ufff wróciłam do domu
łapanka w niedzielny poranek to na prawdę dobry pomysł
Jedzenie nie było wystawione, koty się pokazały.
Jedna klatka poszła w chaszcze, druga stanęła koło budek przy płocie.
Koty zrobiły WOW TUŃCZYK

Pach i po minucie była pierwsza buro-biała kotka. Ale się wściekała
Ja poszłam łapać małą tri i w tym czasie w chaszczach wpadła czarna kotka

Potem bura kocica, nie wiem gdzie, chyba koło budek?
Miałyśmy trzy kotki po pół godzinie
A potem była cisza.... Koty się popłoszyły, małej tri nie było widać, za to przyuważyłysmy jej matkę w innym miejscu i tam zastawiłyśmy łapkę.
W chaszczach, tuż za płotem była Rumunka i dwa czarne kociaki. Wlazłam tam głęboko i zastawiłam łapkę. Szybciutko złapał się jeden kociak

Mały czarny zaflukany Rokita.
A potem znów cisza i spokój.
W klatce dalej od WC była kotka, szłysmy tam z Atką i już prawie zaczęłyśmy wydawać okrzyki radości, a kotka odwróciła się i spierniczyła. Klatka nie była jeszcze zamknięta.... Ale sobie w brodę plułyśmy....
W chaszczach złapał się duzy bury kocur, szalał, że aż sobie nos rozkrwawił

W międzyczasie jedna z pań kiciała usilnie na czarno-białego kocurka zwanego popierdułką. Podchodził, dał się miźnąć, ale nie złapać. Dziewczyny z podbierakami (nowoczesna wersja wiedźm z miotłami

) czaiły, czaiły się i w końcu złapał się w podbierak

Trochę bylo zachodu by go przełożyć do transporterka.
I to miał być koniec łapania. Skończyły nam się wolne transporterki
Idziemy z Atką po klatkę ustawioną dalej pomiędzy budami, patrzymy, a w środku kocica. Nauczone doświadczeniem obeszłyśmy budy kołem i zaglądamy zza rogu. Kaltka zamknięta

Mamy kolejną kocicą (bura z białym)
Także ostateczny wynik to cztery kotki, dwa kocurki i kociak.
Dwa kocurki i dwie kotki są na Ursynowie w lecznicy (jeden kocur zwiał nam przy przekłądaniu z jednego transportera do drugiego i łapałyśmy go z Atką odruchowo, gołymi rękami

)
Dwie kotki są na Śreniawitów.
Kociak jest u mnie. Łapany jako dzikus teraz się już mizia, ociera i mruczy

Boski Rokitka
W CZWARTEK o 5 RANO jesteśmy umówione z Atką na łapanie kotów na Targowej. Pani stamtąd ma talony. Kotki są chyba trzy, kociaków około pięciu. Łapiemy co się da. Jak się nikt nie znajdzie wezmę je do siebie, ale nie mam tak w sumie gdzie. W łazience siedzi chory Rokita. Po domu biega raz szczepiona Róźka, Sasza, który mam nadzieję pojedzie w środę i Kola który nie jest szczepiony. Nie mogę do nich dołożyć chorego Rokity

Czy ktoś mógłby wziąć na przechowanie Kolę lub Rokitę?
Pani Ewa ma zobaczyć jakie jeszcze niepokastrowane koty się kręcą i dać znać.
Kolejna akcja może się odbyć
za tydzień w niedzielę rano.
Jakby się im udało złapać jakiegoś kociaka w ręce mają dzwonić do Atki, odbierzemy go.