Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratownika

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 09, 2021 19:25 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

mrButtle pisze:Bardzo cenny post. Teraz wiem co robić jeśli spotkam takiego kotka.

:1luvu:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie cze 27, 2021 15:08 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Bardzo, bardzo przydatne informacje!
Dziękuję! :1luvu:

Danae13

Avatar użytkownika
 
Posty: 29
Od: Nie cze 27, 2021 11:19

Post » Pon lip 26, 2021 9:20 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Dzięki za ten wpis, bardzo fajny :P

marianwieczorek

 
Posty: 1
Od: Pon lip 26, 2021 9:17

Post » Nie lis 28, 2021 9:20 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

u mojego to się włącza tryb dzikusa i tyle widział kota :D
Pomocne są tylko szybkie nogi i ręce
Ciekawe strony o kotach - sizar

sizar

Avatar użytkownika
 
Posty: 6
Od: Sob lis 27, 2021 16:33

Post » Wto sty 25, 2022 13:50 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

W przypadku braku transportera, ściąg koszulkę i zawiń w nią dziada , lub jak go już złapiesz to przygnieć do brzucha i szybkim ruchem ściąg ubranie i owiń kota.

LoveMeeToo

 
Posty: 2
Od: Wto sty 25, 2022 13:25

Post » Sob wrz 03, 2022 18:03 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Cześć mam kotka właśnie z ulicy. Gdzieś już napisałem że uważam że to nie TY masz kota to kot ma Ciebie... Prawdopodobnie nie jestem tak doświadczonym "kociarzem" jak większość użytkowników tego forum ale chętnie podzielę się tym jak "schwytałem" mojego fakt przestraszonego niezdecydowanego w środku nocy.
Cóż uważam zresztą nie bez podstaw, że zwierzęta czują, widzą, rozumieją, więcej duuużo więcej niż ludzie. Chcąc pomóc zwierzęciu przede wszystkim nie próbujcie go schwytać "za wszelką cenę on najczęściej wyczuje podstęp i ucieknie. A oto moja historia:
Jest noc, nie mogąc zasnąć wychodzę na spacer. Nagle gdzieś zza krzaków wyskakuje mały kot miauczy i niby łasi się lecz nie daje się nawet pogłaskać, nie widzę obroży a kotek na oko ma z pół roku może mniej. Zachowuje odległość tak żeby być obok ale nie na tyle żebym go mógł złapać. Jak już pisałem koty, psy uważam za hiper inteligentne i " widzące, czujące " więcej niż nam się zdaje. Więc przysiadam nie opodal na ławeczce i mówię do niego jak do człowieka. Rozważając w monologu czy jest uciekinierem czy urodził się na pobliskiej budowie i czy tak naprawdę potrzebuje mojej pomocy czy tylko próbuje się pobawić...
Po około półgodzinnej "rozmowie" kotek już przechodził przez moje kolana i między nogami. Postanowiliśmy więc że jeśli zechce może za mną iść. Nie chciałem po prostu robić nic na siłę i szczerze mówiąc głowę miałem zaprzątniętą swoimi problemami i rychłą przeprowadzką. Ale powiedziałem kotu tak: słuchaj jeśli naprawdę nie masz domu i chcesz żebym to ja stał się Twoim opiekunem chodź za mną a napewno nie zatrzasnę Ci drzwi przed nosem. Szedł za mną ponad kilometr po Hadze w nocy. A umowa to umowa. I tak oto na miniaturze możecie zobaczyć Mike's. W tej chwili mieszkamy w Polsce, Mike jest kotem wychodzącym bo uważam że to on wybrał mnie a nie ja jego. Zawsze wraca na noc na osiedlu znają go wszyscy ma obróżkę z nr telefonu. Czy nie martwię się o zagrożenia? Owszem lecz pamiętajmy że z większością kot radzi sobie ucieczką na drzewo. A jego naturalnym instynktem jest współżycie z otaczającą przyrodą. Mam nadzieję że komuś pomoże lub jakoś zainspiruje moja historia. Pomagajmy lecz nie "uszczesliwiajmy" na siłę.

PawelSQ

Avatar użytkownika
 
Posty: 5
Od: Nie sie 28, 2022 20:46

Post » Śro lis 29, 2023 0:15 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Cześć! To wspaniałe, że podzieliłeś się swoją historią. Zgadzam się, że koty mają niezwykłą zdolność wyczuwania intencji ludzi, i ważne jest podejście do nich z delikatnością. Czekam z niecierpliwością na resztę Twojej opowieści o tym, jak "schwyciłeś" swojego kota w środku nocy!
Wakacje ze swoim kocim przyjacielem https://trigodi.com/

Marek534

 
Posty: 80
Od: Wto lip 11, 2023 11:27

Post » Sob gru 30, 2023 17:55 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Dobrze że tacy ludzie jak ty istnieją! Dzięki!

Gicolaus

 
Posty: 2
Od: Sob gru 30, 2023 17:50

Post » Nie gru 31, 2023 22:29 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

A ja z Kitkiem miałam tak: Pięć lat temu przeprowadziliśmy się na wieś. Dwa psy, małe dziecko. W domu rodzinnym zawsze były koty, wcześniej u babci koty "wiejskie", ale jak chciały, to do domu wchodziły. Miejsce gdzie mieszkam obecnie wydawało mi się wprost wymarzone dla wychodzącego kota i podejrzewałam, że prędzej czy później kot taki się pojawi. Nie szukałam jednak na siłę.
W zeszłym roku, mniej więcej w sierpniu, przyśniło mi się, że przyszedł do nas kot. Jak się obudziłam, wiedziałam, że kot na pewno do nas zawita, tylko go wyglądać. We wrześniu wybrałyśmy się z córeczką i teściową na długi spacer po okolicy. Jakieś 2 km od domu nagle "znikąd" pojawił się podrośnięty kociak. Ogon do góry i ruszył za nami. Pojawiła się też kotka i próbowała kociaka zawrócić, ale on z dostojną miną ją wyminą, jakby mówiąc, "mamo, idę na swoje". Szedł za nami do końca wsi. Kiedy zaczął się las zawołałam go pierwszym imieniem, które przyszło mi do głowy "Kitek". I Kitek podbudowany zachętą z mojej strony poszedł dalej. Przy domu wzięłam go na ręce i przeniosłam przez drzwi. Postawiłam w przedpokoju, gdzie były moje psice. Kot ogon do góry "jestem u siebie". Przez jakiś tydzień musiałam psom tłumaczyć, że to nie intruz ani zdobycz, kot znosił psie zainteresowanie (nachalne ale bez agresji) ze stoickim spokojem. Zrobiłam też rekonesans w tamtej wiosce i w mediach społecznościowych, czy to jednak nie czyjś pupil. Okazało się, że nikt za kotkiem nie tęskni, co więcej inne kociaki z miotu przybłąkały się do przypadkowych ludzi. Po tygodniu psy były już w odwrocie a kot zaczynał rządzić w domu. Oponentem początkowo był mąż, ale ostatecznie pogodził się z "kocim de factum". Obecnie zwierzaki żyją w komitywie, Kitek właśnie wyciągnięty na moim łóżku w pozycji sploot, obok pies. Mąż kota mizia częściej niż psy :roll:
Dodam, że nigdy nie byłam i nie jestem kociarą. Koty były w domu rodzinnym, ale ja zawsze najbardziej kochałam i kocham psy. Kitek moim zdaniem sam wybrał dom i to taki z potencjalnymi wrogami, jednak zrobił to z premedytacją. Kiedy mąż wytykał, mi, że kolejnego darmozjada przygarniam, odpowiedziałam, że "kot sam się wziął i nic na niego nie poradzę. Należy się po prostu z tym faktem pogodzić" I kochać swojego kota niedobrego :wink:

szczurbobik

 
Posty: 90
Od: Pon maja 27, 2013 20:29

Post » Pon cze 10, 2024 7:17 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

A czy mi moglby ktos cos poradzic ? sprawa wyglada tak, ze zbiegl mi kot (historie opisywalem w innym temacie), od 1 maja, kot nie wychodzacy, wykastrowany, 2 lata, chodzilem nawolywalem go, raz mi sie go udalo po 5 dniach nawet stanac oko w oko, ogolnie byl przestraszony, niespecjalnie chcial do mnie podejsc, raczej go zamurowalo ze strachu w kacie i znowu uciekl jak sie zblizylem, a robilem to powoli, mowilem do niego.. poprostu przerazony, niestety od malego byl taki lekko bojazliwy, to reagowal na jakis dzwiek zaraz przestraszony itp. chodzilem wieczorami nawolywalem i pare razy slyszalem takie litosciwe "miauu" (takie jak opisywane na 1 stronie tego tematu) gdzies w oddali, ale myslalem ze mi juz odbija i sie przelsyszalem, a nawet gdyby to nie umialem zlokalizowac skad to dobiegalo dokladnie i to bylo pojedyncze miaukniecie na moje wolaniez 2-3 razy mialem takie wrazenie podczas moich calych poszukiwan, wiec to chyba mogla byc prawda, ale naprawde ciezko bylo zlokalizowac skad dokladnie to dobiegalo, ale do sedna.

Zostawialem mu mu jedzenie w miejsce ucieczki, niestety oprocz pierwszego tygodnia gdzie z 2 razy go widzialem, to potem w ogole i dopoki nie kupilem foto-pulapki nei wiedzialem czy w ogole zyje jeszcze, jednak wciaz zostawialem mu to jedzenie i wolalem. Po miesiacu zaczalem nagrywac czy to on podjada jak udalo mi sie zaopatrzyc w foto-pulapke i sie okazalo ze niekiedy inne koty to jadly, w dzien jakies ptaki ale i on jakos sie nauczyl przychodzic ok 21 czasem po 1 i zauwazylem tez ze czesto mija z jakies 30 min. po tym jak go wolam i sobie pojde to on przyychodzi jesc,
niestety jak sie krece i go wolam w ogole go nie widac.. w klatke tez sie nie chce dac zlapac, bo wiele dni pod rzad ja tam zostawialem, a wiem w jakich godzinach przychodzi, wiec mysle ze powienien sie juz zlapac dawno, mam podejrzenie ze raz mogl sie zlapac, ale byc moze ktos go wypuscil, ale to tylko moje domysly, tak to inne koty sie lapaly, wiec nie mam pewnosci, niekiedy zdarza sie, ze taki inny kot zamiast jego przyszeld w "jego"godzinach" wlasciwie to wczoraj sie zlapal, ale moja matka go wypuscila, ja nie sadze ze sie w nia zlapie ,bo probowalem wiele razy, wiec nie wiem co z tym moze byc nie tak.

Natomiast zauwazylem, chociaz nie jestem pewien ze cos ciekawego chyba sie zaczelo dziac - pierwsze nagranie jak go rozpoznalem ale nie bylem pewien czy to on (poniewaz slabe ujecie) to jedyne co przemawialo za tym ze to on, to wlasnie to jego nieco bojazliwe usposobienie tymbardziej na warunki w jakich sie znalazl, szamal szybko i na oriencie, inne koty tak u nas nie robia.

Jednak na ostatnim nagraniu jakie mi sie udalo zrobic, mam wrazenie, ze juz nie jest taki "na oriencie" typowo, byle wszamac jak najszybciej i sie zawinac do swojej kryjowki, tylko zaczal chwile obwachiwac swoje zabawki (zostawilem mu tam gdzie mu karme zostawiam, jego zabawki z domu z jakiegos powodu) i ogolnie dosyc dlugo krazyl dookola tak jakby bardziej czegos szukal albo wypatrywal (odnioslem wrazenie, ze nie niebezpieczesntwa jak wczensiej, ale moze sie myle) i tyle co nagralem zanim mi polowe plikow uszkodzilo, to tylko od 21-23 tam krazyl, a drugie tyle mialem nagrane, niestety nie moge zajrzec do jakich godzin, ale napewno dluzej niz to co napisalem, niestety nie mam tez pojecia co jest na tych nagraniach doklandnie, ale obstawiam ze on tam sobie chodzi (lub moze jakis inny kot ? ale jak juz nie bylo nic do jedzenia?)

Moj problem jest taki: samolapka z jakiegos powodu nie dziala, bo kilkanascie nocy tak probowalem, ale moze to za malo. Probowac go zlapac w cos bardziej "przystepnego" niz
klatka ? a moze zamiast go lapac w cokolwiek sprobowac jakos oswoic zeby sam do mnie przyszeld o ile to mozliwe , jakas budka czy cos ? nie mam pojecia za bardzo co robic, wystawianie tej klatki nie przynosi efektow w jego kwestii, niekiedy sie zlapie poprostu inne zwierze.. ale mam wrazenie ze cos sie troche zmienilo, jednak wciaz sie nie pokazuje, bo zawsze go wolam na jedzenie i ide i mija ok. te magiczne 30 minut i przylazi jak nikogo juz nie ma w poblizu w godzinach wieczornych, jak moge to wykorzystac ? poradzce cos plz sam juz nie wiem co robic :(

ps w tym ostatnim video mam tego duzo wiecej, ale nie bede wszystkiego wrzucal, chodzi o jego zachowanie do poprzednich, wczensiej tyle czasu nie krazyl w tym miejscu.








"

4bot

 
Posty: 18
Od: Sob maja 11, 2024 6:30

Post » Pon cze 10, 2024 14:56 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Oprócz typowych klatek łapek są też klatki opadające, ale tam nawet nie byłoby gdzie rozstawić takiej klatki.
https://www.youtube.com/watch?v=bIZNfGh9nV0
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68926
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 13, 2024 14:59 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Do 4bot i być może przydatne w takich sytuacjach.
1. Może pomocne będą kocie ''używki'': kocimiętka, waleriana! - dla kotów! (Ta dla ludzi jest z alkoholem!). Pozłotka kalifornijska i dziurawiec zwyczajny — te dwa składniki są obecne w pastach relaksacyjnych, ale nie wiem, czy działają odrębnie. Znalezione w necie matatabi — osobiście nie znam. Zostawić ślady zapachowe w pożądanym kierunku (od słabszego do mocniejszego). Jakiś karton z wyciętymi otworami (jeszcze nie pułapka!) z jego kocykiem + etery używek. Tak, by poczuł się bezpiecznie w tym miejscu. Ciepło, ciemno, z jedzonkiem w pobliżu i relaksującymi eterami. Nie za dużo kropelek, ale codziennie. Kocie zabawki i drapaki tak ''zachęcają''. Warto wypróbować tą sprawdzoną metodę. Nie wszystkie koty reagują na kocimiętkę, czy walerianę, dlatego podpowiadam też te nietestowane osobiście. Ten kotek zainteresował się zabawką/myszką więc jest szansa, że to zadziała. Proszę używać tylko eterów. Nie podawać z jedzeniem. Z pewnością zwabi Pan też inne koty. Trudno.
2. Czy kotka miała/ma ruję? Może jej feromony ''straszą'' kota (kastrata). Jeśli tak, to dom i wszyscy domownicy ''pachną'' i zniechęcają do powrotu. Warto zadbać o jej bezpieczeństwo i ''wyrównanie'' kocich relacji. Z drugiej strony nagrane i odtwarzane delikatne kocie miauczenie może być dobrym wabikiem.
3. Czy w czasie przed lub tuż po ucieczce kota zmienił Pan, lub domownicy dotychczasowe nawyki? Perfumy? Mydło? Płyn do prania? Piasek w kuwecie? Leki? Nowy mebel lub dywan? Możliwe, że zniechęca Pan swoim obecnym ''zapachem''. Kot wraca — bo kocha, bo coś jest znane i bezpieczne. Jednak w tym przypadku unika bezpośredniego kontaktu (boi się tego kontaktu).
4. Czy ma Pan sprzęt działający w częstotliwości od 23 kHz do 25 kHz? Może sąsiedzi kupili odstraszacz na kuny, myszy itp. Proszę delikatnie posprawdzać. Może w pobliżu (300 m) jest restauracja, sklep, magazyn, zakład kosmetyczny, laboratorium? Może domowy dyfuzor?
A z drugiej strony: teren, na który uciekł kot — co produkują/przetwarzają? Co może go tam ''trzymać''? Może na terenie tego zakładu rosną kuszące kota roślinki?
5. Kot myśli, czuje i działa po kociemu. Nie po człowieczemu. Proszę zacząć myśleć jak kot w człowieku, a nie jak człowiek w kocie: Było mu ciepło, miło i bezpiecznie. Zawsze jakaś ściana za plecami i pełna miseczka. Miłe i pożyteczne drapanie /głaskanie. Znane zapachy, cichutko, przytulnie.
Pożyteczne i miłe dwunożne zwierzątko, któremu ufa i pozwala na wiele więcej niż innym, nagle zabiera go ze strefy komfortu i naraża na ''masowy atak'' nieznanego. To jakby Pana kosmici porwali i zostawili gdzieś tam ... . Proszę wybaczyć porównanie, ale myślę, że w takiej sytuacji człowiek mógłby ''oszaleć''. I stracić zaufanie do tych, którzy przyczynili się do tej sytuacji. Kot domowy, kastrat z obcinanymi pazurkami, drapakiem, czesaniem i miską karmy, nie nadaje się "na zewnątrz". Nie potrzebuje tego. Jest to dla niego niebezpieczne. Instynktowna kocia ciekawość nie powinna mieć wpływu na ludzki rozsądek.
6. Mam nadzieję, że udało się go zwabić, że jest już bezpieczny w domku i to, co napisałam, nie jest już potrzebne. Jeśli jest jeszcze poza domem, to proszę działać. Każdy dzień, każda minuta poza domem jest dla niego wielkim zagrożeniem.
Warto poprosić o pomoc. Może ktoś inny zacznie go zwabiać? Poczucie winy i ambicja naprawienia wszystkiego samemu nie działa.
7. W tym momencie kotek może być zarażony/być nosicielem bakterii, wirusów, pasożytów — potrzebuje kwarantanny, by nie narazić/zarazić tej kici, która jest w domu. Dobrze to zorganizować już teraz (chwilową separację), by nie panikować w momencie odnalezienia.

Życzę wytrwałości i powodzenia. Miło, jeśli napisze Pan o dalszych losach. T. D.

tacjan

 
Posty: 4
Od: Czw cze 13, 2024 11:11

Post » Pt cze 14, 2024 23:24 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Czesc, dzieki za obszerna odpowiedz.

1.Ostatnio nawet pytalem o te krople walerianu w zoologicznym, ale nie miala tego, potem tak sobie pomyslalem, czy nie zwabie bardziej innych kotow, ale widze o tym tez napisales.
Matabi akurat mialem wtedy kiedy mi zwial i chyba jakos na poczatku tez gdzies tam je zostawilem, ale nie mam pojecia co to wtedy dalo.
Natomiast sprobuje to zrobic tak jak opisales, sam tez ostatnio pomyslalem, ze zamiast jaskies budki to moze poprostu mu ten kocyk nawet wylozyc, zeby bylo jakies ala legowisko.

2.Kotka owszem miala ruje, teraz nie ma, ale planuje ja takze wysteryliuzowac po wyplacie.

3.Nie.. chociaz tez mnie zastanawia czemu nie chce do mnie przyjsc, dalej sie boi.. ? moze poprostu nie chce wracac :( pamietam jak 5 dnia po ucieczce stalem z nim oko w oko mna odleglosc z 1,5 m to widzialem jego przerazenie w oczach tak jakby mnie nie poznawal, mialem przy sobie nawet taki sznurek ktorym sie BARDZO lubil bawic ze mna (poprostu mu go rzucalem, a on mi go przynosil i tak w kolko) tez jakos neui zwrocvil uwagi na to, chyba sie poprostu bal.

4.Szczerze mowiac nie wiem, jedynie fotopulapke tam zostawiam, ale nie wyglada mi zeby go to odstraszalo, nawet ja obwachiwal i bardzo blisko niej byl, ostatnio nawet co bylo troche zabawne, pierwsze zdjecie jakie zrobila i cala reszta to bylo jak ja zaslonil, jakby specjalnie zeby nie nagrywac :).
Zaklad to chyba magazyn z akcesoriami meblowymi, a co moze go tam trzymac ? mysle ze jedzenie, od 1 dnia ucieczki przynosze tam karme. Dopoki sobie tego nie potwierdzilem na foto-pulapce to nie wiedzialem czy tam gdzies urzeduje dalej, bo nie wiedzialem co je, a wiedzialem ze inne koty tez przylaza po to jedzenie + szpaki i inne ptaki to wyjadaja, wiec sie troche tym zmartwilem, ale mysle tez ze ma tam w miare jakis spokojny kacik jak nie ma ludzi, bo to jets sam rog tego zakladu i sa tam jakies smieci, jakies znaki, opony, 2 barakowozy itp. w dzien jak go tma suzkalem to nie moglem znalezc wiec moze za dnia udaje sie na jakas swoja inna miejscowke z dala od ludzi w a nocy sobie gdzies krazy z powrotme w tym miejscu, a juz napewno po jedzenie przychodzi, zawsze po ok. 30 min. od czasu gdy go wolam, jednak jak jest jakis czlowiek w poblizu to nie podejdzie.

5.Mysle ze to dobre porownanie, dobrze zoobrazuje jak to wyglada z jego perspektywy.

6.Niestety jeszcze nie, ale probuje jeszcze z ta samolapka, moze poprostu musze sie bardziej postarac, a jutro sprobuje twoich zalecen z tymi kroplami itd. moze to by go zwabilo do tej pulapki ?

7.Rozumiem to i zdaje sobie z tego sprawe, sam poprostu planuje przejechac sie z nim do weterynarza jak mi sie go uda zlapac i zwyczajnie wytlumaczyc, ze przebywal na zewnatrz tyle a tyle czasu.

Dzieki, jasne, ze napisze co dalej, moze komus innemu w podobnej sytuacji sie to przyda.

EDIT

Wlasnie poszedlem przed chwila sprawdzic klatke i niestety, ale inny kot dal sie zlapac jak przyszedlem siedzial spokojnie, co ciekawe, na nagraniu z tego jak ten co dal sie zlapac widac w oddali 2 swiecace oczka i nieco glowki, wyglada jak moj, niestety przyszedl akurat w momencie jak klatka sie zamknela i uciekl, nastawilem ja znowu, za jakis czas sprawdze, kto wie, moze dzis sie uda, a jak nie to zbiore troche cennych informacji, co dokladnie robi w jej poblizu, bo nigdzie indziej jedzenia nie zostawilem, wczoraj tak samo, wiec mogl troche zglodniec, moze sie odwazy tym razem, jak nie to zostawie mu juz normalnie cos do zjedzenia, przeciez nie bede go glodzic nie wiadomo ile czasu i tak na moje dosyc malo je, jak wczesniej dostawal 3 x dziennie mokra karme + sucha, a teraz tylko 1 x raz dziennie i to w nocy..

4bot

 
Posty: 18
Od: Sob maja 11, 2024 6:30

Post » Sob cze 15, 2024 0:18 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Podstawowa sprawa - twój kot zachowuje się typowo. Właściwie każdy kot, po znalezieniu się nagle na zewnątrz mieszkania, staje się trochę "kotem dzikim", a w każdym razie - bardzo przerażonym. Wielokrotnie opisywano, że domowy mruczek nagle zachowuje się, jakby był całkiem dziki, boi się podejść, nie da się dotknąć, ucieka. Boi się wszystkiego, także swojego opiekuna. Bardzo rzadko opiekunowi udaje się powoli (czasem trwa to parę godzin, czasem parę dni po parę godzin) zbliżyć się do kota na tyle, żeby go mocno chwycić i zabrać do domu. W większości przypadków jedynym sposobem złapania kota jest klatka łapka.
Zwykle jest tak, że po powrocie do domu kot znowu staje się oswojonym przytulakiem, błyskawicznie sobie przypomina domowe życie i jest szczęśliwy z powrotu. Nie odbieraj jego obecnego zachowania jako wyboru życia na wolności. On bardzo chce wrócić, ale BARDZO się boi.

Dobrze, że przyzwyczaiłeś go do regularnego pojawiania się jedzenia. To na pewno trzyma go w tym miejscu, Jedynym sposobem złapania go jest skłonienie do wejścia do klatki łapki. Z filmików nie bardzo widzę, czy kot może cały przejść na Twoją stronę ogrodzenia - jeśli nie, to klatkę łapkę trzeba postawić po jego straonie. I żadnego jedzenia poza klatką. RMożna zrobić ścieżkę z maleńkichilości jedzenia (ale naprawdę małych), prowadzącą do klatki - kawałek przed klatką, następny na brzegu klatki, następny w środku, reszta tam, gdzie kot musi stanąć, żeby klatka się zamknęła. Niektórzy przykrywają klatkę, żeby kot mniej się bał.

Bywają klatki większe i szersze, wtedy kot chętniej ryzykuje wejście - ale nie wiem, czy zdołasz taką klatkę pożyczyć. Robił je kiedyś pan Brok, wiele osób z miau u niego kupiło. Wygląda tak:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek[/quote]
Ma szersze wejście, a klapa przy wejściu odgina się do środka, nie na zewnątrz, przez co kot mniej się boi, poza tym jest bardzo stabilna. Popytaj, może ktoś w Twojej okolicy ma taką klatkę.

Klatkę (jaka by nie była) trzeba uzbroić, zrobić ścieżkę z jedzenia i zostawić, skoro kot pojawia się dopiero, kiedy odejdziesz. Możesz ustawić kamerkę tak, żeby potem sprawdzić, jak kot się zachowywał. Jesli nie wejdzie do klatki - całą operację powtarzamy następnej nocy, nie zostawiając jedzenia nigdzie poza klatką i scieżką do klatki. Zwykle drugirgo dnia kot jest bardziej głodny i ryzykuje podejście do jedzenia w klatce.

Może porozmawiaj z ludźmi z tego zakładu - zapytaj, czy widują kota, czy go karmią (jeśli tak - umów się, żeby tego nie robili w dniu łapanki). Zapytaj o mozliwość postawienia klatki-łapki po ich stronie ogrodzenia.
Trzymam kciuki, żeby się udało. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68926
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 15, 2024 0:29 Re: Przerażony kot na otwartym terenie. 10 przykazań ratowni

Czesc, moge zrobic zdjecie, albo pozniej najwyzej wrzuce na yt co robi jak sie cos nagra

jolabuk5 pisze:Podstawowa sprawa - twój kot zachowuje się typowo. Właściwie każdy kot, po znalezieniu się nagle na zewnątrz mieszkania, staje się trochę "kotem dzikim", a w każdym razie - bardzo przerażonym. Wielokrotnie opisywano, że domowy mruczek nagle zachowuje się, jakby był całkiem dziki, boi się podejść, nie da się dotknąć, ucieka. Boi się wszystkiego, także swojego opiekuna. Bardzo rzadko opiekunowi udaje się powoli (czasem trwa to parę godzin, czasem parę dni po parę godzin) zbliżyć się do kota na tyle, żeby go mocno chwycić i zabrać do domu. W większości przypadków jedynym sposobem złapania kota jest klatka łapka.
Zwykle jest tak, że po powrocie do domu kot znowu staje się oswojonym przytulakiem, błyskawicznie sobie przypomina domowe życie i jest szczęśliwy z powrotu. Nie odbieraj jego obecnego zachowania jako wyboru życia na wolności. On bardzo chce wrócić, ale BARDZO się boi.


No tak caly czas myslalem po tym wszystkim co przeczytalem i sam widzialem, ale juz sie troche zakrecilem :(

Tez probowalem wersje z przykrywaniem klatki kocem, bez efektow (chociaz teraz w nocy wydaje mi sie ze przez to ze jest ciemno, jakos spokojnie to znosza, przynajmniej ten co przed chwila sie zlapal siedzial dosyc spokojnie, nawet jak podszedlem i ja otworzylem), ale zaczynam sie zastanawiac czy poprostu nie powinienem bardziej sie postarac i dalej sukcesywnie ja wystawiac, wczensiej nie majac podgladu nie wiedzialem czemu sie nie lapie, moze poprostu tak sie zlozylo, ze jakis inny kot go poprostu uprzedzil przypadkowo, tak sie zastanawialem cyz zolstawic jakis drobinki jedzenia, moze wczesniej nie wiedzuial jak do niej wejsc, albo za bardzo sie bal przebywajac tam za dlugo ? teraz jak ogladalem nagranie to ten kot co dal sie zlapac tez tak od razu nie wszedl tylko najpierw ja obkrazyl zanim znalazl wejscie i szczerze mowiac to minelo prawie 5 minut (bo akurat na tyle nagrywanie nastawilem) zanim sie zamknela, nie wiem tylko czy za bardzo nie sploszyl tym mojego kota, bo akurat jak sie zatrzasnela to sie patrzyl w jego strone..

Dzieki :ok:

4bot

 
Posty: 18
Od: Sob maja 11, 2024 6:30

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EdwardGok, Google [Bot], puszatek, Szymkowa i 69 gości