Naskarzyłam sąsiadowi jak jego córka postąpiła z Tiną. Dziewczyna miała mieć szlaban a już wczoraj spotkałam ją jeżdżącą na łyżworolkach. Wypytałam przy okazji o wcześniejsze losy kotki. Ci sąsiedzi mają już w domu kotkę również przytarganą przez córkę. I tak się cieszę, że za moja namową wykastrowali tą domową w zeszłym roku. Na zabezpieczenie balkonu nie potrafię ich namówić a kotka już kilka razy lądowała na betonie spadając z 3 piętra. Co ciekawe za każdym razem trafiała do mojej klatki schodowej a nie sąsiedniej gdzie mieszka.
Z Justą jest taki numer, że cały czas mieszka w małym pokoju. Kiedy nie ma w nim człowieka to inne koty mogą swobodnie wchodzić i w nim przebywać. Pod obecność człowieka Justa przemienia się w kotkę obronną. Przepędza wszystkie zwierzaki za próg pokoju i truchcikiem wraca do człowieka. Mizia się i cały czas kątem oka obserwuje wejście do pokoju. Wystarczy, że któryś z kotów zajrzy a ona zaraz przypuszcza atak, aby za chwilę mrucząc i z maślanym wzrokiem przykleić się do człowieka. Na dodatek robi się chwilowo nieatrakcyjna z powodu nadmiernego linienia. Myślę, że po porządnej wylince Justa będzie czarna gdyż już w niektórych miejscach podszestek odrasta o wiele ciemniejszy niż dotychczasowy. Wetka musi ją zabrać.