Młode, dzikie i zakatarzone

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon maja 01, 2006 14:32 Młode, dzikie i zakatarzone

W piwnicy odkryły mnie koty. Takie małe. Parę dni temu ślepe, dzisiaj już
patrzące na świat.

Niestety, chyba załapały katar. Z tego co googlam, to jest to dla kotów
groźne. Kotki są młode, kilka dni temu jeszcze były ślepe. Matka kotów boi
się ludzi i nie podejdzie. W zamian za ostatnio podarowane żarcie dzisiaj
zaprezentowała swoje potomstwo, ale sama się boi, nawet ręki nie
powąchała...
W związku z tym pytanie - jak pomóc kociakom?
Do weterynarza nie wezmę, bo to dzikie koty, i matka się nie da.
Jedyne co mi zostaje to przemycić im coś jakoś ręcznie.

Kotki jeszcze same nie jedzą, ale jeden mnie już adoptował i ufa na tyle,
żeby mu coś do pyszczka wkropić / dać do polizania.
Matka nie podejdzie, ale z miseczki i owszem, zje.


Nie wiem czy to dokładnie jest koci katar, ale kotek prycha, czasem całymi
seriami, na nosku ma białawą wydzielinę którą co jakiś czas musi sobie
zlizać. Nie on jeden kicha, co najmniej 3 z 4 kociaków. Matka chyba nie.

Co z w miarę dostępnych i nie za drogich leków mogę podać, żeby
pomóc kociakom? Przynajmniej na początku długiej drogi walki z dziadkiem Darwinem. Zaznaczam, że nie mam warunków by przygarnąć koty, ich matka mnie już toleruje ale fuczy jak się zbliżam do niej.


Wiem, że odpowiedź się czai pewnie gdzieś na forum, ale wątki są dłuugie, a to młode koty i trzeba by się spieszyć.
c.

Coach

 
Posty: 5
Od: Pon maja 01, 2006 14:14

Post » Pon maja 01, 2006 15:24

Musiały urodzić się już z kocim katarem :( pewnie matka jest nosicielką.
Maluchy koniecznie musiałyby być leczone bo rozwój choroby grozi powikłaniami, utratą oczu :(
Leczy się głównie antybiotykiem (zastrzyki) no nie wiem jak bez weta dać radę. Może wet zapisze jakiś antybiotyk w płynie skoro dasz radę im zaplikować. A nie możesz podebrać maluchów i odstawić po wizycie w weta z powotem? Ile ich jest? Może po dwa np. zabieraj? Ale leczyć powinnać zacząć jak najszybciej, wtedy jeszcze najłatwiej zwalczyć infekcję a to paskudna choroba dla maluszków i szybko się rozwija.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 01, 2006 17:08

Coach, gdzie mieszkasz?
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pon maja 01, 2006 17:14

Podebrać bym zdołał, jednego co najmniej, bo mnie lubi i jak matki nie ma to wyjdzie i sam na ręce (głowę) wejdzie. Kotki są cztery. Dalsze pytania:

1. Ile może trwać leczenie, ile razy bym musiał porywać kociaka i na jakie koszta się przygotować.
2. Czy nie ma niebezpieczeństwa, że matka odrzuci kocię, jak je zabiorę na jakieś 2h? Albo nie przeprowadzi się?

3. Jest tu jakiś kociarz z Dąbrowy Górniczej (śląsk) oś Mydlice?
Albo zna namiary na jakiegoś weterynarza z sercem w mojej okolicy
(transport nożno - busowy).



fotka kociaka
c.

Coach

 
Posty: 5
Od: Pon maja 01, 2006 14:14

Post » Pon maja 01, 2006 17:29

Mam podobną sytuację - chodzę do piwnicy leczyć małe kociaki. Dostają dopyszcznie unidox i krople do oczu (może być gentamycyna). Jesli nie możesz chociaż jednego kociaka wziąć na wizytę do weta, to może przedyskutuj zaocznie leczenie (mogę na pw napisać Ci sposób na dawkowanie unidoxu u takich maluchów).

Koniecznie je lecz, bo stracą oczy, zajrzyj tu http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=42823

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon maja 01, 2006 17:33

Obawiam się, że kotka może maluchy przenieść, jeśli je będziesz zabierać, zbyt ingerować - a wtedy zostaną zupełnie bez możliwości ludzkiej pomocy.
Lepiej znaleźć wet, który po prostu sprzeda Ci w miarę wszechstronny antybiotyk dla nich - zastrzyki lub tabletki.
Leczenie - jeśli będzie regularne, potrwa ok. 10 dni.

Czy planujesz koteczkom szukać domu? Jeśli tak, to byc moze warto je już teraz zabrać do mieszkania i rozpocząć leczenie.
Koniecznie pomyśl o sterylizacji dorosłej kici.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33144
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon maja 01, 2006 17:34

Zobaczyłam zdjęcie kociaka.

Unidox i gentamycyna w kroplach nie są drogie (koszt - kilkanaście zł.) ale na receptę. Leczenie co najmniej ok. 3 tygodnie, antybiotyk dopyszcznie krócej, ale krople tyle czasu trzeba wpuszczać (najlepiej dwa razy dziennie).

Unidox rozgniata się na proszek i rozpuszcza w wodzie w strzykawce, łapiesz kociaka za kark, wsuwasz strzykawkę do pyszczka i wpuszczach lek uważając, żeby nie pluł (raz dziennie). Dawkowanie skonsultuj z wetem, nawet bez kociaka, napiszę Ci na pw jak ja to robię.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon maja 01, 2006 18:55

Kuracja domowa raczej odpada. Matka jest dzika i wycierpiała od ludzi, co widać po zachowaniu. Kotki są młode i ssące. Udomawiać ich chyba też nie będę, bo się niedługo wyprowadzam w miejsce, gdzie jest pies z ambicją łowczą. Z resztą, kotka pewnie je zabierze pewnego dnia...

Jana - jutro skoczę się do pobliskiej kliniki wet, może wydadzą recepty. Jak coś to porwę kulkę (kulka?). W 30zł mam nadzieję się zmieszczę.

Co do podawania leków, to poproszę o instrukcję dla faceta, informatyka.
Jaka strzykawka, jak głeboko wcisnąć, jak trzymać kota, jak go tym nie utopić, jak zakrapiać oczka. I jak go potem ugłaskać, żeby drugi raz przyszedł (one przechodzą przez drzwi cudzej piwnicy, te na zdjęciu). Jestem w temacie kompletnym laikiem, nie ma dla mnie rzeczy oczywistych, mogę zachować się jak idiota i zrobić krzywdę.

Obrazek

P.S.
W podanym przez Ciebie wątku pisałaś coś o podawaniu antybiotyku matce - da się tak?

P.P.S.
Czym karmić matkę? Dałem jej mleko, ale wyczytałem, że może ją czyścić. Dałem szynkę, to nie chciała (z marketu była, mądre zwierze)
ale jeden z małych zię za nią wziął i poszarpał...
W końcu dałem jej jakiś Darling, suchy pokarm, to zjadła.
Jutro coś kupię. Co jest tanie i dobre (w Łiskasy jakoś nie wierzę).


I mam nadzieję, że jutro klinika będzie otwarta...
c.

Coach

 
Posty: 5
Od: Pon maja 01, 2006 14:14

Post » Pon maja 01, 2006 19:35

Kociaki już sporawe, z pół kilo ważą - czyli trzeba im dać co najmniej 0,5 ml zawiesiny o jakiej Ci pisałam na pw. Może nawet trochę więcej. Unidox jest gorzki, więc w jedzeniu trudno przemycić niestety :( Może wet będzie miał lepszy pomysł na antybiotyk, taki bardziej neutralny smakowo.

O strzykawce pisałam w pw (2 ml. i naciągsz do końca, żeby było 2,5 ml płynu), ja robię tak, że wyciągam całkiem tłoczek, wsypuję proszek ze zmiażdżonej tabletki, dolewam odrobinę przegotowanej wody, zatykam palcem z drugiej strony, wstrząsam porządnie, potem nakładam tłoczek, odwracam strzykawkę do góry, dociskam tłoczek żeby nie było powietrza i dopiero dociągam wody do pełnej objętości. Strzykawkę kociakomi wkładam niezbyt głęboko, najlepiej z boku między zęby i powoli wkraplam odpowiednią ilość zawiesiny - trzeba patrzeć czy przełyka, bo te cwańsze lubią pluć. Najlepiej to zrobić unosząc kociaka za skórę na karku (uchwyt matczyny - tak kotka transposrtuje kociaki jak są małe).

Oczy - wpuszczasz po kropelce do każdego oka, ja sadzam kociaka na kolanach, łapię lewą ręką za głowę (dłoń pod bródką), kciukiem odsuwam powieki i zapuszczam krople. Dobrze jest przytrzymać oczko otwarte przez chwilkę, żeby kociak nie zacisnął powiek bo cały lek się poleje nie tam gdzie trzeba.

Po każdej sesji torur dać smakołyk, np. kawałek surowej wołowinki.

Tanie i całkiem dobre suche Arion, wersja dla kociąt - karmiącej matce też się przydadzą dodatkowe kalorie. Jeśli kociaki nie chcą jeść suchych chrupek można je najpierw namoczyć, ale takie duże już powinny rąbać suche bez problemu.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon maja 01, 2006 19:38

Jeśli matka jest chora też można ją podkurować antybiotykiem, ale to kociakó nie wyleczy, mój pomysł był chybiony :oops: Bezpośrednie leczenie kociaków za to daje piękne efekty.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon maja 01, 2006 22:15

Dziękuję. Jutro zdam raport z akcji. Jeszcze tylko pytanie - czy kota można znakować, i jak?
Jak zrobię mu plamkę markerem na uszku, to matka nie uzna tego za brud do wylizania albo co?

------

Byłem u weta, dostałem antybiotyk i krople.
Na katar Synergal.
Amoxicilline 200mg / tab
Clavulanic acid 50mg/tab
Dwa razy dziennie, po 1/8 tabletki na strzykawkę 2ml,
po pół ml na kota. Do oczu Dicortineff-vet.

Z antybiotykiem problemu nie było, małe mają odruch ssający i grzecznie wpierniczają co im w pyszczki się wpuści. Z oczkami gorzej, bo jeszcze nie umiem ich trzymać żeby się nie wyrywały. Na siłę jeszcze nie chcę, żeby nie zwiały (bo nie chcą żarcia z puszki jako nagrody). Ale chyba będzie dobrze, bo po operacji jeden na mnie spał, jeden znów właził mi na głowę.

Z tego co zauważyłem, to nie jest to bardzo niesmaczne, bo jak dodałem resztki do żarcia, to po chwili jeden kotek zeżarł.

Teraz postaram się załatwić kuwetę i żwirek, żeby sąsiedzi nie rzucali się że śmierdzi albo co.
c.

Coach

 
Posty: 5
Od: Pon maja 01, 2006 14:14

Post » Czw maja 04, 2006 23:52

Kotki się powoli regenerują, i niestety przywiązują. Jako iż za tortury dostają głaskanie, to już mnie nawet myją. A biały, początkowo dziki, teraz się zrobił pieszczoch, tylko go pogłaskać po karku to się odwraca i włącza wibrator.

Przyszedł czas na walkę z pchłami - czy mogę na szkrabach użyć strongholda
różowego (wiem, kupić dla psa i podzielić).
c.

Coach

 
Posty: 5
Od: Pon maja 01, 2006 14:14




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Paula05, puszatek i 111 gości