Kociaki urodzily sie z dzikiej kotki, w piwnicy na pradze.
kotki tej nie udalo nam sie odlowic niestetyn podczas lapanek a czailysmy sie na nia pare razy...,
w tej chwili karmicielka dzwonila ze je namierzyla kocieta.
Ich matka jest bardzo dzika i w kazdej chwili moze je wyniesc.
Kociaki sa juz na tyle duze ze chodza....jednak z opisu jej wynika ze jeden ma wywiniete ze spuchniecia powieki na wierzch a reszta wogole ma zamkniete oczy-nie wiadomo czemu-mam nadzieje ze je maja...
mowila ze jeden wyszedl na korytarz i krecil sie w kolko bo nie wiedzial jak wrocic i plakal;(
wszytskie domki mamy zapchane-ja mam 2 tyg kociaki na butelce i starzsze kociaki tez..noi szlaban na koty oczywiscie w domu, ... wszytskie mozliwosci wykorzystane...
kociaki sa 4, czarny, bialo bury, trikolorka i jeszcze jakis....maja pewnie zaawansowany koci katar i wymagaja napewno natychmiastowego leczenia.z opisu wynika ze moga miec ok 5 tyg..
pomoc finansowa jest, jest tez klatka wystawowa- nie ma tylko dobrej duszy ktora zdolala by je podleczyc te kilka tygodni.
bardzo prosze niech taka dusza sie znajdzie.
kociaki dzis zostaly w piwnicy ale kilka dni to dla nich smierc!
prosze dowioze je i pomoge transportowo w leczeniu jezeli bedzie trzeba...