Anielu, oczywiście, ze sobie zdaję sprawę...
Badania Funi na profil nerkowy wyszły wzorcowo. O to jestem spokojna.
Niestety wybieram popołudniami zabiegi rehabilitacyjne i pewnych rzeczy nie jestem w stanie pogodzić.
Mam do przebadania trzy koty. Nie poradze sobie bez męża.
Ostatnio jeździłam taksówką, ale z duszą na ramieniu.

Funia za pierwszym razem, gdy ją chciałam zabrac do weta, dostała ze stresu takiej biegunki, ze musiałam sie z windy wracac do domu, modląc sie, zeby nikt nie zechciał wejść, bo ... smród zabijał.
Jakbym zdązyła wejśc do taxi i wtedy dostała tej biegunki?

Nawet nie chce myśleć...
Poza tym lab wet, w którym mogłabym wykonac posiew ze sromu jest czynny tylko do 18.00. Po pracy mam zabiegi i jakbym jeszcze chciała jeździc taksówką do weta i potem do labu, to nie dość, ze i tak bym nie zdążyła, to wydałabym taką kase, która starczyłaby mi pewnie na same badania...
Jak napisałam, Funia jest w dobrym nastroju, nawiązała kontakt i z Ptysiem i z Dyziem, jest coraz spokojniejsza. Poza tym dziś dzwonię do Azorka do Lublina i chciałabym pójśc z Funią uzbrojona z wiedzę od wetów, którym bardzo ufam, bo pomogli Dyziowi.
Naprawdę, Anielu, nie lekceważe zdrowia Funi. To co napisałam nie jest pewne. Naprawdę mogło mi sie wydawac - choć to, co napisałam brzmi to bardzo poważnie. Chcę pojechac jak najszybciej, ale na uszach nie stanę...
