Fundusz powstaje ku pamięci Miodzia i w celu niesienia pomocy zwierzętom z urazami kręgosłupa.
Część z Was zna historię Miodzia i jego walki o życie... Miodziowi się nie udało... Przegrał w zasadzie zaraz na początku tylko ja o tym nie wiedziałam..
Wątek Miodzia:
viewtopic.php?t=44757
Miodzio był młodziutkim, cudownym, przytulastym, wychodzącym kotem, którego pewnego dnia zaatakował pies. Miodzio miał złamany kręgosłup w części lędźwiowej, wysoko- zaraz za żebrami. Złamany kręgosłup przemieścił się tak, że pozostało światło tylko na 1/3 kanału kręgowego. Wiedziałam od początku, że rdzeń jest uszkodzony. Sytuację Miodzia pogarszał fakt, że miał też pogryziony przez psa brzuch. Rana po zabiegu usunięcia pokąsanej skóry zupełnie się rozeszła, dookoła rany powstała martwica, zapalenie otrzewnej. Miodzio bardzo źle zniósł narkozę. W zasadzie brałam go w stanie krytycznym. Cieszyłam się kiedy przetrzymał noc i rano był w lepszej formie. To był błąd. Miodzio powinien zostać zabrany natychmiast do neurochirurga... Byłby zapewne ponownie operowany tego samego dnia... Dzisiaj dochodziłbydo siebie w szpitalu. Wtedy nie wiedziałam. Teraz już wiem i chcę się ze wszystkimi tą wiedzą podzielić. Wątek będzie rozbudowywany- umieszczę w nim ABC co robić po urazie, podam kontakty do polecanych neurochirurgów, przekażę to czego dowiedziałam się podczas konsultacji ]Miodzia. Dla Niego było za późno. Niech to będzie ostatni kot, dla którego było za późno......
Z myślą o zwierzętach (celowo piszę zwierzętach- wiem, że forumowicze mają nie tylko koty), które będą musiały być operowane uruchamiamy też specjalne konto Miodziowego Funduszu Alarmowego- będziemy na nim gromadzić środki, które w przypadku operacji będą uruchamiane natychmiast. Fundusz będzie działał na zasadzie użyczenia- środki będą musiały być zwrócone w miarę możliwości tak, żeby zawsze były na koncie. Jeżeli kiedyś uda nam się uzbierać duuuużo (a operacje są bajońsko drogie- 1100 do 2500zł) będziemy po prostu finansować operacje bez konieczności zwracania środków. W przypadku konieczności operacji jest strasznie mało czasu- maksymalnie 48 godzin a w przypadku ciężkiego urazu nawet 5... W tym czasie nikomu nie uda się uzbierać potrzebnej kwoty. A ja nie chcę, żeby życie miało tak wymierną cenę... Bardzo proszę osoby, które chciały pomóc sfinasować operację Miodka, żeby teraz pomogły jakiemuś na razie bezimiennemu kotu... Niech jego cierpienia i śmierć nie będą takie bezsensowne... Wyciągnijmy z tego coś dobrego... Miodzio będzie Nam pomagał z góry...
Gdyby ktoś zechciał pomóc to na PW powiem jak to zrobić.....