Kurcze...życie jest wredne. Nie było nas z TŻ 4 dni w Wawie, koty były odwiedzane raz dziennie przez znajomą z pracy, przyjeżdżamy i klops. Micia ma rope w oczach, nos zapchany, ciężki oddech. Do weta i "INFEKCJA DRÓG ODDECHOWYCH", dostała zastrzyk na wzmocnienie i coś tam jeszcze i antybiotyk w tabletkach (ciekawe jak ja jej to podam). W sobotę idę zrobić jej morfologię i zobaczymy co będzie. PANIKUJĘ i boję się na zapas żeby to nie było nic groźnego
