Lekarz weterynarii odpowiada...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 14, 2005 14:13

witam
2 dni temu mój kot zaczął się "ślinić"tz. na brodzie pojawiła się przeźroczysta niezbyt gęsta wydzielina i zaczął "mlaskać" tj. rusza pyszczkiem i wydaje odgłos jak niezbyt głośno mlaszczący człowiek,dziś wilgoć pojawiła się pod nosem nie ma gorączki. Był wet. dał kotu zastrzyki i pojechał, a ja dalej nie wiem co to jest i czy już się mam zacząć bać o kota.na co mam zwracać uwagę w jego zachowaniu???

aania

 
Posty: 3259
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Śro gru 14, 2005 14:58

o to tak jak "mój" kotek :) cięzko o diagnoze, "mojemu" kotkowi wydano diagnoze wstepną-padaczka :) ... po podaniu leków na padaczke (podawaniu) ustał ten objaw...

łapał powietrze - wyglądało to jakby mlaskał - + problemy w tym momęcie z lokomocją (na czas trwania ataku)

szaman

 
Posty: 19
Od: Śro gru 14, 2005 10:59

Post » Śro gru 14, 2005 15:33

aania pisze:witam
2 dni temu mój kot zaczął się "ślinić"tz. na brodzie pojawiła się przeźroczysta niezbyt gęsta wydzielina i zaczął "mlaskać" tj. rusza pyszczkiem i wydaje odgłos jak niezbyt głośno mlaszczący człowiek,dziś wilgoć pojawiła się pod nosem nie ma gorączki. Był wet. dał kotu zastrzyki i pojechał, a ja dalej nie wiem co to jest i czy już się mam zacząć bać o kota.na co mam zwracać uwagę w jego zachowaniu???


Zajrzyj do pyska - jeśli zobaczysz nadżerki na dziąsłach lub języku to znaczy, że kot podłapał jednego z wirusów odpowiedzialnych za koci katar (calici). Czy kot był szczepiony?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro gru 14, 2005 17:44

Cancerek pisze:
Trudniejszą sprawą jest oduczenie kota od posikiwania, niestety czasem mimo wykonania zabiegu, kot może dalej sikać w niedozwolone miejsca. Jedyna korzyść to mniej intensywny zapach. Generalnie koty posikują gdy jest ich kilka w stadzie i dołącza się stres środowiskowy. W większych skupiskach jest to regułą.

Mój kot jest typem domownika, nie ma do czynienia z innymi kotami i wlasnie zaczął posikiwać... to są jakieś metody na PRÓBĘ oduczenia go w ogóle? Myslalam, ze to niemozliwe... Jesli tak, to jakie?

Cancerek pisze:Kastrowanie kota w bardzo młodym wieku może skutkować nieoddzieleniem napletka od prącia, niestety nie wiem czym to może skutkować. Taką informację pamiętam jeszcze ze szkoły, a nie mam w tym względzie własnych doświadczeń bo nie kastruję kotów zanim dojrzeją.


a młody kot, to taki poniżej roku (bo rośnie), czy poniżej tych 8-miu miesięcy, o których słyszałam, ze wtedy najlepiej kastrować ?
To kiedy najlepiej to zrobić? Czy mam jeszcze poczekać?
I jesli generalnie chodzi o znaczenie terenu i uda mi sie kocura oduczyć posikiwania, to wykastrować go mimo to, bo hormony, bo się męczy, czy nie kastrować, bo zakłócone hormony i specjalne diety?
[/quote]

FK_

 
Posty: 163
Od: Pon cze 27, 2005 12:37

Post » Śro gru 14, 2005 19:44

Beliowen pisze:Bluerat, Cancerek mial w lecznicy kota bezdomnego, z nadzerkami w pyszczku, ktorego leczyl sterydami, badania wykonujac dopiero bodaj w czwartej czy piatej dobie leczenia.
Mozna zalozyc, ze po prostu nie ma odruchu wiazania zmian zapalnych w obrebie jamy ustnej z problemami nerkowymi.
I powinien wziac poprawke na to, ze sliski teren, jakim sa konsultacje przez net, zobowiazuje to tym wiekszej ostroznosci w ferowaniu wyrokow - bo moze byc tak, ze ktos wezmie jego zalecenia doslownie i zazada od weta np. usuniecia zebow bez badan - a skoro klient placi, wet moze cos takiego wykonac.

Macku, nie odbieraj tego jako atak - raczej jako prosbe o ostroznosc, ktorej nigdy za wiele.

Literowka


Maciek wyraźnie napisał, zeby nie brac tego od razu do siebie - to są tylko jego doswiadczenia i ewentualna pomoc, powiedzial z jesli ktos ma watpliwosci niech po prostu jego opinie da swojemu wetowi - powiedzial, ze lekarz prowadzacy podejmuje decyzje, nie on.
Proponuje przecyztac dokladnie jego 1szy post, napisal bardzo dobrze, ze to tylko (albo aż) jego porady i nie nalezy tego traktować jako pomoc weterynaryjna, jedynie jako wskazowke od leczenia, ktora mozna podrzucic wetowi.
pozdrawiam ciebie i maćka :)
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro gru 14, 2005 22:48

Witam

Dla zakoconej:

Niestety najgorsze w całej tej historii to to, że kotka nie chce jeść leczniczej karmy. Z mojego małego doświadczenia wynika, że największe wydłużenie życia przy mocznicy uzyskuje się gdy kotka chce jeść odpowiednią karmę. Nawet najlepsze leki i kroplówki są bezsilne gdy organizm nie ma budulca. Nic nie piszesz o morfologii, jej stan jest ważnym wskaźnikiem funkcji nerek. Ale i tak do dalszego życia potrzebny jest właściwy pokarm. Co do homeopatii - na pewno można ją stosować, ale gdy objawy są niepokojące (tu krwawienie) należy te leki odstawić.

Dla Mechafixa:

Niestety bez badania klinicznego i sekcji nie mogę wyrokować na co umarła Twoja kotka.
Do opisu nie bardzo pasuje mi zapalenie błędnika, poza tym leczenie ucha środkowego kroplami, nie bardzo jest rozsądne.
Przy kłopotach z błędnikiem zwierzę przechyla głowę na chorą stronę, może chodzić w kółko. Zapalenie ucha środkowego powinno leczyć się antybiotykiem podanym wewnętrznie.
To wszystkie uwagi jakie miałbym do tego przypadku, jeśli chciałbyś bym rozwinął jakąś z nich to pisz. Pamiętaj też, że lekarz widział więcej i to on ma pełne prawo wypowiadać się w tej chorobie.

Dla Moniki L:

Muszę troszeczkę Cię zganić, podawanie leków bez postawienia wstępnego rozpoznania jest nierozsądne. Pamiętaj, że kot jeśli ma kłopoty z oddawaniem moczu na pewno je zamanifestuje. Często wchodzi do kuwety, napina się, pomiałkuje, jest przerażony. Takie objawy nie występują u kotek, znacznie częściej u kotów, ze względu na różnice anatomiczne. Lecz kotki są w takim samym stopniu narażone na kłopoty z pęcherzem moczowym co samce. Z tym, że u kotek przeważa objaw oddawania moczu podbarwionego krwią.
U kotki, która prawdopodobnie usnęła na dłużej nie ma powodu do niepokoju i nie musi się Twoja troska objawiać podaniem furaginy.
Zachęcam do prób ewentualnego pomacania tyłobrzusza, pęcherz jawi się w tej okolicy, gdy jest zatkana cewka, jako twarda struktura wielkością podobna do mandarynki a czasem pomarańczy. Kot wyraźnie daje nam znać, że nie może zrobić siku. Wtedy niezbędny jest lekarz i każda godzina jest tu droga. W innych przypadkach zalecam po prostu cierpliwość.

Dla Iwony p:

Miałem na myśli takie rujki, które wracają mimo jednokrotnej antykoncepcji.
Problemy z ustabilizowaniem hormonów po zabiegu też zdarzyły mi się parę razy. Rzeczywiście wystarcza wtedy jeden zastrzyk hormonalny.

Dla Szymkowej:

Oczywiście oprócz dr Marcińskiego można wymienić jeszcze kilka nazwisk.
Trudno mi kogoś polecać każdy ma swoje preferencje. Najwłaściwszym postępowaniem w tym przypadku jest poproszenie o zdjęcie RTG wraz z opisem. Jest to dość dobry sposób na domorosłych rentgenologów. Zazwyczaj wtedy informują kto w okolicy może takie zdjęcie zrobić i kto je najlepiej opisze. A w przypadku ewentualnych problemów dowód pozostaje po Twojej stronie.

Dla aani:

Trochę to smutne, że lekarz nie poinformował Cię co się dzieje z Twoim kotem, mam nadzieję, że przed podaniem zastrzyków zbadał zwierzątko.
Najlepiej jak poprosisz go by Ci powiedział co podejrzewa u Twojego kota.
Myślę, że z przyjemnością Ci odpowie.
Nie ma chyba potrzeby bym snuł tu opowieści do czego ten opis może pasować.

Dla FK_:

Jesli kot jest samotny to w przeważającej części przypadków po kastracji ustanie posikiwanie, nawet gdy jest do kot dorosły, powiedzmy trzyletni.
Kastracja u dorosłego kota nie wyrządza mu jakiejś wielkiej krzywdy w jego hormonach. Bez testosteronu można żyć.
Trudno mi powiedzieć na ile to kota męczy, że nie może sobie iść na kociczki i pozostaje mu tylko obsikiwanie mebli i ścian.
Nie spotkałem się ze znaczącymi zaburzeniami hormonalnymi u kota po kastracji, a na pewno jest to najlepszy sposób na kocie amory.
Wiek, od którego przeprowadzam kastracje - mniej więcej 7 miesięcy, nie kastruję młodszych niż 6 miesięcy.
Po kastracji problemem może być, zagubienie sensu życia, czasem kot jest apatyczny i senny i preferuje wtedy głównie jedzenie. To na nas wtedy spoczywa obowiązek by takiemu kotu znaleść jakieś rozrywki. dobrym rozwiązaniem jest tu towarzystwo drugiego kota.
Wiązanie kastracji ze specjalną karmą to lekka przesada. U kota niekastrowanego również wskazana jest właściwa dieta (tak jak u kastrowanego). Pozostawienie jąder nie jest niestety receptą na długie życie pozbawione chorób.

Dla Enduro:

Dzięki za wsparcie:) Post Beliowen ma drugą część, którą mam nadzieję, kiedyś napisze.
Maciek

Cancerek

 
Posty: 62
Od: Pt gru 02, 2005 12:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów/Bielany

Post » Czw gru 15, 2005 2:14

Tak ogolnie Maciek, nie zniechecaj sie czasem do niektorych osob, ale wiele z nich mialo przykre doswiadczenia z vetami (pseudo veci) i dlatego tak szczegolowo cie wypytuja dlaczego tak, a nie inaczej, ja robilem/am inaczej itp i nie maja do konca zaufania ;-) Ale nie przejmuj sie.
Nie denerwuj sie jesli napisze ktos cos innego, niz jest po Twojej mysli, bo ktos inaczej zrobil i tez pomoglo :)

Ludzie chyba nie przeczytali Twojego pierwszego postu i dlatego Twoje wypowiedzi uwazaja za koncowe i prawidlowe i juz by lecieli do weta z tą radą :)
Ale jak sam powiedziales, nie widziales kota, nie badales po opisie mozesz doradzic, osoba ktora to przeyczta powie to vetowi i na pewno Twoje wskazowki beda cenne dla niego w dalszym leczeniu :)

A tak w ogole Maćku pytanie dla ciebie:

Tatra (czytaj moja kotka) ma 4 miesiace i 2 tygodnie, zostala zabrana od matki jak miala zaledwie 4,5 tyg. no i od tego czasu zeby zasnac (znaczy nie jest to koniecznosc) musi wskoczyc na kolana i zaczac mientolic, lizac, pogryzac moje ubranie, najczesciej miekkie, zrobi to tez jesli bedzie lezala np. jakas moja trykotka na lozku. W przciwnym wypadku bedzie chodzila po lozku przez 10 min szukajac czegos do lizania, jak znajdzie to 10 minut polize, mientowi (przy tym intensywnie burczy) i pozniej zasypia, widac jest tak jej latwiej. To wyglada jakby takie "zpaotrzebowanie", ze wlasnie tego jej brakowalo, wyglada ot na uzaleznienie.
Slyszalem ze to dlatego ze za wczesnie zostala zabrana od matki i taki nawyk zostal.

Powiedz prosze dokladnie i szczegolowo czy moze to minac, jak czesto to sie zdarza i w ogole wszystko co na ten temat wiesz. Oraz czy minie to kiedyś. Czasem musze pozbawic jej tej przyjemnosci, gdyz po 10 minutach mam mokry podkoszulek i mi zimno i wtedy poirytowana idzie od drugiego pokoju, szukac nastepnego ubrania do lizania.:))

Pozdrawiam i liczę na pelna odpowiedz.
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw gru 15, 2005 2:58

anna57 pisze: --co to jest plazmocytarne zapalenie dziąseł?
:?: :?:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw gru 15, 2005 10:24

pytanie do Cancerka:

wczoraj robilismy badania watrobowe u psow przed podaniem Griseofulvin.

najstarsza 4 letnia jamniczka oddala bardzo niewiele krwi, lekarz powiedzial, ze powinno wystarczyc, ale mamy problem

ASPAT 105 a norma to 37
AIAT 70 a norma to 50

czy ilosc krwi moze wplynac na wynik badania? czy mamy ponowic badanie?

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Czw gru 15, 2005 10:25

Witam

Dla Enduro:

Z podobnymi przypadkami już się w swojej praktyce spotykałem. Najczęściej koty ugniatają sfetry lub kołderkę przednimi łapkami, czasem liżąc lub ssąc garderobę.
Do złudzenia przypomina to pobieranie pokarmu z sutek od matki, ugniatanie masuje gruczoł mlekowy, dzięki temu zwiększa się wydzielanie mleka.
Gdyby ugniatania nie było ilość mleka byłaby mniejsza. Nic dziwnego, że kotu ugniatanie kojarzy się z czymś bardzo miłym.
Trudno mi powiedzieć u jakiego odsetka kotów występuje to zjawisko. Rzeczywiście występuje ono częściej u kotów wcześnie odebranych mamie. Z biegiem czasu intensywność i częstość ugniatania zmniejsza się, ale o ile to już jest cechą indywidualną każdego kota.
Jeśli koty przebywają w stresującym środowisku to raczej nie ujawniają takiego zachowania, w przypadku Twojej kotki świadczy to o tym jak jej u Ciebie dobrze:)
Trudno mi powiedzieć kiedy u Twojej kotki objaw ten się zmniejszy, jest na razie dość młoda, myślę że gdy podrośnie, za 6 miesięcy, będzie to robić zdecydowanie rzadziej i mniej intensywnie.

Dla Anny57:

Plazmocyty to komórki pochodne limfocytów B. Prawidłowo występują w grudkach i węzłach chłonnych. Produkują przeciwciała i po zwalczenu infekcji umierają.
Gdy infekcja jednak nie może być w szybki sposób zwalczona może dochodzić do rozplemu tych komórek w tkankach. Wtedy rozpoznanie czy jest to plazmocytarne zapalenie stawiamy na podstawie badań histopatologicznych. Czyli chodzi tu o pobranie materiału (wycinki błony śluzowej) i wykonanie preparatu tkankowego, a następnie musi to ocenić histopatolog.
Oczywiście taka diagnostyka ma swoją cenę, dlatego często takie rozpoznanie pada tylko po badaniu klinicznym lub po badaniu krwi, co oczywiście nie jest 100% potwierdzeniem rozpoznania.
Do nagromadzenia plazmocytów dochodzi w przypadku zaburzeń pracy układu immunologicznego, jakiś czas temu pisałem dlaczego do tego może dochodzić. W przypadku trudności w zwalczeniu infekcji, tu prawdopodobnie dochodzi do zainfekowania samych plazmocytów, nie produkują tylko przeciwciał, ale oprócz tego stanowią "tratwy ratunkowe" dla wirusów. Przeciwciała nie mogą neutralizować antygenów wewnątrzkomórkowych, do tego potrzebna jest odpowiedź komórkowa, czyli limfocyty T.
By wejść w szczegóły musiałbym otworzyć książkę do histopatologii i przepisać jakiś rozdział:)
Odpowiedź immunologiczna nie jest prostym procesem, występuje tu wiele komórek pośredniczących, które prezentują antygen, wzmacniają lub osłabiają odporność. W przypadku zaburzeń na którymś etapie często dochodzi do rozplemu pewnej puli komórkowej( tu plazmocyty) lub do zaniku(tak jak w FIV).
Nie wiem czy moja odpowiedź satysfakcjonuje Cię, dla lekarzy to spore uproszczenie tych procesów, jednak chciałem by przedstawić je w miarę prosty sposób. W przypadku wątpliwości proszę napisz je.
Maciek

Cancerek

 
Posty: 62
Od: Pt gru 02, 2005 12:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów/Bielany

Post » Czw gru 15, 2005 10:43

Dzień Dobry Cancerek!

Mam dwie kotki. Jedna w marcu będzie miała 3 lata, a druga 2 lata.
Od niedawna (miesiąc, może dwa) mam problem z tą starszą, który wcześniej się nie zdarzał.
Bardzo często po skorzystaniu z kuwety, gdzie kupka jest twada i zrobiona do końca (tak mi się wydaje, bo stoi tam długo ;-) zasypuje ją oczywiście starannie i długo, ale gdy wyjdzie z kuwety, to gdzieś po drodze, tak jakby "gubi" kawałek zupełnie miękkiej kupy. Nie sądzę, żeby robiła to specjalnie, bo wcześniej nie było takiego problemu z nią, wygląda to jakby niekontrolowane.
Kot był 2 razy odrobaczany (jak był mały i po roku), ma też zrobione wszystkie konieczne szczepienia. Je bardzo ładnie i mokrą i suchą karnę (również odkłaczającą), siusia tylko do kuwety.
Czy może to być jakiś zdrowotny problem? Czy po prostu taki jej urok?

Pozdrawiam i czekam na info.
Z góry dziękuję.
ObrazekLisaObrazekMegi Obrazek

caroca

 
Posty: 53
Od: Śro kwi 28, 2004 9:44
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw gru 15, 2005 11:45

Dziękuje Maćku jest mi głupio że tak spanikowałam :oops: z kotką wszystko okej ,wymienione przez Ciebie objawy nie miały miejsca w jej zachowaniu nie było nic niepokojacego, wiecej furaginy nie podałam myślę że nie zaszkodziłam tą 1/2 leku, pozdrawiam

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw gru 15, 2005 14:05

caroca pisze:Dzień Dobry Cancerek!

Mam dwie kotki. Jedna w marcu będzie miała 3 lata, a druga 2 lata.
Od niedawna (miesiąc, może dwa) mam problem z tą starszą, który wcześniej się nie zdarzał.
Bardzo często po skorzystaniu z kuwety, gdzie kupka jest twada i zrobiona do końca (tak mi się wydaje, bo stoi tam długo ;-) zasypuje ją oczywiście starannie i długo, ale gdy wyjdzie z kuwety, to gdzieś po drodze, tak jakby "gubi" kawałek zupełnie miękkiej kupy. Nie sądzę, żeby robiła to specjalnie, bo wcześniej nie było takiego problemu z nią, wygląda to jakby niekontrolowane.
Kot był 2 razy odrobaczany (jak był mały i po roku), ma też zrobione wszystkie konieczne szczepienia. Je bardzo ładnie i mokrą i suchą karnę (również odkłaczającą), siusia tylko do kuwety.
Czy może to być jakiś zdrowotny problem? Czy po prostu taki jej urok?

Pozdrawiam i czekam na info.
Z góry dziękuję.



jeśli pozwolisz, ja odpowiem na to pytanie :) Oczywiscie niech Cancerek tez sie wypowie.

Chodzi (chyba, nie jestem vetem) o to, ze za malo razy zostal odrobaczony. Odrabaczanie powinno byc wykonywane 3-4 razy w roku (a od poczatku zycia do 4 miesiaca co 1 miesiac). Wiec jest to kilkakrotnie mniej, z tego mogą (tak mysle) wyniknac problemy.
Bo wiesz, te 2 razy co ją odrobaczalas tro na pewno na poczatku, 1raz i w kortkim odstepie czasu drugi. i od tamtego czasu jak widać nic. Czyli dobre 2 lata jak nie wiecej (o ile mam racje, ze te odrobaczenia byly za mlodu).
Mi sie wydaje ze powinnac odrobaczac kotka co 3-4 miesiace.
Moj vet daje taka pasta zolta (chyba) za 10zl, bo nie chce sie meczyc tabletkiami.
chyba w tym tkwi problem.
pozdrawiam
Pozdrawiam i niech sie wypowie Cancerek.
Obrazek
Obrazek
Wątek Tatry
GG: 1563773

enduro

 
Posty: 3577
Od: Sob wrz 10, 2005 22:43
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw gru 15, 2005 14:53

kot szczepiony jeszcze nie był, będzie jak mi kasa pozwoli. Jest niewychodzący, niedawno kastrowany. Jak wyglądają nadżerki??? Pani doktor od kotków zmierzyła mu tylko temp. ślini się dalej i mlaska, tylko mniej

aania

 
Posty: 3259
Od: Pt lis 11, 2005 22:48

Post » Czw gru 15, 2005 15:06

Witaj Cancerek.
W ubiegla sobote zauwazylam, ze moja niespelna 3 letnia kotka syjamska bardzo szybko oddycha. Od niedawna nasilil sie tez taki specyficzny kaszel. Kotka wyciaga to przodu szyje i kaszle, podczas czego pracuje bokami. Takie ataki trwaja zwykle okolo minuty. Obserwowalam ja kilka dni, ale wczoraj zabralam do weta. Zrobil ekg: tachycardia 300 skurczy/min, zaburzenia przewodnictwa P-K, zaburzenia repolaryzacji mm. komor. Zapisal propranolol 10mg - 3 razy dz, po cwiartce. Najgorsze stalo sie po powrocie do domu. Kotka zaczela sie slinic, pojawila sie piana na pyszczku, do tego uciekala przed wlasnym cieniem w panice, i nie mozna jej bylo uspokoic. Podanie tabletki bylo niemozliwe, wiec podalismy jej zastrzyk. Noc uplynela spokojnie, z rana kolejny zastrzyk. Niestety nie chce nic jesc, a serce wali jak mlot pneumatyczny non-stop. Ma zapadniete boki, i takie zamglone oczy. Poza tym chodzi sobie po domu i ogrodzie, i wciaz dyszy. Zdaje sobie sprawe, ze leczymy objawy, a nie przyczyne. Boje sie, ze nie przezyje stresu kolejnych badan - kolejnego ekg, rtg, czy pobrania krwi. Fakt faktem, ze jest bardzo neurotyczna - doswiadczenie po sterylce - lacznie z rozgryzieniem jezyka i rozdrapaniem ucha - koszmar. Nie zmienia to postaci rzeczy, ze trzeba dzialac. Co podejrzewasz, co radzisz? Jestem przerazona. Bede wdzieczna za porade.
Ostatnio edytowano Czw gru 15, 2005 17:48 przez GoniaP, łącznie edytowano 1 raz

GoniaP

 
Posty: 54
Od: Śro paź 12, 2005 19:37
Lokalizacja: Poznan

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: label3, MruczkiRządzą i 72 gości