Waler na hamaku na drzwiach. ma tam przewiew.
Konik zdobył duży drapak i obserwuje park z wysokości.
Maluchy jak nakręcone szaleją po domu.
A wczoraj nic nie zapowiadało takiej sielanki: wczoraj u Walerka zauważyłam zakrwawioną łapę! macałam, szukałam źródła zaczerwienienia futra - nic. Późna noc, zapowiedziałam wczesnoranną wizytę u weta.
I poszłam do łazienki. I co?
Walerek bawił się moim wsypasionym błyszczykiem do ust (
cholera, leżały różne, wybrał najdroższy 
) i stąd te krwawe ślady...
no nic. dziś odwiedzą nas Blue, Damork (i Przemek

) i może już za chwileczkę, już za momencik kociaste będą szaleć na balkonie.
a ja będę miała spooookój.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.