Powody oddania kota...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 09, 2006 12:20

Nie wiem, czy to kwestia poświęcenia alergi i kot.
Ja nie traktuję swojego postepowania jako poświęcenia (a alergie mam głównie na koty) :wink:
Tak jak pisze Monika - trzeba miec do tego zdrowy stosunek - nie da się żyć w środowisku kompletnie odizolowanym od alergenów. A jeden alergen w te czy w tę...
Dla mnie to też nie jest powód do oddania kotów. (Dla mnie to nawet nie był powód żeby kotów nie brać. :twisted:
Ostatnio edytowano Czw lis 15, 2012 20:13 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sty 09, 2006 12:26

Mni enic a nic nie skłoniłoby do oddania kota...
Ale...moja mama chyba cos knuje :evil: ...
tak dziwnie sie patrzy, gdy jej wielki kwiatek z parapetu leci lotem ślizgowym w kierunku dywanu :twisted:
Ale kwiatek niedługo juz powie pa pa. Jak nikt chętny do adopcji kwiatka sie nie zwajdzie, to ja mu domestosa do doniczki wleję, w końcu dobro kota ważniejsze :twisted:

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon sty 09, 2006 12:31

Edzina pisze: I najgorsze jest to, ze ucza tego dzieci "nie martw sie, wezmiemy innego"... :evil: Dzieci biora z nas przyklad, wiec niech niektorzy sie pozniej nie zdziwia, ze te same dzieci beda chcialy pozbyc sie problemu z domu... nas, kiedy juz bedziemy starzy i niedolezni..

Oj tak ! Ja przez całe życie wpajałam córce że nie można zostawić zwierzęcia bez pomocy. Widziała jak dbamy i ratujemy ,a w domu traktujemy je jak członków rodziny.Dziś po 15 latach stwierdziłam z dumą że wychowałam córkę bardzo wrażliwą która nie zostawi żadnego zwierzaka bez udzielenia pomocy. Ostatnio gdy znalazłam kotkę ,niestety była pobita zaniosłam ją do domu a córa zajeła sie nią wspaniale.Nawet oddała swoje pieniądze z urodzin na sterelizacje. Po zabiegu spała przy jej posłaniu.
Jestem pewna że gdy będzie dorosła w jej domu bedzie miejsce dla bezdomnych kociaków.I oto chodzi.
pozdrawiam iwona :D :D :D

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Pon sty 09, 2006 12:35

Agn pisze:MonikaZ masz rację, ale Twój argument jest z rodzaju "dbam o dobre samopoczucie (zdrowie itd) moich kotów/kota. Też musiałam umieścić Killera na tymczasowym u mojej mamy, bo by mi sie towarzystwo wzajemnie z kłaków ogoliło.

Ale to, o czym piszesz wynika ze znajomości konkretnego kota i kotów w ogóle, a nie dlatego, że kot załatwiając się w nocy do kuwetki 'szura żwirkiem, aż nie da się zasnąć' :roll:


Tak,dlatego napisałam że powody zamieszczone na poczatku watku są totalnym brakiem odpowiedzilaności.Na to nie ma tłumaczenia-to ludzka głupota.Jeśli człowiek nie szanuje zwierząt to bardzo trudno jest go tego nauczyć:(Jest grono ludzi,którzy kiedy tracimy swojego pupila uważa ,że to tylko kot/pies o co tyle szumu).Pewne rzeczy mamy zakodowane dla mnie takie zachowanie jest niewyobrażalne dla innej osoby to błachostka po której przejdzie do porządku dziennego.Ja chciałam pokazac inny aspekt "oddania" ukochanego kota-przez osobę dla której jest to bardzo cieżka decyzja.Takie sytuacje tez się zdarzają i tak samo są ludzie ,którzy od poczatku to planowali-zwierze nie sprawdziło się hodowlanie i są osoby ,które chcą zatrzymywać kastraty a sytuacja na to nie pozwala,bo zwierze jest nieszczęśliwe.
Inna kwestia po co kotkowi właściciel,który będzie się wiecznie wściekał o zachaczone firanki lub rozsypany żwirek-oby takie koty miały szczęście trafić do innego domu.Powiecie kot tęskni-i owszem ale jeśli z piekiełka trafia do kochającego domu odzyskuje równowagę i co najwazniejsze jest szczęśliwy.

A moje cudowne woalkowe firanki w sypialni-szkoda gadać najlepsza zabawa dla kociaków i mojego nowego domownika-sa pozaciągane na potęgę a ja nadal zastanawiam się o co mam się wściekac -przeciez sama je powiesiłam :lol: wiedząc doskonale jakie będa tego konsekwencje :wink:

Kwintesencją tematu jest to ,ze to w ludziach, w nas jest problem.Z jednej strony chcemy cudowną mruczącą przytulankę bez jakichkolwiek konsekwencji.Kazdy nowy domownik czy to ludzki czy zwierzęcy wprowadza do domu zamieszanie-i już nie jest jak dawniej-jest inaczej :lol:

MonikaZ

 
Posty: 690
Od: Wto wrz 16, 2003 13:29
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sty 09, 2006 12:45

Te Twoje firanki - to tak jak u mnie :P
Ale to samo dotyczy np. posiadania kwiatów - mam na balkonie róże! Ile mnie wysiłku i nerwów kosztuje utrzymanie kotów z dala od pączków, od grzebania w ziemi. Mogę nie mieć kwiatów i jak bym nie dawała rady to bym się pozbyła... róż.

Myślę, że jedyne akceptowalne powody to dobrze rozumiane dobro kota.
Ostatnio edytowano Czw lis 15, 2012 20:13 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sty 09, 2006 12:54

o tak jest inaczej gdy w domu jest kot, a jak ceni sie sen jak mam noc przespaną to jestem zadowolona ,a le bywają noce że kicia skacze po mnie i budzę się z pazurkiem na twarzy ale cóż nei robię problemu, ważne jest nasze nastawienie

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 13:23

Monika L pisze:]


oczywisie to jest powiązne ze sobą dzieci od nas sie uczą wrażliwości i pomagać innym , ja gdy przygarnełam kotkę z ulicy to owszem chodziło mi o dobro kota ale też bodźcem były dzieci ,gdybym nie przygarneła jej to napewno bym dużo straciła w oczach dzieci i pewnie one by kiedyś nie były zdolne do ofiarności , moja córka zawsze marzyła o yorkujako prezent komunijny , a teraz gdy mamy kotke bezdomną , moja córka mówi nie bede już chciała Yorka bo jego ktoś i tak pokocha , tylko sobie weżmiemy małego kociaka albo mówi wiesz chce na komnuie kundla ze schroniska , tak zaraziłam dzieci lekturą z forum


jejku Monika to cudowne :flowerkitty: dla ciebie i Twoich dzieci, bardzo mnnie poruszyło jak zmieniły się poglądy twojej córci...
ja kituni też nie oddam, ale moi bliscy mówią gdy pragnę następnych-całego świata nie zbawisz...macie na to jakieś argumenty :twisted:

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 14:07

No wlasnie... ja slyszalam juz rozne powody, zeby oddac kota, miedzy innymi taki, ze kot sie w nocy zalatwia i glosno drapie w kuwecie 8O
U mnie panienki czasem zawiesza sie na firankach (lepsze pozdejmowalam), czasem biegaja po nas w nocy, podgryzaja (szczegolnie jak Przytula byla sama - wzielismy rodzenstwo ;)), zrzucaja rzeczy z polek notorycznie (poprzekladalam), grzebia w kwiatach, (przeznaczylam im jeden do zabaw, reszte staram sie jakos ocalic), glosno drapia w kuwete w nocy - (ja sie przyzwyczilam, TZ nosi stopery :twisted: ).

Do tego mam na nie alergie - kicham sobie, szczegolnie jak Lavi spi na mojej glowie, ale bede sie odczulac i ani razu nie przeszla mi przez glowe mysl, zeby je oddac. Ale to kwestia podejscia - pamietam jak taksowkarz mnie kiedys zapytal jak jechalam przed 24 do lecznicy z Kawa czy to rasowy kotek (mial pewnosc w glosie, ze tak) - jak uslyszal, ze nie, to sie zdziwil... przykre :?

piegusek

 
Posty: 3396
Od: Śro wrz 07, 2005 20:38
Lokalizacja: Gdansk

Post » Pon sty 09, 2006 14:21

ja wzięłam malutką dla taty, wiedziałam że alergię mam wielką, tata się trochę wystraszył obowiązku-chociaż ciągle chciał kota i mała mimo alergii została u mnie, tata się zastanowił i chciał ją wziąć ale nie oddałam, tak ją kocham że nie było dla mnie koszmarem bieganie po firankach-też zdjęłam moje ulubione z motylkami, motylki bardzo kotka nęciły, zdjęłam dużo szpargałów, w tym roku miałam wykręt aby nie ubierać korzyści...jakoś jej wszystko wybaczam, i alergia mi jakimś tajemniczym sposobem prawie minęła 8O a była bardzo uciążliwa, teraz zdarzają się tylko czerwone oczka, kichnięcie i opuchlizna po podrapaniu ale to 1/10 tego co kiedyś
śmieję się ze z miłości mi przeszło :1luvu:
i jestem na drodze do następnych kitków :kotek: :catmilk: :cat3:

amelka

 
Posty: 2562
Od: Śro sty 04, 2006 13:05
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 14:33

amelka pisze:
Monika L pisze:]


oczywisie to jest powiązne ze sobą dzieci od nas sie uczą wrażliwości i pomagać innym , ja gdy przygarnełam kotkę z ulicy to owszem chodziło mi o dobro kota ale też bodźcem były dzieci ,gdybym nie przygarneła jej to napewno bym dużo straciła w oczach dzieci i pewnie one by kiedyś nie były zdolne do ofiarności , moja córka zawsze marzyła o yorkujako prezent komunijny , a teraz gdy mamy kotke bezdomną , moja córka mówi nie bede już chciała Yorka bo jego ktoś i tak pokocha , tylko sobie weżmiemy małego kociaka albo mówi wiesz chce na komnuie kundla ze schroniska , tak zaraziłam dzieci lekturą z forum


jejku Monika to cudowne :flowerkitty: dla ciebie i Twoich dzieci, bardzo mnnie poruszyło jak zmieniły się poglądy twojej córci...
ja kituni też nie oddam, ale moi bliscy mówią gdy pragnę następnych-całego świata nie zbawisz...macie na to jakieś argumenty :twisted:



dziękuję w imieniu swoim i córki ,kwiatek jest cudowny , poprzez kitkę zmieniło się nie tylko nasze nastwienie ale i odpali znajomi ,którzy nie rozumieli jak mogłam pogardzić i pseudo persem a wziełam "śmieciarza". może jestem dziwna że jest to dla mnie wyznacznikiem , ale nie mogę obcować z ludzmi nie wrażliwymi , a jeżeli ktoś mi mówi że nie zbawię świata to odpowiadam sama nie ale na forum kocim są ludzie ,którzy pomagają i tworzymy taką wielką rodzinę i wszyscy pomagamy, wiec każde znas dokłada sie do zabwienia świata i ocalenia kociaków , wszystko przed nami,

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 14:44

Wybaczcie kota sie bierze na dobre i na zle a nie dla kaprysu.

Mariejo

 
Posty: 523
Od: Czw lis 06, 2003 20:23
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sty 09, 2006 14:48

tiaaa, zeby tak kazdy myslal... wystarczy zajrzec na Kociarnie, zeby przekonac sie, ze tak niestety nie jest :(

piegusek

 
Posty: 3396
Od: Śro wrz 07, 2005 20:38
Lokalizacja: Gdansk

Post » Pon sty 09, 2006 14:52

Mój mąż też ma alergię, taką że czasem oddychac nie może, coż, jak mówicie to bywa dziedziczne.... Moja Teściowa również alergiczka, z astmą oskrzelową, pouczulana na wszystkie rodzaje sierści, przez 14 lat miała w domu Mimkę - kochaną suczkę - którą długo leczyła z cukrzycy a w ostatnim okresie życia wynosiła na rękach co godzinę na spacer w dzień i w nocy. Jak Mamie się objawy nasilały to się odczulała, albo głaskała Mimkę w rekawiczce :lol:
U mnie w domu było tak samo. Alergii nikt nie miał co prawda, ale nie jeden raz zarzało się że jechalismy z psem w środku nocy do weta, zwłaśzcza z Krausem, on ciagle chorował, różne cuda mu sie działy ale walczyliśmy o niego - skutecznie.
Ostatnio wzielismy drugiego kota, i powiem szczerze że był moment kiedy chciałam szukać mu nowego domu, ale na pewno nie z powodu firanek, jednak okazało się że (mam nadzieję i oby tak dalej) czas to najlepsze lekarstwo, na stres zwłaszacza. A te powody, które wymieniłaś na początku, to nic innego jak wymówki mało odpowiedzialnych ludzi.
Dla mnie jedynym powodem oddania jakiegokolwiek zwirzęcia, jest tylko i wyłącznie jego dobro. I to tylko w takiej sytuacji, kiedy mamy pewnosc że w nowym miejscu bedzie mu lepiej.
A firanki mam podarte - takie też są ładne :wink:

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Pon sty 09, 2006 15:16

a ja sie wlasnie dowiedzialam, ze przed chwila pewien pan przyjechal oddac swojego kastrowanego pieszczoszka dwulatka do schroniska bo sie mu drugie dziecko urodzilo

pan plakal, corka 15 letnia tez, a kot z domu wyladowal w schronisku na mrozie...

gdyby sie na mnie natkal, chyba bym mu cos rozwalila w tej glupiej glowce

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Pon sty 09, 2006 15:17

piegusek pisze:
Ale to kwestia podejscia - pamietam jak taksowkarz mnie kiedys zapytal jak jechalam przed 24 do lecznicy z Kawa czy to rasowy kotek (mial pewnosc w glosie, ze tak) - jak uslyszal, ze nie, to sie zdziwil... przykre :?


Tia, temat alergii też znam już dogłębnie :evil:

A my, z racji tego, że jechaliśmy po koty z azylu aż do Krakowa (a to spory kawałek od nas), też byliśmy podejrzewani przez różne osoby o branie "hipersupermega rasowych" kotów.
Mhm, akurat. I się nie dało wytłumaczyć zauroczeniem "od pierwszego wejrzenia". Wg opini innych trzeba było "wyjść na podwórko i nałapać ile kotów się chce".

Nagrodą było to, że nasza kotka weszła sama do transporterka (jakkolwiek by to interpretować) i "stereofonią" miauczenia z tylnego siedzenia.
I tą wspólną radością którą mamy dziś w naszym mieszkaniu i mieszkaniu koleżanki :cat3: :catmilk:

m0i

 
Posty: 132
Od: Sob paź 15, 2005 16:35
Lokalizacja: Śląsk, Pszów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia i 52 gości