Czy jest możliwość usunięcia kotu pazurów

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto mar 28, 2006 14:15

kota7 pisze:zresztą ta dyskusja wydaje mi się mocno jałowa.


Mam podobne zdanie.
Porównywanie "funkcji" jaką w domu spełnia kot z funkcją "ludzkich" członków rodziny np. męża - wydaje mi się absurdem.
Mrrau - uważasz, ze powinnam traktować mojego kota z większym dystansem i go dyscyplinować - ponieważ on nie odprowadza podatków do Urzędu Skarbowego 8O.
Mam trzy koty, mieszkam zupełnie przyzwoicie, raz po raz moje koty ostrzą pazury na meblach, czasem przebiegną w szalonej gonitwie po parkiecie, kwiaty stoją wysoko, bibelotów nie lubię - to wszystko.
Nie ma tu mowy o - jak piszesz - permanentnym niszczeniu mieszkania.
I tyle.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 28, 2006 16:41

Ja rozumiem, że musicie wyjść (ja też musiałam), ale kontrargumentów to tutaj nie zauważyłam.
Nie wiem, czy udało wam się wstrzelić w tok myślowy ostatniego mojego posta. Wnoszę, że nie, bo żadnych odpowiedzi na niego nie dostałam.

Ustaliliśmy tylko, że u Olinki koty nie niszczą mieszkania na tyle, że jej to przeszkadza - to doprawdy wiele wnosi do tematu.
U Magdy (czy jak tam było jej na imię, mówię o autorce tematu) niszczyły. Jeśli kontrargumentem jest to, że wy wiecie lepiej, że nie niszczyły, to gratuluję podejścia do dyskusji.

Cieszę się, że tak ci się spodobał, Olinko, mój post porównujący kota d człowieka-domownika. Szkoda tylko, że kiedy później napisałam rozwinięcie myśli i uproszczenie mówiąc o tym, że zniszczenia mogą powodować, delikatnie mówiąc, dyskomfort psychiczny właściciela mebli - odpowiedzi się nie doczekałam. Nie wiem, jak mam to interpretować - czy argumentujesz tylko z tym, czego nie zrozumiałaś? A może odpowiesz mi wprost na pytanie:

Czy to, że właściciel kota czuje się źle wśród podrapanych mebli i chce znaleźć na to jakieś remedium, dyskwalifikuje go jako dobrego właściciela?

Umieram z ciekawości.

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 28, 2006 17:40

Mrrau pisze:Nie wiem, jak mam to interpretować - czy argumentujesz tylko z tym, czego nie zrozumiałaś? A może odpowiesz mi wprost na pytanie:

Czy to, że właściciel kota czuje się źle wśród podrapanych mebli i chce znaleźć na to jakieś remedium, dyskwalifikuje go jako dobrego właściciela?

Umieram z ciekawości.


Po pierwsze moim zdaniem nie można argumentować z czymś.

Po drugie nie lubię słowa właściciel w odniesieniu do istot żywych - bardziej podoba mi się opiekun :D.

A jeśli chodzi o Twoje pytanie - to nie wiem jak Ty, ale ja cały czas mam w pamięci pierwszy post autorki tego wątku, w którym opisała zniszczoną podłogę przez kota (a raczej chyba tygrysa obdarzonego półmetrowymi pazurami) i sposoby poradzenia sobie z tym problemem - czyli wyrzucenie go na dwór, oddanie do schroniska lub wycięcie mu pazurów razem z połową palców, który to zabieg w Polsce jest bezprawny. Ewentualnie - jeśli forumowicze nie pomogą - zrobienie mu krzywdy.
To wszystko moim zdaniem dyskwalifikuje ją jako opiekuna. Gdyby jej zależało na kocie - to w pierwszym poście nie wytaczała by przeciwko niemu najcięższych dział.
Poza tym - moim zdaniem - nie o podłogi tu chodzi, tylko raczej o planowane dziecko, o którym autorka wątku wspomina w trakcie dyskusji, a to już zupełnie odrębny i dużo poważniejszy problem.

No i umieram z ciekawości czy odmówisz mi prawa do posiadania takiego zdania w tej konkretnej sprawie.

:D

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 28, 2006 18:05

Mrrau pisze: Ja rozumiem, że musicie wyjść

Nie wiem, czemu w liczbie mnogiej piszesz, ja jestem zdecydowanie w pojedynczej.
Mrrau pisze:(ja też musiałam), ale kontrargumentów to tutaj nie zauważyłam.

Kontrargumentów na co?
Mrrau pisze: Nie wiem, czy udało wam się wstrzelić w tok myślowy ostatniego mojego posta.
Tak, udało. Szczególnie zainteresował mnie kawałek o "bliskich Ci meblach"
Mrrau pisze: Jeśli kontrargumentem jest to, że wy wiecie lepiej, że nie niszczyły, to gratuluję podejścia do dyskusji. .

A czego byś chciała? Doświadczeń z podłogą i rozszalałym kotem? Jakiego argumentu pożna użyć w tym przypadku? Nie bardzo wiem, w jaki sposób można tu przeprowadzić dowód nie odwołując się do zdrowego rozsądku i własnych doświadczeń w tej materii. Zdania nie zmienię, dziewczyna konfabuluje, aż ziemia jęczy.


Mrrau pisze:Czy to, że właściciel kota czuje się źle wśród podrapanych mebli i chce znaleźć na to jakieś remedium, dyskwalifikuje go jako dobrego właściciela?


Zależy, jakie remedium. Jeżeli zaczyna od rozwiązań typu obcinanie pazurów lub wyrzucenie na dwór, to tak.

Jak już pisałam, dla mnie to nieco wysilona dyskusja, mocno jałowa, nic nie wnosząca. Swoje zdanie opisałam chyba dość jasno. Twoje również znam. Jak dla mnie EOT.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto mar 28, 2006 18:21

Po pierwsze moim zdaniem nie można argumentować z czymś. Po drugie nie lubię słowa właściciel w odniesieniu do istot żywych - bardziej podoba mi się opiekun .


No i? :-)

A jeśli chodzi o Twoje pytanie - to nie wiem jak Ty, ale ja cały czas mam w pamięci pierwszy post autorki tego wątku, w którym opisała zniszczoną podłogę przez kota (a raczej chyba tygrysa obdarzonego półmetrowymi pazurami) i sposoby poradzenia sobie z tym problemem - czyli wyrzucenie go na dwór, oddanie do schroniska

W takim razie przerób ten post jeszcze raz. Ja tam nie widzę żadnego "opisu zniszczenia podłogi przez potwora obdarzonego półmetrowymi pazurami". Chyba, że stwierdzenie "strasznie niszczy drewnianą podłogę i meble" pobudza cię od razu do takich fantazji.
lub wycięcie mu pazurów razem z połową palców, który to zabieg w Polsce jest bezprawny.

Dziękuję za malowniczy opis, zdążyłam już sobie zdać sprawę, że lubisz podkreślać to, co jest najbardziej dramatyczne celem uwiarygodnienia swoich racji. A do rzeczy - ja wiem co to za zabieg, ty wiesz, ale ona miała pełne prawo tego nie wiedzieć i dlatego spytać, czy jest to sensowne rozwiązanie.
Ewentualnie - jeśli forumowicze nie pomogą - zrobienie mu krzywdy.

Oleńko, trochę dystansu, proszę :-) Za chwilę mi powiesz, że właścicielka groziła na forum, że się powiesi, jeśli jej nie odpowiecie :-)
To wszystko moim zdaniem dyskwalifikuje ją jako opiekuna.

A więc niedoinformowanie i ewentualne podkolorowanie sytuacji pod wpływem złości na kota. Rzuć pierwsza kamieniem (albo raczej żwirkiem) jeśli nie chciało ci się nigdy kląć na swojego kota, bo coś zbroił. Może ty też nie nadajesz się na "opiekunkę"? Może wszyscy się nie nadajemy? A może tylko ona się nie nadaje, bo obraziła swojego kota na forum? :-)
Gdyby jej zależało na kocie - to w pierwszym poście nie wytaczała by przeciwko niemu najcięższych dział.

Gdyby jej nie zależało na kocie, w ogóle nie byłoby tematu.
Poza tym - moim zdaniem - nie o podłogi tu chodzi, tylko raczej o planowane dziecko, o którym autorka wątku wspomina w trakcie dyskusji, a to już zupełnie odrębny i dużo poważniejszy problem.

I życzymy jej, żeby urodził się jej obrzydliwy bachor który będzie jej niszczył mieszkanie :twisted: (nie, to nie bezpośrednio do ciebie). Ale przecież ja właśnie głównie o takim potraktowaniu mówię.
Gdyby mój kot rzucał się z pazurami na ludzi i zachowywał się w ten sposób, również mogłoby to mnie doprowadzić do radosnego uniesienia. Dlatego polecam więcej zrozumienia i dobrych rad (tak przy okazji - sądzę, że kot może być też na coś chory i z bólu zachowywać się nieprzyjemnie dla otoczenia) a mniej wyzwisk i podsumowywania.

I nie wiem, czemu masz wrażenie, że twoje zdanie jest zagrożone tym, ze ja wyrażam swoje :>

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 28, 2006 19:00

Mrrau pisze:
Po pierwsze moim zdaniem nie można argumentować z czymś. Po drugie nie lubię słowa właściciel w odniesieniu do istot żywych - bardziej podoba mi się opiekun .

No i? :-)

A co - czegoś nie zrozumiałaś? :D
Mrrau pisze:
A jeśli chodzi o Twoje pytanie - to nie wiem jak Ty, ale ja cały czas mam w pamięci pierwszy post autorki tego wątku, w którym opisała zniszczoną podłogę przez kota (a raczej chyba tygrysa obdarzonego półmetrowymi pazurami) i sposoby poradzenia sobie z tym problemem - czyli wyrzucenie go na dwór, oddanie do schroniska

W takim razie przerób ten post jeszcze raz. Ja tam nie widzę żadnego "opisu zniszczenia podłogi przez potwora obdarzonego półmetrowymi pazurami". Chyba, że stwierdzenie "strasznie niszczy drewnianą podłogę i meble" pobudza cię od razu do takich fantazji.

No niestety pobudza, ponieważ też mam drewnianą podłogę i biegające po niej trzy koty obdarzone normalnymi pazurami.
Mrrau pisze:
lub wycięcie mu pazurów razem z połową palców, który to zabieg w Polsce jest bezprawny.

Dziękuję za malowniczy opis, zdążyłam już sobie zdać sprawę, że lubisz podkreślać to, co jest najbardziej dramatyczne celem uwiarygodnienia swoich racji.

Ten opis nie jest zbyt malowniczy, jest krótki, konkretny i prawdziwy.
Mrrau pisze:
Ewentualnie - jeśli forumowicze nie pomogą - zrobienie mu krzywdy.

Oleńko, trochę dystansu, proszę :-) Za chwilę mi powiesz, że właścicielka groziła na forum, że się powiesi, jeśli jej nie odpowiecie :-)

Olinko :D.
No, może nie groziła, ale jednak przyszło jej to do głowy :D .
Zreszta kilka postów wcześniej to Ty obarczałaś forumowiczów odpowiedzialnością, za to co Dusia zrobi/zrobiła ze swoim kotem. A teraz każesz się dystansować.
Mrrau pisze:
To wszystko moim zdaniem dyskwalifikuje ją jako opiekuna.

A więc niedoinformowanie i ewentualne podkolorowanie sytuacji pod wpływem złości na kota. Rzuć pierwsza kamieniem (albo raczej żwirkiem) jeśli nie chciało ci się nigdy kląć na swojego kota, bo coś zbroił. Może ty też nie nadajesz się na "opiekunkę"? Może wszyscy się nie nadajemy? A może tylko ona się nie nadaje, bo obraziła swojego kota na forum? :-)

Pytałaś, czy moim zdaniem autorkę wątku, to co napisała, dyskwalifikuje jako opiekuna, więc odpowiedziałam. Nie wiem po co powyższe wywody. Jeśli nie chcesz otrzymać odpowiedzi nie zadawaj pytania.
Mrrau pisze:
Gdyby jej zależało na kocie - to w pierwszym poście nie wytaczała by przeciwko niemu najcięższych dział.

Gdyby jej nie zależało na kocie, w ogóle nie byłoby tematu.

No temat skończył się jakiś czas temu - to między innymi Ty powołałaś go dziś znowu do życia.
Mrrau pisze:
Poza tym - moim zdaniem - nie o podłogi tu chodzi, tylko raczej o planowane dziecko, o którym autorka wątku wspomina w trakcie dyskusji, a to już zupełnie odrębny i dużo poważniejszy problem.

I życzymy jej, żeby urodził się jej obrzydliwy bachor który będzie jej niszczył mieszkanie :twisted: (nie, to nie bezpośrednio do ciebie). Ale przecież ja właśnie głównie o takim potraktowaniu mówię.

No - właśnie - to Ty mówisz o takim potraktowaniu. Ja radziłam jej co ma zrobić, zgodnie z własnymi pogladami.
Mrrau pisze:Gdyby mój kot rzucał się z pazurami na ludzi i zachowywał się w ten sposób, również mogłoby to mnie doprowadzić do radosnego uniesienia. Dlatego polecam więcej zrozumienia i dobrych rad (tak przy okazji - sądzę, że kot może być też na coś chory i z bólu zachowywać się nieprzyjemnie dla otoczenia) a mniej wyzwisk i podsumowywania.

A jeśli chodzi o te wyzwiska to mowa o moich postach? Czy to raczej uwaga ogólna?
Mrrau pisze:I nie wiem, czemu masz wrażenie, że twoje zdanie jest zagrożone tym, ze ja wyrażam swoje :

Nie mam takiego wrażenia. Jeśli chodzi o sprawy, o których tu dyskutujemy mam skrystalizowane poglądy.

A Tobie Mrrau - tak właściwie to o co chodzi?

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 29, 2006 8:15

Mrrau pisze:Jeśli chcesz polemizować ze mną, że to właśnie dom jest dodatkiem do kota, to ja bardzo chętnie. Tylko wysuń jakieś argumenty, a ja z przyjemnością na nie odpowiem nie powtarzając się - bo widzę, że też wciągasz się w zabawę w pomiodra. I nadal będę bronić poglądu, że w domu powinien żądzić człowiek, a nie kot.


Nie wątpię, ze z przyjemnością. Skoro jednak już teraz zakładasz, ze nadal będziesz bronić swojego poglądu, to nie ma znaczenia jakiego argumentu bym użyła - zadania nie zmienisz, będziemy tylko grały w dyskusyjnego ping-ponga. Zamiast kompromisu będziemy szukać skrajności, w dodatku niezbyt konsekwentnie (raz zrównywanie kota z dzieckiem oddawanym do adopcji, innym razem stawianie go poniżej ulubionego mebla).
Nie bardzo mi się to uśmiecha, ale raz jeszcze zaryzykuję:

W omawianym przypadku problem tkwi w proporcjach.
Dla uniknięcia MAŁEGO dyskomfortu (bo utraty ulubionego mebla do wielkich tragedii raczej zaliczyć nie sposób), człowiek jest skłonny wywołać u zwierzęcia WIELKI dyskomfort (cierpienia fizyczne i psychiczne jakie wiążą się z usuwaniem pazurów lub oddaniem do schroniska).
To jest postawa podobna do testowania kosmetyków na zwierzętach. Szef czy pracownik firmy kosmetycznej odczuwa dyskomfort związany ze zbyt małymi dochodami, w zwiazku z czym decyduje się wprowadzić na rynek nowy produkt. W tym celu musi poswiecić oczka kilku króliczków...

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Śro mar 29, 2006 9:04

Kota -

kota7 pisze:
Mrrau pisze: Ja rozumiem, że musicie wyjść

Nie wiem, czemu w liczbie mnogiej piszesz, ja jestem zdecydowanie w pojedynczej.

Tak się zastanawiałam w jakim celu musiałaś to skomentować i chyba załapałam - tak, jest to okazja, żeby w końcu usłyszeć - masz rację, Kota :-) Absolutnie masz rację, wydało mi się, że nie tylko ty musiałaś wyjść. Niniejszym kajam się.

Kontrargumentów na co? Argumentów za lub przeciw wyboldowanemu zdaniu-pytaniu które postawiłam wcześniej i na które Olinka mi mimo wszystko nie odpowiedziała wprost.

Szczególnie zainteresował mnie kawałek o "bliskich Ci meblach"

Może zabrzmiał okrutnie i sadystycznie? :-)
A czego byś chciała? Doświadczeń z podłogą i rozszalałym kotem? Jakiego argumentu pożna użyć w tym przypadku? Nie bardzo wiem, w jaki sposób można tu przeprowadzić dowód nie odwołując się do zdrowego rozsądku i własnych doświadczeń w tej materii.

Nie wiedziałam, że trzeba przeprowadzać dowód zanim zacznie się o czymś rozmawiać i dawać rady. To wnosi nowy wymiar dyskusji, powiem szczerze.
Zależy, jakie remedium. Jeżeli zaczyna od rozwiązań typu obcinanie pazurów lub wyrzucenie na dwór, to tak.

Zaczęła czy rozważyła taką możliwość? A może popełniła grzech myśląc o tym? Cóż, uważam, że jej uwaga odnośnie retoryki rodem z Radia Maryja była perfekcyjna.
Jak dla mnie EOT.

No i fajnie, jak dla mnie będzie EOT kiedy nie będę miała na co odpowiedzieć. Jeśli uważasz, że nie masz nic więcej w tej kwestii do dodania, to po prostu nie pisz. Przecież cię nie zmuszam.

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 29, 2006 9:18

No i? :-)

Nie wiem, jak w twoim małym świecie, ale w moim małym świecie stwierdzenie "No i?" oznacza - "I co z tego?" :-)

No niestety pobudza, ponieważ też mam drewnianą podłogę i biegające po niej trzy koty obdarzone normalnymi pazurami.

A cały świat pełen jest identycznych podłóg i jeżeli tobie się nie niszczy, to nikomu się też nie może.
Zreszta kilka postów wcześniej to Ty obarczałaś forumowiczów odpowiedzialnością, za to co Dusia zrobi/zrobiła ze swoim kotem. A teraz każesz się dystansować.

Nie obarczałam odpowiedzialnością, pytałam tylko, czy zrobili dla tego kota więcej niż dla swojej rozrywki ubliżając dziewczynie. I zupełnie widzę analogii i uzasadnienia, dlaczego nie dystansować się do stwierdzeń "powieszę się chyba", a chyba do tego zmierzałaś.
Pytałaś, czy moim zdaniem autorkę wątku, to co napisała, dyskwalifikuje jako opiekuna, więc odpowiedziałam. Nie wiem po co powyższe wywody. Jeśli nie chcesz otrzymać odpowiedzi nie zadawaj pytania.

Ho ho, chyba się zapędziłaś. Ja spytałam nie tylko o właścicielkę wątku. I oczekiwałam stricte odpowiedzi a nie dywagacji.
Mrrau pisze:
Gdyby jej zależało na kocie - to w pierwszym poście nie wytaczała by przeciwko niemu najcięższych dział.

Gdyby jej nie zależało na kocie, w ogóle nie byłoby tematu.

No temat skończył się jakiś czas temu - to między innymi Ty powołałaś go dziś znowu do życia. [/quote]
:-) Ciebie chyba najbardziej uwielbiam ze wszystkich którzy mi odpisali :-)
No - właśnie - to Ty mówisz o takim potraktowaniu. Ja radziłam jej co ma zrobić, zgodnie z własnymi pogladami.

A czy ja kiedyś wskazałam na ciebie i napisałam, że nie?
A jeśli chodzi o te wyzwiska to mowa o moich postach? Czy to raczej uwaga ogólna?

Olinko, staram się od samego początku podkreślać, że jest to uwaga ogólna. Jedyne co mogłabym ci zarzucić to nie zareagowanie na chamstwo innych, ale niestety taki jest już świat, że każdy pilnuje swojego i tego się nie zmieni.
A Tobie Mrrau - tak właściwie to o co chodzi?

Jestem patologiczną idealistką.

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 29, 2006 9:34

Wreszcie Nongie -

Nie wątpię, ze z przyjemnością. Skoro jednak już teraz zakładasz, ze nadal będziesz bronić swojego poglądu

Wydawało mi się, że taki jest własnie sens dyskusji. Nie wiem, jak tobie, ale mnie nigdy w życiu nie zdarzyło się prowadzić dyskusji nie mając własnego zdania i zamiaru bronienia go. A mimo tego można się przekonać do wielu spraw.
Zamiast kompromisu będziemy szukać skrajności, w dodatku niezbyt konsekwentnie (raz zrównywanie kota z dzieckiem oddawanym do adopcji, innym razem stawianie go poniżej ulubionego mebla).

Wyślę ci bukiet kwiatów, jeśli pokażesz mi, w którym miejscu stwierdziłam, że kot jest poniżej ukochanego mebla. Dałaś się wciągnąć w prowokację.
Uściślę może jeszcze raz, łopatologicznie i krok po kroku - jakbym kota nie kochała, to jeśli mi zniszczy meble, unieszczęśliwi mnie to. Będę go nadal kochać, ale nieszcześliwa. Wolałabym jednak kochać go szczęśliwie mimo wszystko, dlatego nie postawię go na równi z człowiekiem albo pełnoprawnym lokatorem i nie pozwolę na zachcianki tego typu. A jeśli mnie kompletnie załamie, to może założę mu temat na moim ulubionym forum i w porywie wściekłości użyję przeciwko niemu najcięższych dział :-)

Nie bardzo mi się to uśmiecha, ale raz jeszcze zaryzykuję:

Dziękuję.

człowiek jest skłonny wywołać u zwierzęcia WIELKI dyskomfort (cierpienia fizyczne i psychiczne jakie wiążą się z usuwaniem pazurów lub oddaniem do schroniska).

Ale nongi, rzecz jest w tym, że ja idę o zakład, że nie wiedziała jakie fizyczne cierpienie wywołuje usunięcie pazurów. Dlatego ZAPYTAŁA. I dlatego szukała rozwiązania. Na nic się nie decydowała, a to, czy zaczęła rozważania od drastycznych rozwiązań i stopniowo schodziła na łagodniejsze, czy odwrotnie, to jest tylko jej sprawa i nie oznacza wcale, że jest złą opiekunką. Oburzenie zapanowało nie wskutek jakiejś podjętej decyzji, ale wskutek myślenia o czymś.

A odnośnie tej podłogi, która was bardzo ruszyła - właśnie przypomniałam sobie, jak w moim poprzednim miejscu zamieszkania kot radośnie się prężąc ostrzył pazury... o podłogę. Najbardziej lubił wykładzinę, ale desek też często nie oszczędzał.
Niestety nie dostarczę zdjęć, żeby dać dowód tej praktyce ;-)

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 29, 2006 9:57

Mrrau, jeden z moich też ostrzy pazury o wykładzinę.
Drugi o poręcze krzeseł kuchennych.
Trzeci o fotel z wikliny.
Tył tapicerowanego fotela wygląda jakby był karakułami pokryty.
Firanki źle nie wyglądają - ale nie dlatego że nie były traktowane pazurami tylko dlatego że są bawełniane, z przędzy i po prostu każdą wyciągniętę nitkę da się wciągnąć mniej więcej na miejsce.

Dzieci mi w międzyczasie wgnatają w ową wykładzinę plastelinę, plamią ją farbami, czasami coś rozleją.
Podłoga jest z desek sosnowych, polakierowanych, ale to tak miękkie że jak się mocniej stuknie to się dołek robi.
Nie liczę już ubytków w serwisach i innych szkód.
I wcale nie wychowuję ich bezstresowo - tylko po prostu nie mogę zakazać im wszystkiego bo to jednak dzieci.

Wszystko to jest - w moim odczuciu - wpisane niejako w całokształt wychowywania dzieci i kotów.
Koty już są dorosłe, drobiazgi w postaci ażurków na kuchennych krzesłach czy ubytki kawałków wikliny w fotelu będzie trzeba po prostu brać pod uwagę na stałe.
Dzieci kiedyś wyrosną z pewnych zachowań - wtedy firanki, wykładzinę i serwis będzie można wymienić, a podłogę się wycyklinuje.

Generalnie - nie da się jednak wychować dziecka czy kota bez strat w meblach czy wyposażeniu mieszkania...
Jeśli ktoś nastawia się, że mu się uda ta sztuka, to w możliwie delikatny sposób staram się wyprowadzić go z błędu.
Najczęściej zapraszam do siebie - głównie po to żeby pokazać że "straty" nie oznaczają demolki tylko pewne drobne usterki, rekompensatą których - co bardzo istotne - jest macierzyńska duma z dorastających pociech tudzież możliwość oderagowania stresów w kocim mruczącym towarzystwie.
W bilansie nieodmiennie wychodzi na to że meble są na dużo dalszym planie ;)
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro mar 29, 2006 10:43

Wybaczcie odczucia, ale ta dyskusja stala siee w pewnej chwili jalowa.
W tej chwili mam wrazenie ze sluzy glownie Mrrau do udowodnienia (sobie/innym?) o porazajacej sile argumentow oraz logice swoich wypowiedzia na forum. I dlatego zapewne zamierza rozdrabniac kazdy post na czynniki pierwsze :roll: .
Ja juz jestem prawie przekonana, wiec moze wystarczy :wink:
Ostatnio edytowano Czw lip 27, 2006 1:39 przez Anja, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro mar 29, 2006 10:50

Mrrau pisze::-) Ciebie chyba najbardziej uwielbiam ze wszystkich którzy mi odpisali :-)


Ja też Cię lubię.

:D

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 29, 2006 10:53

Mrrau pisze:to, czy zaczęła rozważania od drastycznych rozwiązań i stopniowo schodziła na łagodniejsze, czy odwrotnie, to jest tylko jej sprawa i nie oznacza wcale, że jest złą opiekunką


Doprawdy?

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Śro mar 29, 2006 11:28

Anja pisze:Wybaczcie odczucia, ale ta dyskusja stala siee w pewnej chwili jalowa.
W tej chwili mam wrazenie ze sluzy glownie Mrrau do udowodnienia (sobie/innym?) o porazajacej sile argumentow oraz logice swoich wypowiedzia na forum. I dlatego zapewne zamierza rozdrabniac kazdego posta na czynniki pierwsze :roll: .
Ja juz jestem prawie przekonana, wiec moze wystarczy :wink:


Wczytaj się, kto rozdrabnianie na czynniki pierwsze praktykuje. Zacytowałabym, Aniu, ale nie będę się rozdrabniać się na czynniki pierwsze, żeby cię nie zawieść.
A jeśli ktoś jest zdania, że dyskusja jest jałowa, to jej nie podejmuje. Proste, prawda?

Nongie - doprawdy :-)

A Beliowen - moim zdaniem się mylisz. Wszystko zależy od wychowania. Ja wychowałam w nowym domu sporo kotów, pewnie tak samo jak i wy. Zajmowałam się nimi dosłownie od dnia porodu. Zniszczeń nie było. I mówię to z ręką na sercu - żadnych. I bynajmniej nie osiągnęłam tego drogą jakiegoś terroru, bo kot jest dla mnie tak wspaniałym zwierzęciem, że nie byłabym w stanie na niego nawet krzyknąć.
To, co opisujesz, dla mnie wcale nie jest wpisane w całokształt posiadania kota - nigdy nie będzie. Wynika to z mojego doświadczenia.
Każdy ma inne wrażenia i inne sposoby na posiadanie kota, a wbrew temu co mówisz, można żyć z tym zwierzakiem tak, żeby nie rysował podłogi ani nie niszczył mebli. I o to pytała Magda.
Gość
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider] i 74 gości