pokoju i pozwolić łazic, jeśli chce i zdoła... Może to jego złamanie nie jest takie tragiczne? Pogruchotanej miednicy raczej nie ma, na fotce widać dwa pęknięcia chyba... Nie chciałabym go "uszczęsliwiać" ta klatką na siłę... Jutro ponownie idziemy do weta to zapytam konkretnie.
Kurczaka kupię i ugotuję, dzieki za podpowiedź.
I wezmę go w takim razie do siebie, ale za kilka dni, bo mój TŻ upiera się, że kot będzie się czuł zagrożony moim Zarazkiem i to będzie za duży stres dla niego. Może jutro wet mu przetłumaczy.
A co do załatwiania się - robi siuśki na szczęście bez krwi, choć wet mówił że może trochę być. Ale nie ma. Nie wiem czy robił już kupę, bo TŻ nie alarmował z domu rodziców a nie chcę ich budzić telefonem

W każdym bądź razie włazi do kuwety zamiast robić pod siebie jak normalny, kontuzjowany i uprawniony do tego kot.
A słuchajcie, może jakimś bandażem mu tyłek związać? Żeby usztywnić, skoro już musi wędrować po pokoju?