» Pt gru 18, 2020 21:33
Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]
W ostatnich dniach jej stan sie pogarszal. Wydzwanialam do tego homeopaty, relacjonowalam kazdy jej ruch, objaw i dawalam jej kolejne glupie pastylki rozpuszczone w wodzie! A on sie wnerwial, ze “nadinterpretuje” i ze leczenie homeopatyczne ocenia sie na przestrzeni conajmniej tygodnia a nie dnia!
W srode wieczorem po kolejnej kroplowce jej stan pogorszyl sie tak, ze bylam przerazona. Pojechalam na ostry dyzur. Sprawdzono jej parametry zyciowe, wszystko bylo ok - cisnienie, glukoza, serduszko ok, usg brzuszka - ok, temp. ok. Jeszcze wtedy chodzila, nawet sie skarzyla chwilami. Odeslali mnie po prostu bez zadnego leczenia, bez ani jednego leku, zrobili tylko krotkie badania i NIC! Kazali PO PROSTU!!! umowic termin u neurologa.
W nocy w miare uplywu godzin jej stan sie pogarszal coraz bardziej, miala drgawki. Na przemian sie lala przez rece albo sztywniala jej szyja. Znalazlam nad ranem klinike neurologiczna z zespolem neurologow, z najnowszym sprzetem, z ostrym dyzurem. Kawalek drogi. Wyruszylysmy i dotarlysmy o 8..
Zabrano ja do srodku, pod tlen, 2 neurologow ja zbadalo. Wyszedl do mnie laskawie neurolog i powiedzial, ze podejrzewaja oponiaka (meningioma) albo zapalenie powlok (meningitis) albo chyba powiedzial ziarniniaka od toksoplazmozy. Rezonans. Rezonans bez narkozy, bo byla juz wtedy po tych kilku godzinach w takim stanie, ze narkoza nie byla potrzebna!
Wyniki rezonansu - masa naciskajaca na mozg, duza. Pozytywne i optymistyczne zapewnienia neurologa ze masa jest w doskonalym miejscu do chirurgicznego usuniecia, moze nie w calosci, ale w wiekszosci. Moje przerazenie - przeciez to mozg, to musi byc straszna operacja. Nie, zwierzaki bardzo dobrze to znosza, i o ile to oponiak to jest duza szansa dla Mii na wyzdrowienie. Nie wyglada to typowo na oponiak, ale co to dokladnie jest bedzie wiadomo dopiero po wyslaniu probki. Tak czy siak jest to jej jedyna szansa i to co zaleca. Powiedzial, ze juz samo nawiercenie czaszki uwolni cisnienie i bedzie lepiej.
Pytam, czy nie mam mozliwosci lekoterapii. Nie ma, operacja to jedyna szansa. Robia sporo takich zabiegow. Telefon do meza, ktory wiedzialam ze bedzie przeciwny, ale wobec mojego optymizmu i ufnosci co do zapewnien neurologa, ze jest szansa i to jest jedyna droga - rowniez sie zgadza.
Operacje rozpoczeto kilka godzin pozniej, o 15.20. Miala trwac 3-4 godziny. O 17.40 - telefon. Serce mi zamarlo. Neurolog, ma rozczarowujace wiesci. Po otwarciu okazalo sie, ze tam gdzie rezonans pokazywal guz jest normalna zdrowa tkanka! jeszcze raz zrobiono rezonans. Powiedzial, ze miejsce bylo wlasciwe ale okazalo sie ze tkanka choroba byla bardziej w glebi mozgu, u gory byla zdrowa tkanka. Aby wyciac chora tkanke musieliby przeciac tkanke zdrowa a to by spowodowalo wiecej zlego niz dobrego w wyniku wyciecia tkanki zmienionej chorobowo.
Zaproponowal eutanazje. Zmarla ok godz 18.