Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 18, 2020 19:25 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Tak mi smutno, wierzyłam, że się uda :cry:
Mia[*] piękna koteczko, już nie cierpisz...biegasz szczęśliwa za TM.
Pibon przytulam...

makrzy

 
Posty: 1054
Od: Sob sie 04, 2018 14:23
Lokalizacja: śląsk

Post » Pt gru 18, 2020 19:41 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Wspolczuje z całego serca :placz:

Anna2016

 
Posty: 11580
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Pt gru 18, 2020 19:55 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

pibon pisze:Obrazek

Moja Najukochansza. Do zobaczenia.

Przytulam

Nie jest Tam sama.

Malutka, tak dzielnie walczyłaś [*]
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56042
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Pt gru 18, 2020 19:56 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Tak mi jest zle, tak bardzo Ja zawiodlam. Podejmowalam ciagle zle decyzje a ona cierpiala. Ale nikt z tych weterynarzy tak naprawde sie nie interesowal. Po zainkasowaniu za badania - niewlasciwe diagnozy, brak leczenia, brak lekow p/b.
Nigdy nie bylo pytania ani rozmowy na temat mozliwosci bolu, czy ona nie ma objawow bolu. Najgorsza decyzja ktora podjelam bylo pozwolenie weterynarzowi holistycznemu zeby przejal opieke nad nia. Godziny opowiadania mu o jej symptomach (!!!wokalizacja, picie duzych ilosci wody, krecenie kolek, brak orientacji, w koncu - przyciskanie glowki do scian!!!) a on sie mnie pyta: dlaczego myslisz, ze odczuwa bol??? :placz: Na pewno nie bylo to wystarczajace, co dostala od niego w koncu na bol. Nigdy sobie tego nie wybacze. To picie duzych ilosci wody - to nie bylo z powodu nerek. To na pewno bylo z powodu bolu. Mam nadzieje, ze jak bede sama umierac to bedzie to bolesne, bo na to zasluguje.
Blue napisala, ze mam teraz pewnosc ze to byl juz czas. Tak, z tym sie pogodze, ale nie z tym, ze znowu nawalilam, ze robilam wszystko zle. Patrzylam jak powoli umiera dajac jej jakies biale pastylki rozpuszczone w wodzie.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5017
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Pt gru 18, 2020 20:00 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Pibon, nie jesteś lekarzem. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. Rozumiem dlaczego tak piszesz, i rozumiem, że taraz tak czujesz, ale to nie jest prawda. Nie jesteś winna.

Fhranka

 
Posty: 496
Od: Czw lis 15, 2018 13:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt gru 18, 2020 20:13 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

pibon - jeździłaś do weterynarzy, diagnozowałaś, szukałaś rozwiązań. Robiłaś to, co w danym momencie wydawało się najlepsze i słuszne. Nie mogłaś przewidzieć, jak to się potoczy. Gdybyś miała taką zdolność, byłabyś najlepszym weterynarzem pod słońcem.
Walczyłaś, na ile umiałaś. Dla dobra kotki, nie dla swojego.
Nie zawsze się udaje.

Nie zasługujesz na cierpienie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt gru 18, 2020 20:15 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

pibon pisze:Tak mi jest zle, tak bardzo Ja zawiodlam. Podejmowalam ciagle zle decyzje a ona cierpiala. Ale nikt z tych weterynarzy tak naprawde sie nie interesowal. Po zainkasowaniu za badania - niewlasciwe diagnozy, brak leczenia, brak lekow p/b.
Nigdy nie bylo pytania ani rozmowy na temat mozliwosci bolu, czy ona nie ma objawow bolu. Najgorsza decyzja ktora podjelam bylo pozwolenie weterynarzowi holistycznemu zeby przejal opieke nad nia. Godziny opowiadania mu o jej symptomach (!!!wokalizacja, picie duzych ilosci wody, krecenie kolek, brak orientacji, w koncu - przyciskanie glowki do scian!!!) a on sie mnie pyta: dlaczego myslisz, ze odczuwa bol??? :placz: Na pewno nie bylo to wystarczajace, co dostala od niego w koncu na bol. Nigdy sobie tego nie wybacze. To picie duzych ilosci wody - to nie bylo z powodu nerek. To na pewno bylo z powodu bolu. Mam nadzieje, ze jak bede sama umierac to bedzie to bolesne, bo na to zasluguje.
Blue napisala, ze mam teraz pewnosc ze to byl juz czas. Tak, z tym sie pogodze, ale nie z tym, ze znowu nawalilam, ze robilam wszystko zle. Patrzylam jak powoli umiera dajac jej jakies biale pastylki rozpuszczone w wodzie.

Też tak mam. Poczucie winy że mogłem zrobić więcej, lepiej i szybciej by uratować Mamę i moja DeeDee i Mike. To nie mija, ale z biegiem czasu dochodzą tezracjonalne argumenty, które zaczyna się brać pod uwagę. W środku zostaje to coś, u mnie minęły już 2 lata i jest.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35648
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt gru 18, 2020 21:31 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Kibicowałam Wam po cichu. Bardzo szkoda koteńki :placz: rozumiem twoje samobiczowanie, aczkolwiek nic nie mogłaś więcej zrobić :(

aga66

 
Posty: 6797
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Pt gru 18, 2020 21:33 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

W ostatnich dniach jej stan sie pogarszal. Wydzwanialam do tego homeopaty, relacjonowalam kazdy jej ruch, objaw i dawalam jej kolejne glupie pastylki rozpuszczone w wodzie! A on sie wnerwial, ze “nadinterpretuje” i ze leczenie homeopatyczne ocenia sie na przestrzeni conajmniej tygodnia a nie dnia!
W srode wieczorem po kolejnej kroplowce jej stan pogorszyl sie tak, ze bylam przerazona. Pojechalam na ostry dyzur. Sprawdzono jej parametry zyciowe, wszystko bylo ok - cisnienie, glukoza, serduszko ok, usg brzuszka - ok, temp. ok. Jeszcze wtedy chodzila, nawet sie skarzyla chwilami. Odeslali mnie po prostu bez zadnego leczenia, bez ani jednego leku, zrobili tylko krotkie badania i NIC! Kazali PO PROSTU!!! umowic termin u neurologa.
W nocy w miare uplywu godzin jej stan sie pogarszal coraz bardziej, miala drgawki. Na przemian sie lala przez rece albo sztywniala jej szyja. Znalazlam nad ranem klinike neurologiczna z zespolem neurologow, z najnowszym sprzetem, z ostrym dyzurem. Kawalek drogi. Wyruszylysmy i dotarlysmy o 8..
Zabrano ja do srodku, pod tlen, 2 neurologow ja zbadalo. Wyszedl do mnie laskawie neurolog i powiedzial, ze podejrzewaja oponiaka (meningioma) albo zapalenie powlok (meningitis) albo chyba powiedzial ziarniniaka od toksoplazmozy. Rezonans. Rezonans bez narkozy, bo byla juz wtedy po tych kilku godzinach w takim stanie, ze narkoza nie byla potrzebna!
Wyniki rezonansu - masa naciskajaca na mozg, duza. Pozytywne i optymistyczne zapewnienia neurologa ze masa jest w doskonalym miejscu do chirurgicznego usuniecia, moze nie w calosci, ale w wiekszosci. Moje przerazenie - przeciez to mozg, to musi byc straszna operacja. Nie, zwierzaki bardzo dobrze to znosza, i o ile to oponiak to jest duza szansa dla Mii na wyzdrowienie. Nie wyglada to typowo na oponiak, ale co to dokladnie jest bedzie wiadomo dopiero po wyslaniu probki. Tak czy siak jest to jej jedyna szansa i to co zaleca. Powiedzial, ze juz samo nawiercenie czaszki uwolni cisnienie i bedzie lepiej.
Pytam, czy nie mam mozliwosci lekoterapii. Nie ma, operacja to jedyna szansa. Robia sporo takich zabiegow. Telefon do meza, ktory wiedzialam ze bedzie przeciwny, ale wobec mojego optymizmu i ufnosci co do zapewnien neurologa, ze jest szansa i to jest jedyna droga - rowniez sie zgadza.
Operacje rozpoczeto kilka godzin pozniej, o 15.20. Miala trwac 3-4 godziny. O 17.40 - telefon. Serce mi zamarlo. Neurolog, ma rozczarowujace wiesci. Po otwarciu okazalo sie, ze tam gdzie rezonans pokazywal guz jest normalna zdrowa tkanka! jeszcze raz zrobiono rezonans. Powiedzial, ze miejsce bylo wlasciwe ale okazalo sie ze tkanka choroba byla bardziej w glebi mozgu, u gory byla zdrowa tkanka. Aby wyciac chora tkanke musieliby przeciac tkanke zdrowa a to by spowodowalo wiecej zlego niz dobrego w wyniku wyciecia tkanki zmienionej chorobowo.
Zaproponowal eutanazje. Zmarla ok godz 18.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5017
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Pt gru 18, 2020 21:49 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Złość na siebie przelej na właściwy obiekt, czyli tego homeopatę. Tylko może nie w największych nerwach, bo jeśli coś przez jego skorupę poczucia nieomylności ma się przebić, to raczej chłodne (acz jadowite) komunikaty. Coś, co będzie w nim pracować.

Współczuję :(
Ale to naprawdę nie Ty jesteś tu winna!
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt gru 18, 2020 22:01 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Straszne jest to wszystko co opisujesz. Doskonale ukazuje bezradność, zależność opiekuna od wiedzy, doświadczenia, dyspozycji weta.
Nawet nie umiem sobie wyobrazić z jaką rozpaczą, złością i cierpieniem się mierzysz teraz.
Ale Ty nie zrobiłaś nic złego, wybierałaś, decydowałaś na podstawie tego, co mówili weci.
Bardzo Cię przytulam. Zrobiłaś co mogłaś dla swojej dziewczynki. Ogromnie mi przykro, że Mia nie żyje.

Fhranka

 
Posty: 496
Od: Czw lis 15, 2018 13:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt gru 18, 2020 22:10 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

pibon, zrobiłaś dla swej kotki dużo,bardzo dużo ,o wiele więcej niż nie jednen forumowicz.
Z guzem mózgu w nieoperacyjnym miejscu się nie wygra.
Współczesna medycyna sobie nie radzi,a co dopiero współczesna weterynaria.
Czasem po prostu jesteśmy bezsilni, nie można więcej zrobić,a nawet i wówczas wciąż robimy...Ty robiłaś wszystko. Próbujemy do ostatniej sekundy. Choć nawet jeśli byśmy wydarli sobie serce i oddali diabłu, by ukochany kot mógł żyć,to i tak nie pomoże... Koty to ssaki,umierają na podobne choroby co my. Każdemu pisany jakiś wyrok. Nowotwór,serce. Na coś trzeba odejść. I one też tak odchodzą. Czasu nie zatrzymamy.
Dziś już odpocznij,weź tabletkę na uspokojenie i spróbuj się przespać. Czas goi rany. Kiedyś to pojmiesz,choć dziś to zabrzmi jak banał.
Ty musisz teraz odpocząć. Musisz dalej żyć.
Dałaś kotce cudowne życie. Może Ona wróci do Ciebie ,kiedyś,w innym futerku:) Musisz mieć na to siłę.I tej siły Ci teraz życzę.
Jej nie pomoże już Twoje rozpamiętywanie. Nie chciałaby Cię widzieć w rozpaczy.
Każdy z nas po odejściu zwierzaka rozpamiętuje,wyrzuca sobie,że coś nie tak,że za dużo,za mało... Z czasem to i tak nie ma znaczenia.
Zostaje to co najpiękniejsze. Nasze wspomnienia wspólnych miłych chwil razem. I do tych wspomnień jedynie wracaj.
A weci? Czasem szkoda słów. Jak piszesz inkasują kasę,słuchają piąte przez dziesiąte,a prawdziwych kompetencji w ich poczynaniach trudno się doszukać.Ale to już całkiem inny temat.
Odpocznij.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pt gru 18, 2020 23:04 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Pibon najmocniej Cię przytulam. Rozumiem. Ja też po potwornym umieraniu mojej kochanej Miguni powiedziałam że chce kiedyś tak samo umrzeć jak ona żeby było sprawiedliwie.
Mia już nie cierpi, i kocha Was tak samo jak zawsze. Może odwiedzi Cię kiedyś we snie.

Anna2016

 
Posty: 11580
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Sob gru 19, 2020 0:17 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Dziekuje Wam. Nie wiem co mam ze soba zrobic, czytam Wasze wiadomosci po kilkanascie razy, pomagaja troche usmierzyc bol.
Przegladam jej zdjecia z ostatnich dni i nie wiem jak moglam tak przeoczyc, tak slepo wierzyc ze cos poza chemia zdola jej pomoc. Jak moglam nie zdawac sobie sprawy, ze choroba zaszla juz tak daleko. Mam nadzieje, ze uda mi sie kiedys sobie wybaczyc.
Wczoraj snila mi sie przez cala noc, budzilam sie z placzem. Nigdy nie myslalam o niej jak o kotce. Dla mnie byla zawsze moja kochana dziewczynka. Byla po prostu taka madra, taka dobra, miala tak slodki, kochany charakter i to widac nawet na zdjeciach. Mimo ze duzo przeszla w zyciu byla taka ufna i kochana.
Pierwszy jej dzien z nami tez sie zaczal od lez - gdy odkrylismy, ze amputowano jej pazurki w przednich lapkach. To straszna rzecz. Bylo nam dane niecale 6 lat z Mia.

Jestem bardzo wdzieczna, ze po zaostrzeniu choroby w maju "wyzdrowiala". Choroba byla tylko sie jakby cofnela a ona, wolna od symptomow, byla szczesliwa przez kilka miesiecy. Bawilysmy sie codziennie, przychodzila do mnie tak jak zawsze na mizianki, spala ze mna i przybiegala, gdy wolalam. Oburzona skarzyla sie, ze mam jej natychmiast dac lososia z mojego talerza. I zagadywana - zawsze odpowiadala.

Pobrano wycinek guza i wyslano na uniwersytet do badan. Nie wiem kiedy ale bedzie wynik. Choc na nic mi juz ta wiedza.
Dziekuje za wsparcie i przepraszam. Kazda z Was zna takie dramaty z autopsji a ja obarczylam Was jeszcze moimi.

edit: przypomnialo mi sie cos i mimo ze moge obwiniac glownie siebie - to jednak mam zal. Mam zal do neurolozki, u ktorej bylysmy w maju, ktora bylam taka zachwycona poniewaz dala nam dlugi raport, opcje, odpowiedziala na wszystkie pytania na pismie. Mam do niej zal, poniewaz bylam u niej z Mia kilkanascie chyba dni przed jej smiercia. Mia wtedy byla w dobrej jeszcze w miare formie. Zbadala Mie i powiedziala - no coz, moje uwagi sa takie same jak poprzednio. Zeby wiedziec, z czym mamy do czynienia trzeba zrobic rezonans. U niej na stronie jest napisane, ze wykonuje rezonans, wykonuje tez digital xrays (nie wiem czym sie roznia digital od zwyklych rentgenowskich). Spytalam, czy nie mozna zrobic na tej wizycie przynajmniej tego rentgena glowki? Odpowiedziala, ze nie, bo sie nic nie zobaczy, a zreszta to tez trzeba zrobic w narkozie. Tylko ze rtg zajmuje kilka minut a nie 45 min tak jak rezonans, czyli to by byla bardzo krotka narkoza. Byla sklonna zrobic Mii rezonans w 45 minutowej narkozie, ale odmowila zrobienia jej zdjec rtg glowki w kilkuminutowej narkozie. Moze dlatego, ze rtg to ulamek kosztu rezonansu. U Bobiego zrobiono rtg glowki i choc byly one nieprecyzyjne, bo robiono bez narkozy, ulozenia na ujeciach nie byly w idealnej symetrii i niektore byly rozmazane w wyniku ruchu - to jednak widac na nich bylo nowotwor. U niego byl to nowotwor rzekomy, ktory nie byl guzem w jednym miejscu, tylko takim zwloknieniem w wielu miejscach.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5017
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob gru 19, 2020 1:33 Re: Utrata wzroku, objawy neuro- GUZ moja Mia [*]

Mia (*)
Przytulam
Nie jestem w stanie nic napisac

anka1515

 
Posty: 4682
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 68 gości