


Jadzia, mój szczypiorek, była, zjadła sporo mięsa i trochę mokrej karmy.
W domu wszystko śpi jak zabite. Już nie mogę patrzeć na Pusię, aż się prosi ją wygolić. Umówiona jestem na poniedziałek. Wydaje mi się, że Wituś ma się dobrze. Nadal nie wskakuje nigdzie, raczej się wdrapuje, ale jest żywiołowy, biega, bawi się pięknie. Oczka chyba też już dobre i przy okazji niejako, nie ma brudnego noska. Zabiorę go do kontroli i chyba będę mu szukała domku. To będzie trudna adopcja, Wituś nie jest kotem, to najsłodsza przytulanka pod słońcem. On nigdy nie jest zły, wszystko go cieszy i bez przerwy wywala brzuszek do miziania


Jest prześliczny



