» Czw wrz 29, 2005 16:52
Bardzo bym chciała żyć na takim świecie, gdzie mój kot mógłby bezpiecznie biegać gdzie mu się żywnie podoba. Gdzie nie groziłoby mu żadne niebezpieczeństwo ze strony ludzi i zwierząt. Gdzie mogłabym nie drżąc z niepokoju wypuścić go na podwórko i zająć się innymi sprawami dopóki nie wróci.
Ale żyję na świecie, gdzie sąsiad może mi potrącić kota i odjechać, nie zastanawiając się nad pomocą. Żyję na świecie, gdzie ludzie spuszczają ze smyczy ogromne psy, których ja sama się boję, a które pewnie z przyjemnością pomknęłyby za kocim ogonkiem. Żyję na świecie, gdzie dzieci potrafią być bardzo okrutne i jeśli przywiążą mojemu kotu puszke do ogona to i tak będzie znaczyło, że potraktowały go łagodnie. Bo mogły przeciez obciąć wąsy, strzelić z procy, rzucić kamieniem, wydłubać oczy... Żyję na świecie gdzie rodzice nie zawsze powiedzą tym dzieciom, że źle robią. Raczej, że koty śmierdzą, że szkodzą, że roznoszą choroby. I sami podłożą trutkę. I sami uderzą kota, który wygrzewał się na masce ich samochodu. Żyję na świecie, gdzie bezdomych kotów prawie nikt nie leczy, nikt o nie dba, nikt się nie zastanawia czym mogą zarazić domowego kota, który jest kotem wychodzącym.
Nie pozwolę mojemu kotu na samotne wędrówki po tym świecie. Bo nawet jeśli przez następne 8 lat będzie wychodził i wracał -do mnie, całej w nerwach czy wróci i tym razem, to nie będę czekać na dzień, godzinę, minutę, kiedy uświadomię sobie, że nie wróci już nigdy więcej i że oto straciłam to małe życie za które byłam odpowiedzialna, które ufało mi tak bardzo wtulając się w ramiona na sam widok przychodni weterynaryjnej czy obcego psa, i guzik mnie wtedy będzie obchodziło, że mój kot jest jedynie jednym z dwóch kotów w okolicy,które w przeciągu ostatnich 10 lat nie wróciły do swoich właścicieli. Guzik mnie będzie obchodziło, że tysiące innych kotów znów wróciło do domu po polowaniach. Bo mój już nie wrócił. A ja go zawiodłam.
Ostatnio edytowano Czw wrz 29, 2005 17:28 przez
villia, łącznie edytowano 1 raz