Byłam dziś w schronisku, miałam tylko poznać nowa wetke, nie weszłam na kociarnie. W gabinecie w klateczce zauważyłam pięknego rudego kota, bardzo płakał, cały się trząsł, wystawiał łapki z klatki prosząc o pomoc. Okazało się, że został przywieziony dziś, nie chodzi podejrzenie pęknięcia kręgosłupa, brzuch zszyty haftem krzyżykowym w środku dren.
Nie zastanawiając się, co z nim zrobię, gdzie go zmieszczę powiedziałam biorę go i już dzwoniłam do dr Ewy po wytyczne. Najpierw rentgen, pojechałam do najbliższej lecznicy gdzie mają rtg, czekaliśmy w poczekalni kicio bardzo płakał i się trząsł, jak wkładałam do niego rękę to obejmował mnie mocno łapkami i wtulał łepek w dłoń. Ja płakałam razem z nim ludzie na mnie patrzyli jak na wariatkę a ja do niego cały czas mówiłam, jedna Pani była zdziwiona, że tak przejmuję się nie swoim kotem . Chwilę ochłonęłam i przerażenie gdzie go umieścić, gdyby nie Myszkin zabrany w niedzielę ze schronu miałabym miejsce dla niego. Zaryzykowałam telefon do Słonko, zgodziła się jesteś aniołem bardzo Ci dziękuje.
Miodek jest w bardzo złym stanie, trafił do ^%#$%#^&^% snoba, który kota wypuszczał i nie wykastrował, ale pewnie mógł się pochwalić, że ma rudego.
Został najprawdopodobniej zaatakowany przez psa, znalazłam wewnątrz uda taki ślad jak po kle.
Prosimy o mocne kciuki dzisiejsza noc jest dla niego decydująca, jeśli przeżyje będziemy myśleć o dalszym leczeniu.