» Wto lis 01, 2005 9:41
Kochani ciężkie były ostatnie dni, mam nadzieję że teraz będzie juz coraz lepiej (choć wolę nie zapeszać). A więc po kolei,leczymy u małej koci katar zaraziła się najprawdopodobniej od jednego z kotów z azylu który jechał z nami do Warszawy i strasznie kichał (nie wiem czy ten wirus przenosi się drogą kropelkową ale innego wytłumacznia nie widzę). Przez ierwsze dwa dni Stafanka czuła się świetnie zwiedzała nowy dom i prawie nic nie zostało z jej nieśmiałości (juz pierwszej nocy spala na głowie mojego TŻ i tak jej zostało do tej pory). W środę wyglądała niewyraźnie zaczęła mocno i kachać stała sie osowiała i straciała apetyt. Po wizycie u weta okazała sie że ma wysoką temperaturę, dostała antybiotyk i miało być tylk lepij ale nie było..Antybiotyk w kroplach spowodowął wymioty a mała go nienawidziła, zaczęła po nimwymiotować. Z powrotem do weta antybiotyk w zastrzykach i Atecortin do nosa (koniec z katarem ale nos zapchany na amen). W tej chwili codziennie dostaje antybiotyk w zastrzyku, za sobą ma tez dwie dawki Baypamunu, i codziennie jeździmy na inhalacje z leku przeciwzapalnego, przez dwa dni poawalisy jej jedzenie strzykawką bo nic nie chciała jeść, dziś jest juz lepiej , trzymajcie za nia kciuki