Dzieki za miłe słowo Słońce
ale ja raczej rzadko będe się odzywać.
Proces adaptacyjny Viki będzie raczej długi, bo nie dosc,ze takie okaleczenia, to zupełnie nowe otoczenie.Nowi ludzie, kot i pies.
O ile mnie akceptuje, to juz syna boi się.Moje zwierzakii tez sa nieco zdenerwowane- psica jest wyganiana na dwór i w nocy i przez wiekszośc dnia.Viki porusza sie po całym domu- dzisiaj podeszła z mrucząca nadzieją do rezydentki kociej, ale ta wystawiła ostrzegawczo łapę- no i biedactwo wycofała sie.
Ten gest z podniesiona łapą ciągle przysparzał kłopotu jamnikowi- u psa podniesiona łapa sygnalizuje chęć do zabawy- u kota to ostrzeżenie.
Viki zrozumiała błyskawicznie
To wszystko pewnie ułoży sie, ale musi potrwać- ważne ,ze cos zjadła i ma do mnie trochę zaufania- przy mnie lezy na kanapie , albo na kolanach.no i mruczy
