Dziekujemy Rysiu i Tobie życzymy samych udanych adopcji, zdrowych zwierzaków i duzo wolnego czasu.
Z myszą to cała historia, bo w piątek zapomniałam o niej i usnełam - mieszkała w słoiku do rana. W sobote obudził mnie trzask rozbijanego szkła - to Maksio dobral sie do słoika i zrzucił go z lodówki. Mysza - juz zupełnie zregenerowana - mykneła na pokoje i po raz kolejny musiałam wyjmowac ją kotu z pyska. Schowałam ją w koncu do kapcia i bezzwłocznie wyniosłam w krzaki.
Wczoraj przedstawiliśmy Malinkę rodzinie - o dziwo, obyło się bez scen, chyba wszystkich złapała za serce. Mąż nawet coś mamrotał pod nosem, ze niechby została (mi została jeszcze odrobina zdrowego rozsądku, ale kicia jest tak słodka, ze mu się nie dziwię). Malinka biega po całym domu jak torpeda, z podniesionym na sztorc ogonkiem i zabawnie chrząka kiedy jest głodna. Pije Canmilk Bioveta (Drwalew) od weta - bez sensacji, kupki są takie jak u dorosłego kota, tylko mniejszy rozmiar. Do tego chrupki Walthama - wcina aż jej się uszy trzęsą.
http://upload.miau.pl/1/41377.jpg
Przyczyną poprzednich kłopotów było prawdopodobnie podawanie bez ograniczeń mleka dla kotów z Whiskasa, ktore nie jest przeznaczone dla kociat w jej wieku, a dziewczyny zamiast podawac Canmilk - dokupywały te ładne buteleczki. Skapowałam sie przedwczoraj, kiedy oddały mi nie rozpakowane pudełko...
Moja Mama zaproponowała, ze w ciagu dnia moze się opiekować Malinką - zawsze to bezpieczniej niż w sklepie, tylko nie wiem jak to powiedziec dziewczynom, w koncu to one Malinkę znalazły i pozbierały.
Boję sie tez ze będą ją chciały zabierać na noc do siebie...
Jeszcze takie pytanie, wet przepisała na oczka oxycort, smarować dalej jezeli oczka wyglądają juz normalnie?