Dzisiaj o mojej pięknej Dzikusce

, bo jakoś mam wrażenie, że tylko ciągle o Fortunie piszę, a sprawiedliwość musi być
Choć trudno jest pisać o tak niekłopotliwym i grzecznym kotku
Śpi na swojej ulubionej komodzie, przychodzi na parapet, kiedy chce powyglądać przez okno, czasem zarzuci tyłeczkiem przed bryknięciem, a później statecznym krokiem wraca do pokoju, udając, że to nie ona. Bo przecież tak dostojnym i dobrze wychowanym kotkom niekontrolowane bryknięcie się nie zdarza.
Zawsze bardzo dystyngowanie układa łapy przed sobą.
I siada też w bardzo dystyngowany sposób.
Nigdy nie pozwala, żeby ogon leżał ot, tak sobie, oddzielnie od reszty kota. Zawsze jest pod kontrolą.
Na posiłki przychodzi powoli, młodzież puszcza przed sobą.
Zdarza się, że odstępuje swoje mięsko, bo nie jest kłótliwa.
Lubi mieć pod kontrolą wszystko, co dzieje się w domu. Każdą nową rzecz dokładnie obwąchuje, regularnie odbywa na rękach (i nie tylko) patrol po wszystkich szafkach i zakamarkach.
Po sposobie dzwonienia domofonem rozpoznaje kto przybywa. Swój, czy obcy.
Ślicznie śpi. Zawsze. I zawsze trzeba się powstrzymywać, by jej nie budzić całowaniem, bo sen ma lekki. Dawniej popiskiwała przez sen i ruszała łapkami. Teraz już nie.
Nigdy niczego nie stłukła i nie zniszczyła. No, może trochę tapety koło okna. Rano cierpliwie czeka, aż ktoś wstanie.
Lubi, kiedy się do niej mówi "śliczna kicia"

Kładzie się wtedy na podłodze i pozwala głaskać. I drapać pod bródką i całować po łebku.
Jest typem obserwatora. Woli przyglądać się zabawie, rzadko się przyłącza.
Nocą zdarzają się tupiące galopady.
A już nic nas tak nie cieszy, jak widok Dzikuski w trakcie głupawki (tylko musimu udawać, że nie patrzymy).
Bo to znaczy, że jest jej dobrze i że jest szczęśliwa.
Moja kochana, Czarna (w białym fraczku) Pantera
