RUDZIELEC znalazł dom. MAŁEJ CZARNEJ grozi powrót na działki

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lut 28, 2006 8:42

Nie jest dobrze, byliśmy wczoraj u Weta. MAły od samego przyjazdu był strasznie ciepły, lekarz wczoraj stwierdził, że gorączkuje i ma początki kociego kataru. Pięknie po prostu, nie powiem, zebym była szczęsliwa, że kot przez to, że nie odseparowano go od chorej Adolfiny teraz musi cierpieć. Wczoraj był zastrrzyk, kroplówka i dodatkowo lek wpuszczany do oczków i noska, dziś znowu muszę go zestresować i zabrać do lekarza na kolejny zastrzyk.

Ale Karmel wygląda troch ę lepiej, przeczyściliśmy nosek i już się trochę łatwiej oddycha.

Trzymajcie proszę kciuki... bo się strasznie o niego boimy, a on jest taki bezbronny i malutki :(

Catness

 
Posty: 80
Od: Nie lut 26, 2006 11:59
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto lut 28, 2006 9:48

Karmelku - choróbsko precz ! A kciuki trzymamy :ok:

Emilia1

 
Posty: 838
Od: Śro sie 31, 2005 8:17

Post » Wto lut 28, 2006 9:52

Niestety - prawda jest taka, że Natalia nie panuje nad sytuacją w sensie zdrowotnym kotów.
Zapewnia im dach nad głową, miskę jedzenia, odrobaczanie i szczepienie.. ale to chyba wszystko.
Catness cieszę się, ze zabrałaś tego pięknego kotka. U Ciebie - ma szanse. Jak widzisz - w stadzie kotów Natalii jego choroba nawet nie została zauważona :(

Dziwi mnie to trochę, bo przecież Karmel kilka dni temu był kastrowany. Czyżby wet nie zauważył początków choroby ?
A może to właśnie kastracja wpłynęła na obniżenie odporności ?

Ponadto pamietam, ze Natalia zapewniała mnie, że kociak jest szczepiony.
Czy dostałas od niej jego książeczkę zdrowia z wpisem o szczepieniu ?

Mocno trzymam kciuki za zdrówko tego pięknego kotka. Napewno bedzie dobrze. Trafił w dobre ręce i troskliwy dom. To młody kot. Wśród dobrych opiekunów i przy pomocy weta napewno poradzi sobie z chorobą.

Za zdrówko Karmelka :ok: :ok: :ok:

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Wto lut 28, 2006 23:22

Owszem, zapewnie im dach nad głową, ale przez trzymanie zarówno chorego kota jak i zdrowych w tym samym pomieszczeniu, zwiększa ryzyko ich zachorowania. Karmel przez chorobę zdziczał, nie dawał do siebie podchodzić, nadal, jak bierze się go na ręce jest skulony, czasami jeszcze syczy.

Od Natalii nie dostaliśmy niestety żadnej książeczki zdrowia, nic.


Jak na razie jestem pełna podziwu, jak to małe ciałko dzielnie znosi wszystkie zastrzyki i kroplówki. Jutro kolejne kłucie. Tak mi go strasznie szkoda :( Ale z oczkiem już jest dobrze. Tylko nadal sika obok kuwetki, nie wiem czy to ze stresu, czy po prostu nie zna takiego urządzenia. Rezydent zaczyna isę dobijać do pokoju, gdzie jest Karmel, ale wet zalecił jeszcze conajmniej 5 dni separacji, żeby nie było ryzyka zarażenia.

Catness

 
Posty: 80
Od: Nie lut 26, 2006 11:59
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto lut 28, 2006 23:53

Catness - wysłałam Ci dwa PW - odbierz , proszę.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Czw mar 02, 2006 16:48

Karmel znów pod szafą, a była zabezpieczona już na wszelkie sposoby :( Powoli tracimy nadzieję, bo on nie chce dać nam szansy :( Na razie czekamy aż wyjdzie, niestety jego zachowanie wpływa też na nerwowośc wszystkich domowników i jest coraz gorzej. Nie wiem po prostu już sama nie wiem co robić, bo jego zachowanie utrudnia nawet podawanie mu leków. Nie mam już zupełnie pomysłów jak z nim postępować, bo zostawienie go w spokoju pod tą szafą w grę nie wchodzi bo on nie ma jak za bardzo wyleźć, nawet nie wiem jak tam wlazł, pod ten wielki segment, już raz go przestawialiśmy. Chyba pani Elżbieto będzie potrzebna szybka interwencja i jednak zabranie go do domku tymczasowego, bo nawet Rezydent zaczął zachowywać się bardzo nerwowo. Zobacztymy, staramy się jeszcze nie tracić nadzieji, bo naprawdę się w nim zakochaliśmy, ale nie ma nawet poprawy.


Tak wybiegając w przyszłośc, ma ktoś jakieś wieści o kociakach do oddania? jak najmłodszych, kocurkowych i urodzonych w domu, przez domową kotkę. Chcemy dać domek jakiemuś kotkowi, ale nie wiem, czy będzie to mógł być Karmel :( Weekend będzie decydujący :( Boję się...

Catness

 
Posty: 80
Od: Nie lut 26, 2006 11:59
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Czw mar 02, 2006 19:29

Catness - a może spróbować na razie umieścić go na stałe w klatce wystawowej. Tak, zeby nie mógł się skryć pod szafę i żeby zawsze był do niego dostęp. Przy okazji poprzez pręty można spróbować namowic go na zabawę myszką czy piórkiem.

Dziewczyny na forum dysponuja takimi klatkami. Napewno ktos Ci pożyczy na kilka dni.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Czw mar 02, 2006 23:41

Catness, nie poddawaj sie tak latwo, kotu trzeba dac szanse, opieke i cierpliowsc.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pt mar 03, 2006 11:16

Ma to wszystko, ale po raz drugi rozbieranie całego wielkiego segmentu jest naprawdę ponad moje siły. Do tego rezydent zaczął czuć się coraz gorzej. Dziś jadę porozmawiać z rodziną co oni o tym sądzą, bo to u nich kot jest cały czas.

I od razu pytanie, czy ma ktoś pożyczyć taką klatkę wystawową na terenie Warszawy?

Catness

 
Posty: 80
Od: Nie lut 26, 2006 11:59
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Sob mar 04, 2006 22:47

Zaliczamy nasze małe sukcesy, Karmel wreszcie zrobił długo oczekiwaną kupkę i to nawet do kuwetki no i zaczął jeść. Na razie został zostawiony w spokoju sam sobie, niech sobie spokojnie pozwiedza konty.

Jutro początki próby nawiązania bliższych kontaktw, czyli zabawa sznureczkami, myszkami itp.

Catness

 
Posty: 80
Od: Nie lut 26, 2006 11:59
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie mar 05, 2006 0:59

Catness warto być cierpliwym.
Moja Maja jak przyjechała do mnie,przez dwa dni warczała bez przerwy,nawet jak jadła.
Spójrzcie teraz,nie mogę się od mizialskiej opędzić.

Obrazek

Trzymam kciuki :ok: .
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie mar 05, 2006 22:03

Catness pisze:Zaliczamy nasze małe sukcesy, Karmel wreszcie zrobił długo oczekiwaną kupkę i to nawet do kuwetki no i zaczął jeść. Na razie został zostawiony w spokoju sam sobie, niech sobie spokojnie pozwiedza konty.

Jutro początki próby nawiązania bliższych kontaktw, czyli zabawa sznureczkami, myszkami itp.


Czy cokolwiek sie zmienia w waszych kontaktach z Karmelkiem ?
Czy kotek ma jekiekolwiek jeszcze szanse ?

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pon mar 06, 2006 12:16

jemu potrzebny jest czas i wyczucie, najlepiej umiescic go w takim pokoju (jesli macie oczywiscie mozliwosc), gdzie jest najmniej schowkow:), ewentalnie zablokowac skrytki

klatki niestety nie posiadam

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Wto mar 07, 2006 19:14

Ze względu na studia nie miałam jak w weekend pojechać do rodziców do Karmela. Ale w tygodniu postaram się to zrobić i wtedy zdjęcia porobię.
Jak na razie za szafę nie ma jak wleźć, siedzi więc na niej, ale co dobre, zaczął jeść i robić do kuwetki. Będę ich z całego serca namawiać do pozostawienia go u siebie, ale niestety ostateczna decyzja nie należy do mnie :( Jak tylko coś będę wiedziała od razu dam znać.

Na razie z klatki zrezygnowaliśmy, bo on w zamknięciu by się źle czuł, na razie ma cały pokój dla siebie, jak pojadę spróbuję przedstawić sobie obu panów, czyli Kubasznkowi go wreszcie pokazać, bo przez chorobą Karmelita, nie było takiej możliwości. No i wreszcie odzyskałam aparat więc i zdjęcia będą.

Catness

 
Posty: 80
Od: Nie lut 26, 2006 11:59
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto mar 07, 2006 19:20

Catness - trzymam mocno kciuki.

Karmelek nie powinien sprawiać problemów jesli chodzi o "dogadanie" sie z Kubą. Żył w dużej gromadzie kotów i bójek nie było. W nim nie ma agresji. Jest tylko koszmarny stres i lęk.

Tak bardzo chciałabym, aby sie udało.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości