Po pierwsze moim zdaniem nie można argumentować z czymś. Po drugie nie lubię słowa właściciel w odniesieniu do istot żywych - bardziej podoba mi się opiekun .
No i?

A jeśli chodzi o Twoje pytanie - to nie wiem jak Ty, ale ja cały czas mam w pamięci pierwszy post autorki tego wątku, w którym opisała zniszczoną podłogę przez kota (a raczej chyba tygrysa obdarzonego półmetrowymi pazurami) i sposoby poradzenia sobie z tym problemem - czyli wyrzucenie go na dwór, oddanie do schroniska
W takim razie przerób ten post jeszcze raz. Ja tam nie widzę żadnego "opisu zniszczenia podłogi przez potwora obdarzonego półmetrowymi pazurami". Chyba, że stwierdzenie "strasznie niszczy drewnianą podłogę i meble" pobudza cię od razu do takich fantazji.
lub wycięcie mu pazurów razem z połową palców, który to zabieg w Polsce jest bezprawny.
Dziękuję za malowniczy opis, zdążyłam już sobie zdać sprawę, że lubisz podkreślać to, co jest najbardziej dramatyczne celem uwiarygodnienia swoich racji. A do rzeczy - ja wiem co to za zabieg, ty wiesz, ale ona miała pełne prawo tego nie wiedzieć i dlatego spytać, czy jest to sensowne rozwiązanie.
Ewentualnie - jeśli forumowicze nie pomogą - zrobienie mu krzywdy.
Oleńko, trochę dystansu, proszę

Za chwilę mi powiesz, że właścicielka groziła na forum, że się powiesi, jeśli jej nie odpowiecie

To wszystko moim zdaniem dyskwalifikuje ją jako opiekuna.
A więc niedoinformowanie i ewentualne podkolorowanie sytuacji pod wpływem złości na kota. Rzuć pierwsza kamieniem (albo raczej żwirkiem) jeśli nie chciało ci się nigdy kląć na swojego kota, bo coś zbroił. Może ty też nie nadajesz się na "opiekunkę"? Może wszyscy się nie nadajemy? A może tylko ona się nie nadaje, bo obraziła swojego kota na forum?

Gdyby jej zależało na kocie - to w pierwszym poście nie wytaczała by przeciwko niemu najcięższych dział.
Gdyby jej nie zależało na kocie, w ogóle nie byłoby tematu.
Poza tym - moim zdaniem - nie o podłogi tu chodzi, tylko raczej o planowane dziecko, o którym autorka wątku wspomina w trakcie dyskusji, a to już zupełnie odrębny i dużo poważniejszy problem.
I życzymy jej, żeby urodził się jej obrzydliwy bachor który będzie jej niszczył mieszkanie

(nie, to nie bezpośrednio do ciebie). Ale przecież ja właśnie głównie o takim potraktowaniu mówię.
Gdyby mój kot rzucał się z pazurami na ludzi i zachowywał się w ten sposób, również mogłoby to mnie doprowadzić do radosnego uniesienia. Dlatego polecam więcej zrozumienia i dobrych rad (tak przy okazji - sądzę, że kot może być też na coś chory i z bólu zachowywać się nieprzyjemnie dla otoczenia) a mniej wyzwisk i podsumowywania.
I nie wiem, czemu masz wrażenie, że twoje zdanie jest zagrożone tym, ze ja wyrażam swoje :>