W sumie zastanawiałam się czy ''aktualizować ten wątek'' ale po dzisiejszej akcji

i po zachowaniu już bardzo ustabilizowanym stwierdziłam że tak.
Nala już jest z nami jakiś czas.Cudu oczywiście nie było

i napewno nie będzie.
Nala to typowa wojowniczka i to z ''wyższej półki''
To ona decyduje czy ktoś może do niej podejść czy nie.
Jak ma ochotę to podchodzi do psa i zamruczy.Kwitke i Kiarunie ignoruje chyba że coś jej wpadnie do głowy i przegoni je po mieszkaniu
tak jak dziś.
Nawet mnie nieraz sie dostanie jak za długo ja głaszczę .
Ale to ona mnie wita rano jak się budzę ,podchodzi i trzepie baranki.
O tyle jest dobrze że moje dziewczyny jej się nie boją -i to jest sukces.
O dziwo psu się już nie dostaje
Podoba mi się, że jest bardzo niezależna ,uwielbia sie bawić jak wszyscy śpią goni po pokoju z piłeczką lub swoją ulubioną myszką.
Jedyny problem to częste ucieczki przed moja córką lub przed TŻ
Nie wim czemu. Widać że sie jeszcze boi.
I teraz to chyba koniec ,bo nie chce mi się wierzyć aby zaprzyjaźniła się z moimi rezyzdentkami.Aha ważne-odchudzam ją -strasznie długo to trwa.
Żałuje że nie mam aparatu bo wygląda teraz śmiesznie jak gruszka.
Tłuszczyk jej zszedł z nóg ,a brzuszek dalej wielki.
pozdrawiam