Ani Ona, ani weterynarz nie poznali się na moich dolegliwościach.
Leczyli mnie na krwawiące dziąsło i zajad w kąciku mordki.
Dopiero dziś, przy dokładniejszych oględzinach okazało się, że mam w pyszczku stan zapalny spowodowany chorym zębem.
Weterynarz wyrwał mi ten ząb.
A właściwie tylko go wyjął. I powiedział mi, żebym sie nie martwił, bo to był mleczny ząb. I tak sam by mi kiedys wypadł.
Dostałem znów zastrzyk. I muszę jeszcze raz zgłosić się do niego na kontrolę i ostatni zastrzyk w sobotę - 18-tego.
A potem - to już ma byc naprawdę koniec leczenia.
Weterynarz powiedział, że jestem piękny kotek i że on jest bardzo dumny z tego, że uratował mi życie.
Może i uratował.... ale ja go i tak nie lubię, bo ciagle mnie kłuje i kłuje
Nie wiem, czy Lilka poczeka na mnie jeszcze do 18-tego .....
