Dziękujemy
Nadia ma się lepiej, tak mi się wydaje. Przeniosła się na krzesło w kuchni, gdzie ma swój futrzak. Śniadanie ładnie zjadła. Nie wiem, czy była w kuwecie, bo mogła to zrobić w nocy, kiedy spałam. Nadia poddaje się głaskom, mruczy. Cały czas jest w fartuszku. Szew jest duży, co zrozumiałe i musi nosić ubranko.
Wituś jest przesłodkim kotkiem

Nie mogę się powstrzymać i wciąż robię mu zdjęcia z Nadią. Koci chłopczyk jakby dorósł nagle, nie próbuje ssać mamy, jest wobec niej bardzo delikatny. Bawi się sam, albo z chłopakami. Z nimi biega, a z Lucy bawią się torem z piłeczkami. Wituś uwielbia fontannę, czeka, aż ją włączę i pije wtedy stojąc na tylnych łapkach jak surykatka
Zaraz biegnę na zakupy, potem jadę do bezdomniaków i wracając wstąpię do mieszkania znajomej i wyprowadzę pieska. Biedak dwa dni będzie sam w domu, bo Duża ma wesele wnuka. Taka impreza powinna być połączona z zabawą, radością, a nie do końca tak jest, bo towarzyszy temu strach. Znajoma pojechała z baterią maseczek, rękawiczkami, żelami antybakteryjnymi, termometrem bezdotykowym..itd.
Mój czarnuszek wczoraj czekał na mnie, nie uciekł, siedział na murku dość blisko. Jak tylko się odwróciłam to podszedł do miski i jadł. Cieszę się, że go widuję. Inaczej jest z Kulkami, denerwuję się, że nie przychodzą systematycznie.