Malawaszka w cudnym domku:) A u nas...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie maja 21, 2006 21:28

Kurcze, u nas też grzyb rządzi :(
Borys ma go od 2 tygodni i chyba jest lepiej. Szpula załapała go tydzień później i u niej sytuacja nie wygląda różowo...
Smaruję towarzystwo wieczorem clotrimazolem, a rano specyfikiem o nazwie Mastijet Fort z turbostrzykawki 8O (nazewnictwo z opakowania)
Dał nam to wet, kazał nie przejmować się, że napisali, że to zawiesina dowymionowa dla krów, bo podobno chodzi o skład (tetracyklina, neomycyna, bacytracyna i prednizolon).
I teraz nie wiem, czy u Borysa zadziałała turbostrzykawka, czy po prostu czas+kołnierz (grzyb był na łapce, wcześniej namiętnie lizanej)
Teraz będę się chyba musiała zaopatrzyć w drugi kołnierz, bo Szpulka zaczęła interesować się swoim grzybem - za uchem - rozdrapuje to i pędzluje łapą, aż ucho staje się rozognione... :(
no i nadal się tłuką moje szkraby, a to już ponad miesiąc :crying:

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon maja 22, 2006 22:19

Co słychać u Panny Meli?
Pozdrowienia śle Jej Panna Małpiatka (niemalże Jej siostra bliźniaczka :wink: ).

ps.
Fraktale na stronce są super - zdjęcia kotulców również :D
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 22, 2006 22:34

naya pisze:
Adria pisze:Mnie wetka przy szczepieniu powiedziała, zeby pilnować i nie przekroczyć 2 tygodni, bo potem szczepionka moze byc nieskuteczna.
To samo moze sie zdarzyc jesli trzyma sie otwarta fiolke dłużej.
Citrosept stosowałam u kotów i mojego syna z b.dobrym skutkiem. Oczywiście roztwór odpowiednio rozcieńczony, zgodnie z instrukcją.
Nie pamietam juz dokładnie, ale to było pare kropelek na szklanke wody.
Koty myjąc się go zlizywały i tym samym działał od środka.


Adriu :king:
Dostałam ulotkę od pewnego weta. Też pisało, że druga dawka Insolu za 2 tygodnie!
Już chciałam się kajać do ziemi samej, że źle zrozumiałam, ale TŻ potwierdził, że szczepiący wet powiedział: 3 tygodnie. :( Druga sprawa - dostałam na przechowanie Insol w strzykawkach... To tak a propos szczelności - nic dodać nic ująć...

Metoda z Citroseptem - świetna!!! Nie wpadłam na to - spróbuję :)

Byłam wczoraj u wetki ( Panna Mela poznała 6 weterynarza jak dobrze policzyć :roll: ). Zeskrobiny zostały pobrane, wynik koło 1 czerwca. Dowiedziałam się, że łysinki wcale nie muszą zarosnąć ponieważ mogło dojśc do ?dysplazji? mieszków włosowych i będzie miała panna łyse do końca życia. Wetka wzięła lampę i poświeciła przy mnie i wiecie co?? Na łysinkach nie stwierdzono grzyba ! Gdzie indziej parszywiec się wylągł... Muszę ten fakt przetrawić.
Dystrofii, czyli zaniku ;)

Tak poza tym to usłyszałam ciekawą teorię, żeby kota wyrzucić do natury, to samemu mu przejdzie: bo dieta, dużo ultrafioletu i w ogóle 8O. Jakoś to mi się kłóci z moim światopoglądem, ale brzmi interesująco...
Mysle, ze to jest swietny pomysl. Dla proponujacego - duzo ultrafioletu, dieta (albo i brak) i w ogole. Moze troche empatii nabedzie :twisted:

Paluszki lizac :D

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Wto maja 23, 2006 20:10

:D dziękuję Wszystkim, którzy zajrzeli...

Myszko ooo właśnie o dystrofię chyba chodziło, dzięki... :D
Olifanta współczuję grzybicy szczerze...

Co słychać u panny Meli....


Czy Wasze koty też jedzą muchy? Bo przyłapałam wczoraj Melę jak z gracją i spokojem czarne paskudztwo złapała, skonsumowała i oblizała się ze smakiem... Moja Inez też tak robi, ale myślałam, że ona jest dziwna... 8O
Ostatnio edytowano Śro maja 31, 2006 18:47 przez naya, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Wto maja 23, 2006 20:52

moje tygrysy jedzą wszystko, co da się zjeść. A to latające jest najlepsze :twisted:
Może muszą sobie powetować ptaszki za oknem, które są niby tak blisko, zaraz na parapecie, ale których nie można sięgnąć przez to głupie, twarde, niewidoczne coś...
Ale to całkiem pożyteczne - futra uznały, że pojawiające się od czasu do czasu mole są świetnym uzupełnieniem diety :twisted:

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob cze 03, 2006 19:49

Wczoraj odebrałam wyniki badania mykologicznego i znamy już winowajcę: Microsporium canis (czyli brązowe jest be).
Poza tym Hexoderm + citrosept świetnie sobie radzą - grzyba ani śladu :D

Dzisiaj byłam u polecanego weterynarza-dermatologa p. Olender w Tychach (może ktoś zna...) i diagnoza była zaskakująca ale i sensowna. Postaram się niczego nie przekręcić :)
"Łysinki" jak je roboczo nazywam, sa miejscami gdzie doszło do dystrofii mieszków włosowych na skutek np. zastrzyku podskórnego. Skóra w tych miejscach nie jest normalna: brakuje odpowiedniego ukrwienia (fakt - miejsca są bledsze) a co za tym idzie ochrony immunologicznej, a także warstwy skóry właściwej ( skórka w tych miejscach jest cieńka jak pergamin). Przyczyny mogą mieć charakter immunologiczny bądź nowotworowy (?) i obszar takiej martwej (?) skóry może się powiększać (fakt- powiększa się :( ). Poza tym one są i będą przyczyną i miejscem rozwoju różnych problemów dermatologicznych - np. grzyba.
Zalecenia: wycięcie fragmentów skóry :strach:

Mam dać pokroić taką słodką kluseczkę ?? :cry: Nie wiem co robić...
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Sob cze 03, 2006 23:22

Pierwszy raz słyszę o takiej mozliwości/potrzebie, ale fakt faktem, nigdy u weta dermatologa nie byłam. Czy to jest zalecenie lecznicze czy tylko w celu zapobiegania?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob cze 03, 2006 23:27

moja wszystko co lata, chodzi wcina aż miło.
wszelkiej maści pająki, muchy, koniki polne no całe te robactwo i owady ;)
ostatnio zjadła zdechłą muchę, którą znalazłem na parapecie, idąc do toalety po papier aby wynieść zwłoki, wracam a ona ze smakiem się oblizuje, muchy już nie ma 8O 8O
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie cze 04, 2006 11:22

Ten dermatolog wydaje się mieć rację.

Ale nie sądzę, żeby te zmiany na skórze miały charakter nowotworowy. To raczej efekt długotrwałej walki z grzybem.
Powodzenia! Oby wreszcie zakończyły się te "grzybowe" zmagania!

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 04, 2006 20:37

endur A potem Ty jej dajesz buzi :D

Ja odebrałam to w ten sposób: można to tak zostawić, ale
1) ten obszar będzie się powiększał,
2) łysinki będą źródłem ciągle nawracającej grzybicy, ponieważ w tym miejscu praktycznie brak jest odporności.
Wetka wspomniała o nowotworze, ale stwierdziła, że raczej ma to związek z odpornością.

:roll: To był 6 weterynarz który oglądał Melę... Od chwili gdy jest u mnie... Mam 2 wyjścia:
- wykonać zabieg,
- zostawić to tak, jak jest i walczyć (teraz już zachowawczo) z grzybem.
Wybrałabym to drugie wyjście :), tylko że te łysinki się powiększają :roll:

Po pół roku okazało się, że to co miało być grzybem, grzybem nie jest. Jak sobie pomyślę o tych szalonych ilościach imaverolu itp....
Ehhh wiecie co... No kurka nie wiem co zrobić...
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Nie cze 04, 2006 20:56

naya pisze:Po pół roku okazało się, że to co miało być grzybem, grzybem nie jest. Jak sobie pomyślę o tych szalonych ilościach imaverolu itp....
..

Nayu, napisałaś wyżej, ze badanie zeskrobin wskazuje na Microsporum Canis. To po prostu grzybica..

Jeśli ten zabieg jest potrzebny - po prostu go zrobimy.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie cze 04, 2006 21:28

Tak, oczywiście. Niedokładnie się wyraziłam, ponieważ chodziło mi o to, że cały czas dla mnie łysinki były miejscami najbardziej zagrzybionymi, zdeformowanymi poprzez grzybicę i na nich głównie koncentrowała się moja uwaga ( te wypatrywanie włosków :) )... Tymczasem zeskrobiny wykazały jeden rodzaj grzyba: canis, który akurat był obok nich (łysinki nie świeciły pod lampą wooda, podczas gdy inne miejsca-tak).
Jasnym jest też, że wszelkie zabiegi przeciw grzybicy były sensowne i uzasadnione, ale pisząc to myślałam o "łysinkach". Uff chyba się wytłumaczyłam :D

Rysiu - co do zabiegu. Powtórzyłam jaka była diagnoza, ale czały czas zastanawiam się nad jego celowością. Wetka wydawała się bardzo kompetentna, natomiast zabieg to zawsze zabieg, ból dla Meli, no i koszty...
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Nie cze 04, 2006 21:41

Czy wetka mówiła o tym, jak bardzo rozległy jest zabieg? jak to wygląda? Czy to wycięcie skóry i zszycie? W ilu miejscach? Czy mówiła o kosztach zabiegu?
Co mówiła o dalszym leczeniu p. grzybkowym?

Trzeba rozważyc, czy kotce ten zabieg jest potrzebny, jesli jest, to trzeba go po prostu zrobić. Damy radę.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie cze 04, 2006 22:20

Podstawowe pytanie...
Rysiu pisze pw
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

Post » Nie cze 04, 2006 22:30

Odpisałam :D
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości