Prawdopodobnie źle robię ale Franusiowi dałam CIĄGŁY dostęp do jedzenia........
I on sobie tak chlipie i skubie co chwilka jak ma ochotę. W ten sposób zjadł wczowaj prawie 3 miseczki
Kastorek po 2 dniach całkowitego postu rano zjadł "słuszną" porcję.
Nie dusi się już biedak ale jeszcze kicha
I znowu się boję
Franuś skończył wczoraj antybiotyk.....
Obawiam się aby ta paskudna zaraza nie wędrowała z jednego na drugiego kiniusia.
Franeczek przyjechał z katarkiem. Ostrym, ale brał antybiotyk to choróbsko się nie rozwinęło, a Filemon nie był 2 lata szczepiony

i pewnie dlatego zwykły katarek przeobraził się w schorzenie zagrażające życiu....
Vecik wczoraj powiedział że BARDZO mu zależy zeby Franusiowi się udało.
Noc była ciężkawa. Dla mnie. Nie dało sie spać. Pół nocy Rex płakał ze uczko boli, a drugie pół Filemonek okropnie płakał zeby go wypuścić na balkon...
Franuś całą noc nie zszedł z półki. Chodzi jeszcze trochę sztywno ale już bardziej "po kociemu"
